Trener Politechniki Wrocławskiej zmarł we własnym domu, najpewniej nie wytrzymało serce. Gdyby akurat nie był w tym domu sam...
- To bardzo smutne, że już nigdy nie usłyszę „zaraz ci sypnę, Mirinda” albo „z czego się cieszysz”. Lub "Kolba, Kotlecie, chodź tu" - ubolewa Paweł Rańda, któremu Błoch zastępował ojca. - Bo mój tata zmarł, gdy miałem 16 lat i trenowałem dopiero niecały rok. W sposób naturalny nastąpiło więc przeniesienie pewnych uczuć kierowanych do tej pory na tatę. Pierwsze medale, gdy nie było jeszcze Michała i Jasia, dedykowałem właśnie Trenerowi. Ja sam nie wierzyłem jeszcze wtedy w swoje możliwości tak, jak On wierzył. On wyznaczał mi zadania, więc ja jechałem i rąbałem to drzewo – dodaje Rańda, medalista MŚ, ME oraz igrzysk olimpijskich. O Trenerze pamiętał zawsze, choćby wtedy, gdy medale przekuwał w nagrody. Dzielił się nimi ze Szkoleniowcem.
- Do końca pozostał ulubieńcem dziewczyn, z którymi pracował. Nie wiem jak to robił, ale tak właśnie było – dodaje Marian Pawlak z Politechniki.
Termin i miejsce pogrzebu nie są jeszcze znane.
Zbliżają się Ergowiosła, mistrzostwa Polski na ergometrze wioślarskim. Bieg wagi lekkiej od kilku już lat jest jednocześnie Memoriałem red. Ireneusza Maciasia, byłego dziennikarza Gazety Wrocławskiej, przyjaciela wioseł. On również w Rańdę wierzył. Może więc od najbliższej edycji będzie to Memoriał Maciasia i Błocha?
Pogrzeb Czesława Błocha odbędzie się w piątek o godz. 12 w Jutrosinie koło Rawicza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?