Trudno sobie dziś wyobrazić święta Bożego Narodzenia bez choinki z lśniącymi bombkami, światełkami i cukierkami. Tymczasem zwyczaj stawiania świątecznego drzewka w domu jest w sumie bardzo młody, bo w Polsce ma zaledwie 100 lat.
- Choinka przywędrowała do nas z Niemiec i nie od razu trafiła pod strzechy - mówi Anna Wawryszewicz, etnolog z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Głogowie. - Stawiana była tylko w dworkach i domach szlacheckich. Co ciekawe, w wielu domach na Dolnym Śląsku pojawiła się dopiero po drugiej wojnie. Owszem, znano ją, ale nie kultywowano, ponieważ naszą polską tradycją było wieszanie u sufitu podłaźniczki, czyli choinki wiszącej wierzchołkiem do dołu - wyjaśnia pani etnolog.
Orzechy, jabłka i światy z opłatka
Przyozdabianie podłaźniczki było zadaniem młodej dziewczyny. Musiały być na niej jabłka - symbol kobiecego piękna, dostatku i płodności, orzechy, które symbolizowały męską siłę i bogactwo. Były też światy, czyli kuliste, kruche ozdoby z opłatka.
- W drugi dzień świąt domy odwiedzali podłaźnicy z życzeniami i jeśli chłopak zerwał zawieszone na stroku jabłko i poczęstował nim dziewczynę, to dla rodziny był znak, że na zapusty będzie wesele - opowiada Anna Wawryszewicz.
Wspomniane wcześniej światy, czyli tradycyjna, polska ozdoba z opłatka, to nic innego, jak prototyp obecnych szklanych bombek choinkowych.
- Mały Jezus trzyma w rękach cały świat i bierze nad nim opiekę, dlatego kulistość bombki właśnie to symbolizuje - wyjaśnia pani Anna.
Oprócz jabłek, orzechów i światów, na choinkowym, drzewku wieszane są łańcuchy. Mają one świadczyć o rodzinnych więzach. Im dłuższy łańcuch, tym dłuższe życi domowników. Łańcuchem gospodarskim lub sznurem wiązano też nogi od wigilijnego stołu. Miało to zapewnić jedność w rodzinie. Akcentem mającym zapewnić radość w rodzinie są aniołki - symbol dobrej nowiny, oraz ozdoby w kształcie pawich oczek.
Światełka dla tych, których już nie ma
Nie można także zapomnieć o pajączkach i gwiazdach ze słomy. Łączy ona sferę wierzeń bożonarodzeniowych z zabiegami magicznymi, które mają zapewnić nam urodzaj i pomyślność w nadchodzącym roku.
Swoją wyjątkową, bo podwójną symbolikę mają także choinkowe światełka.
- Dawniej wieszano świeczki, których płomień był synonimem życia, nadziei i światłem podarowanym ludziom od narodzonego Jezusa - wyjaśnia pani Anna. - Z drugiej zaś strony świeczki na choince oznaczają pamięć o naszych zmarłych. Jak je gaszono, to obserwowano dym. Jeśli się unosił równo, to wróżył zdrowie i spokój. Gorzej, jeśli dym snuł się po gałązkach, bo wtedy odczytywano to zwiastun klęsk i chorób.
Ma nas cieszyć i czarować dobry rok
Według dawnych zasad strojenia choinek, nie powinno zabraknąć także figurek przedstawiających zwierzęta, zarówno te domowe, jak i dzikie. Ich magiczna moc miała zapewnić domownikom, radość, życiową siłę i pomyślność w domu, w obejściu oraz na polu.
- Choinka powinna być ustrojona na bogato - podpowiada pani Anna. - Nie bez powodu funkcjonuje powiedzenie: „Ubrałeś się jak choinka”. Ma nas cieszyć i jednocześnie czarować swoją magią naszą przyszłość.
Wiele symboli dotyczy także całego dnia Wigilii Bożego narodzenia. Dawniej był to czas zaduszny, poświęcony w dużej mierze zmarłym z rodziny.
- Wigilijna noc i dzień był uważany za czas wyjątkowej magii - twierdzi pani Etnolog. - Siły i zdrowia miało dać przemycie twarzy zimną wodą z rzeki.
Na pamiątkę narodzenia Chrystusa w stajence, podłogi domostw wykładano czystą słomą, a pod obrus do dziś wkładamy garść sianka.
- Wierzono, że do kolacji wigilijnej zasiadają z nami dusze zmarłych - opowiada Anna Wawryszewicz. - Dlatego właśnie stawiamy dodatkowe nakrycie na stole. - Po kolacji nie sprzątano od razu ze stołu. Dopiero po powrocie z Pasterki, a to dlatego, by nikt nie przeszkadzał duszom naszych bliskich w biesiadzie. Tego dnia w domu należało się zachowywać cicho i ostrożnie obchodzić z ostrymi narzędziami, by nie skrzywdzić tych, którzy nas odwiedzili z zaświatów. Wierzono bowiem, że nakarmione, ogrzane i zadowolone dusze odchodziły ze spokojem i przez cały rok zapewniały nam swoją opiekę - mówi.
Są regiony Polski, w których w Wigilię absolutnie nie wolno było niczego pożyczać, bo to wróżyło niedostatek.
- Ale są też takie, gdzie wręcz obyczaj nakazywał pożyczanie, albo nawet małą kradzież - dodaje pani Anna. - Różnice pojawiają się też w liczbie wigilijnych potraw, zazwyczaj jednak ma być ich tyle, by było nieparzyście. No i ważne, by spróbować wszystkich potraw, bo jak wierzyć podaniom, w nowym roku ominie nas tyle przyjemnych zdarzeń ile ominęliśmy wigilijnych dań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?