WIG20 najwyżej od 26 miesięcy. Jackson Hole kluczowe dla przyszłości.

O bardzo dobrej sytuacji makroekonomicznej polskiej gospodarki pisaliśmy już wielokrotnie. Obserwujemy świetne i wciąż poprawiające się dane z rynku pracy, rosnącą dynamikę PKB, inflację utrzymywaną w ryzach (naszym zdaniem to się zmieni), zdrowy i płynny sektor bankowy oraz bardzo dobrą kondycję rodzimego budżetu. I chociaż do euforii związanej z księgową nadwyżką budżetową, z jaką mieliśmy do czynienia po pierwszej połowie roku, należy podchodzić z dużą rezerwą, to wzrost przychodów z CIT i PIT jest bezdyskusyjny. Mimo coraz to lepszego obrazu makroekonomicznego, polski rynek w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni znajdował się w konsolidacji. Oczywiście na rynkach zagranicznych można było poszukać w tym czasie solidnych zysków, ale generalnie inwestorzy po prostu przestali kupować akcje.

Należy jednak pamiętać, że złożyło się na to kilka globalnych wydarzeń, a także okres wakacyjny, który zwyczajowo nie sprzyja rynkom akcji. Naszym zdaniem przełomowa mogła być czwartkowa sesja. Oczekiwaliśmy, że w III lub IV kwartale hossa na polskim parkiecie będzie kontynuowana, podobnie zresztą jak na rynkach światowych. Wczorajsze pokonanie przez indeks lokalnych szczytów z początków maja i sierpnia sugeruje, że być może to właśnie na tej sesji zaczęła się kolejna faza hossy. Co istotne, sesja przebiegała pod znakiem wysokich obrotów i umacniającego się złotego. To sugeruje, że polskie akcje kupowali inwestorzy zagraniczni, co także z perspektywy przyszłości hossy jest bardzo ważne. Naszym zdaniem była to sesja przełomowa.

Zgodnie z tradycją, pod koniec wakacji w amerykańskim Jackson Hole w stanie Wyoming odbywa się spotkanie bankierów centralnych z całego świata. W historii często zdarzało się, że miało ono znaczący wpływ na średnioterminowe zachowanie rynków finansów. W naszej opinii tym razem może być podobnie. W tej chwili rynek oczekuje daty rozpoczęcia procesu ograniczania sumy bilansowej FED oraz bardziej klarownej ścieżki podwyżek stóp procentowych. Oczekujemy, że zaprzestanie reinwestowania kuponów i zapadających obligacji w określonej kwocie, przy relatywnie niskiej inflacji i nieco rozczarowującej sytuacji gospodarczej, będzie oznaczało spowolnienie cyklu podwyżek stóp procentowych.

W naszej opinii będzie to poważny argument do kolejnej fali osłabienia eurodolara. Dlatego uwaga inwestorów skupia się głównie na Janet Yellen. Ale nie bez znaczenia jest także Mario Draghi. Bardzo dobra sytuacja gospodarcza i coraz wyższa inflacja w strefie euro przekłada się na budowanie oczekiwań co do wygaszenia programu skupu obligacji, prowadzonego przez Europejski Bank Centralny. Jeszcze na poprzednim posiedzeniu w komunikacie widniał zapis sugerujący, że Rada Prezesów jest skłonna przedłużyć europejskie QE, gdy inflacja nie będzie zmierzała do wyznaczonego przez bank celu. Biorąc pod uwagę bardzo mocny rynek pracy i rosnące ceny produktów w strefie euro, takiego zagrożenia w tej chwili raczej nie ma. W związku z tym Mario Draghi może dać rynkom do zrozumienia, że QE zakończy się wraz z nowym rokiem, co będzie impulsem do umocnienia się euro. Czy więc notowania EURUSD czeka kolejna faza wzrostu? W naszej opinii to jest bardzo prawdopodobne.