Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więzienne „mięśniaki" nie będą już pakować

Grażyna Szyszka
Dyrektor ZK Andrzej Zalewski
Dyrektor ZK Andrzej Zalewski Grażyna Szyszka
Od miesiąca w Zakładzie Karnym w Głogowie działa nowa, bezpieczna, ogólnie dostępna siłownia pod chmurką. Zastąpiła ona inną, czynną od wielu lat, z której mogli korzystać osadzeni przebadani wcześniej przez lekarza i posiadający zgodę komisji penitencjarnej.

Nowa siłownia kosztowała ponad 30 tys. zł. Jej urządzenie było możliwe dzięki wsparciu urzędu miasta. - Otrzymaliśmy z ratusza 20 tysięcy złotych, które przeznaczyliśmy na modernizację zabezpieczeń w jednostce, a dzięki temu z własnych pieniędzy mogliśmy urządzić nową, bezpieczną siłownię - tłumaczy Andrzej Zalewski, dyrektor Zakładu Karnego.
Urządzenia montowali sami osadzeni. Pracowali oni pod okiem głogowskiej firmy L&P, która za darmo przygotowała teren pod siłownię.

Dyrektorowi ZK Andrzejowi Zalewskiemu bardzo zależało na wymianie urządzeń siłowni. Według niego stare, zużyte elementy do ćwiczeń były niebezpieczne i mogły nawet służyć więźniom do pomocy przy ucieczce.
- Mieliśmy też inny problem, a mianowicie przemycanie na teren zakładu niedozwolonych anabolików mających wpływ na przyrost masy mięśniowej - mówi dyrektor Andrzej Zalewski. - Wielokrotnie znajdowaliśmy je u osadzonych przy wejściu do jednostki. Przyznam, że miejsca chowania tych środków były przeróżne, łącznie z tym, że przenosili je ... w sobie. Połykali je, a po przyjściu do zakładu pili wodę z solą i zwracali, albo wkładali z drugiej strony, czyli w odbyt. To duże niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia osadzonego, bo przecież gdyby coś takiego się rozpuściło, mogło doprowadzić do tragedii.

Stara więzienna siłownia cieszyła się ogromną popularnością. Na ponad 300 osadzonych korzystało z niej ponad 60. Kilka lat temu zorganizowano tam nawet zawody strongmena. Andrzej Zalewski, który wtedy nie był jeszcze dyrektorem, przyznaje, że to nie był najlepszy pomysł.
- Dochodziło już do sytuacji, że przyjeżdżali do nas skazani za alimenty ważący 70, 80 kilogramów, a wychodzili z ponad stukilową wagą i z ogromnym przyrostem mięśni - dodaje. - Na wolności czuli się takimi siłaczami, że wracali potem do zakładów z wyrokami za rozboje.
Korzystanie ze starych sztang, powyginanych gryfów, wciskanie ogromnych ciężarów doprowadzało też do kontuzji. Były sytuacje, że z przeciążenia bolał skazanego kręgosłup i nie wychodził do pracy. - Na nowej siłowni skazany, co najwyżej nabawi się zakwasów - dodaje dyrektor Zalewski.
Wymiana siłowni to także spore odciążenie dla funkcjonariuszy służby więziennej. Wcześniej każdy oddziałowy musiał przygotowywać grafik, potem nadzorować, czy ćwiczą właściwe osoby, a na końcu liczyć i sprawdzać, czy wszystkie urządzenia są na właściwym miejscu.
- Teraz tego nie trzeba robić, bo wszystkie urządzenia są na stałe zamontowane do podłoża. - dodaje dyrektor Zalewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska