Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki Post? W zabawie już nam nie przeszkadza

Marcin Torz, N
Piotr Krzyżanowski/ Gazeta Wrocławska
Choć mamy Wielki Post, to w większości wrocławskich lokali w ogóle tego nie można zaobserwować. Zwłaszcza w weekendy kluby nocne pękają w szwach. Bawią się starzy i młodzi.

- Nie zauważyłam, aby przychodziło do nas mniej osób - mówi Beata Sałek, współwłaścicielka Manany, Il Gusto i Nagiego Kamerdynera przy ul. św. Mikołaja. - Może w Wielką Sobotę przychodzi mniej osób, bo ludzie chcą się wyspać przed wielkanocnym śniadaniem. Ale i tak wszystko się wyrównuje, bo w wielkanocny wieczór można już spodziewać się tłumów. I tak jest rok w rok - mówi Beata Sałek. Restauratorka dodaje, że w święta do lokali przychodzi też sporo obcokrajowców, którzy akurat w tym czasie goszczą we Wrocławiu.

Podobnego zdania jest Andrzej Dobek, szef Jazzdy, PRL-u, Errora i Regeneracji. - Jeśli ludzi przychodzi mniej, to nie dlatego, że jest post, ale dlatego, że mniej zarabiają - mówi Dobek. - Wiele osób nic sobie z tego nie robi, że jest post, i po prostu się dobrze bawi - stwierdza.

Stanisław Onufrejów, szef restauracji Cesarsko-Królewskiej w Rynku, mówi, że u niego akurat widać, że klientów jest mniej niż w tzw. zwykłe miesiące. - Ale może to dlatego, że mam raczej starszą klientelę? Bo z moich obserwacji wynika, że młodsi wrocławianie nie mają żadnych oporów, by teraz zapełniać dyskoteki - mówi restaurator z Rynku.

Sami wrocławianie są podzieleni. - Choć jestem osobą rozrywkową, to kiedy Kościół nie pozwala, nie korzystam z różnych uciech. Uważam, że w post nie powinno się szaleć z uwagi na szacunek do wiary - mówi Marta Jóźwiak, ekspedientka ze sklepu mięsnego na Psim Polu. - Ale przyznam, że nie mogę się już doczekać "baletów", gdy post się skończy - mówi z uśmiechem.

Maria Kalinowska, emerytka ze Starego Miasta, dba o to, aby jej 7-letni wnuk nie objadał się słodyczami. - Ale wiem też, że moja córka często wychodzi na tańce w poście. Nie pochwalam tego, ale przecież jej nie zabronię - stwierdza wrocławianka.

- Post? A co to mnie obchodzi? Zostawiam takie sprawy moim ciociom w wiadomo jakich beretach - szydzi Kamil Orlik, student z Wrocławia. - Jestem wierzący, ale nie mam zamiaru psuć sobie zabawy tylko dlatego, że wprowadzane są sztuczne ograniczenia - dodaje z uśmiechem. - Z reguły nie imprezuję tylko w Wigilię i Święto Zmarłych. Ale to głównie dlatego, że wtedy wszystko jest pozamykane - mówi student i zapewnia, że nie czuje się z takimi zasadami źle.

Podobnych opinii usłyszeliśmy więcej, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Takie postawienie sprawy martwi księży. - Jeśli ktoś się nie utożsamia z religią katolicką, to przecież wołami tych ludzi się do kościoła nie zaciągnie - mówi ksiądz Wojciech Kania, wikary w kościele pw. św. Henryka przy ulicy Glinianej. Ksiądz Wojciech Kania opowiada, że w ubiegłym roku widział nawet grupę młodych ludzi, którzy w Wielki Piątek zajadali się hamburgerami w McDonaldzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska