Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew chce nie tylko Cetnarskiego, ale też Gikiewicza

Jakub Guder
Paweł Relikowski
Widzew Łódź jest nie tylko zainteresowany wypożyczeniem Mateusza Cetnarskiego, ale też pozyskaniem Rafała Gikiewicza.

- Tak, jesteśmy zainteresowani zarówno Cetnarskim, jak i Rafałem Gikiewiczem, ale nie jest jeszcze przesądzone, że u nas zagrają - mówi Michał Kulesza, członek zarządu Widzewa. W Łodzi chciałby zagrać też sam bramkarz.

- Rafał chce grać w Widzewie - zapewnia jego menedżer Marcin Lewicki cytowany przez serwis widzewiak.pl. - Śląsk ma wobec niego spore zaległości, które musi zapłacić. Ma też z nim kontrakt ważny jeszcze przez półtora roku. Ktoś we Wrocławiu stwierdził, że trzeba Rafała sprzedać. Ja jednak uważam, że w aktualnej sytuacji jest to nierealne i w Śląsku muszą to zrozumieć. Zaproponowałem im inną opcję: wypożyczenie piłkarza na pół roku z opcją transferu definitywnego latem. Myślę, że przekonają się do tego - dodaje Lewicki.

Gikiewiczem poważnie było zainteresowane Zagłębie Lubin, ale ostatecznie zrezygnowało z tego transferu. Gdy Śląsk na początku stycznia wrócił do treningów bramkarz dowiedział się, że został przesunięty do III-ligowych rezerw. Na Oporowskiej bowiem pojawił się Wojciech Pawłowski i „Giki” okazał się już niepotrzebny. Sztab szkoleniowy nie dał mu pograć nawet w ostatnim sparingu z rezerwami Zagłębia Lubin (0:2). Między słupkami stanął w nim Krzysztof Żukowski - do tej pory człowiek-widmo. Ściągnął go do Wrocławia z Floty Świnoujście przed sezonem 2011/2012 Orest Lenczyk, ale w pierwszej drużynie nie zagrał nigdy. Przez ostatnie pół roku nie wystąpił zresztą w żadnym oficjalnym spotkaniu. Przez pewien czas wypożyczony był do Arki Gdynia. A swoją pensję pobiera.

Widzew ma jednak ten problem, że musi dokładnie liczyć każdą złotówkę. Klub jest w stanie upadłości układowej i jeszcze tydzień temu miał zakaz przeprowadzania transferów gotówkowych, wypożyczania zawodników, a jak już kogoś zatrudniał na wolnym transferze, to mógł mu zapłacić tylko 5 tys. zł miesięcznie brutto.

Teraz jednak Komisja Licencyjna warunkowo zezwoliła łodzianom w tym okienku transferowym podpisywać umowy do 25 tys. zł miesięcznie i pozyskiwać nowych zawodników pod warunkiem, że nie wydadzą na to wszystko więcej niż 700 tys. zł (łącznie z pensjami do końca czerwca i prowizjami dla menedżerów).

Widzew zatem liczy pieniądze i się zastanawia. Zarówno Cetnarskiego jak i Gikiewicza chciałby jedynie wypożyczyć, ale w przypadku tego drugiego WKS będzie raczej upierał się przy sprzedaży. No chyba, że we Wrocławiu przyjmą kompromis zaproponowany przez Lewickiego. To byłoby całkiem rozsądne rozwiązanie, bo „Giki” będzie dzięki temu kilka miesięcy grał w ekstraklasie i nawet jeśli Widzew spadnie i go nie wykupi, to potem łatwiej będzie piłkarza sprzedać. Bramkarza chciałoby też Podbeskidzie Bielsko-Biała, ale tu w grę wchodzi jedynie wypożyczenie, bez możliwości wykupu (Górali zwyczajnie na to nie stać), dlatego ta opcja raczej odpada.

Gikiewicz w Śląsku zarabia ok. 30 tys. zł miesięcznie. W Łodzi nie mógłby liczyć na takie zarobki, ale byłby gotów zgodzić się na obniżkę. Gra z WKS-em idzie też o wspomniane zaległości wobec piłkarza. Jest jeszcze inna kwestia - swego czasu wrocławianie wyłożyli za niego Jagiellonii Białystok 100 tys. euro i teraz chcieliby odzyskać część z tych pieniędzy.
Jeśli chodzi o Mateusza Cetnarskiego, to tutaj także piłeczka jest po stronie Widzewa. Sam piłkarz nie mówi nie, ale póki co spokojnie trenuje z kolegami w Turcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska