Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wezwali medyczny śmigłowiec do drobnej kolizji

Grażyna Szyszka
Dariusz Gdesz
Sporego zamieszania narobiła drogowa kolizja w podgłogowskiej Białołołęce. Do kobiety skarżącej się na ból kręgosłupa przyjechała karetka pogotowia i ... przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Wszystko zaczęło się od nieuwagi 35-letniego kierowcy citroena berlingo, który na łuku drogi w Białołęce delikatnie otarł jadącego w przeciwną stronę forda. Kierowała nim 31-letnia kobieta. Choć szkody były niewielkie, a uczestnikom zdarzenia nic się nie stało, wezwano policję.

- Kierowca citroena tłumaczył, że podczas manewru wymijana coś spadło mu w kabinie i odwróciło jego uwagę od jezdni - mówi Bogdan Kaleta, oficer prasowy głogowskiej komendy policji. - Dlatego zjechał autem w bok i otarł się inny pojazd.

Kiedy minęło dobre pół godziny od kolizji, a policjanci kończyli swoje czynności, kobieta jadąca fordem oznajmiła, że źle się czuje i że boli ją kręgosłup. W tej sytuacji policjanci zadzwonili po pogotowie.

- Poinformowali dyspozytora o tym, że poszkodowana z kolizji drogowej zgłasza bóle kręgosłupa i trzeba to sprawdzić - informuje oficer prasowy policji.

Nie minęło dziesięć minut, gdy nad Białołęką, ku ogromnemu zaskoczeniu uczestników kolizji, ale też policjantów i mieszkańców wsi, pojawił się śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niemal w tym samym czasie dojechał też ambulans.

- Po wylądowaniu śmigłowca, ratownicy zapytali czy potrzebna jest ich pomoc, ale ostatecznie kobieta została zabrana przez pogotowie - dodaje Bogdan Kaleta.

Na szczęście kobiecie nic się nie stało, a całe zdarzenie policjanci zakończyli mandatem karnym w wysokości 300 złotych.

Ze względu na niecodzienność sytuacji, chcieliśmy ustalić, dlaczego dyspozytor pogotowia ratunkowego wysłał do tego zdarzenia ratowniczy śmigłowiec. Ale dyrektor jednostki w Legnicy Andrzej Happ nie widział powodu, by cokolwiek wyjaśniać.

- Czy to ważne, dlaczego? - pyta. - Widocznie taka była potrzeba, bo inaczej pacjentka mogłaby długo czekać na karetkę. Dyspozytorka wysyła pogotowie lotnicze na podstawie przeprowadzonego wywiadu ze zgłaszającym. Zresztą zasada jest taka, że do zdarzenia wysyłana jest ta załoga, która ma najbliżej. Widocznie śmigłowiec miał blisko - ucina rozmowę dodając na koniec: - W Polsce ludziom się nie dogodzi, bo źle, jak samolot przyleci i źle jak, nie przyleci - kwituje zdarzenie Andrzej Happ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska