Jak wyglądają Pani ostatnie dni przygotowań przed mistrzostwami Europy, które już w ten poniedziałek rozpoczną się w Barcelonie?
Po mistrzostwach Polski (zakończonych 11 lipca - przyp. red.) miałam trzy dni nieco luźniejsze, ale od 15 lipca przebywam z innymi sprinterkami z reprezentacji na zgrupowaniu w Spale. Trenujemy raz dziennie i przygotowujemy się także do sztafety 4x100 metrów. W te upalne dni trenuje się ciężko, ale to dobrze, bo przecież w Barcelonie będą zbliżone warunki pogodowe i będzie nam łatwiej z aklimatyzacją. Do stolicy Katalonii lecimy w niedzielę, tam też czekają mnie jeszcze treningi, a w eliminacjach na 200 metrów wystartuję w piątek, 30 lipca.
Jaki wynik będzie Panią satysfakcjonował podczas ME w Barcelonie?
To mój debiut w seniorskich mistrzostwach Europy i będą bardzo zadowolona, jeśli uda mi się na nich powtórzyć rekord życiowy na 200 m (23,21), który w czerwcu tego roku uzyskałam podczas festiwalu lekkoatletycznego w Bydgoszczy. Co prawda, powiedziałem sobie, że tabel z wynikami potencjalnych rywalek nie będę przeglądała, ale mój trener, William Rostek, mówił mi, iż mam w tej chwili dwunasty czas w Europie. Jednak celem, jaki sobie stawiam w Barcelonie, jest awans do finału. Natomiast, jeśli chodzi o sztafetę 4x100 (w jej składzie są m.in. Daria Korczyńska i Ewelina Ptak ze Śląska Wrocław - przyp. red.), to myślę, że możemy nawet powalczyć o medal. Podsumowując, chciałabym w Barcelonie startować przez trzy dni, podczas których rozgrywane będą moje konkurencje, od eliminacji do finałów.
Nie myślałam o treningach, tylko o nauce, ale uzyskałam dobry wynik na WF
Podczas ostatnich mistrzostw Polski pobiła Pani rekord życiowy na setkę (11,38) i zdobyła złoty medal, ale na tym dystansie nie wystartuje Pani w ME. Dlaczego?
Co prawda pobiłam życiówkę o 0,05 sek, ale mój wynik stoi niżej w europejskiej hierarchii niż na 200 metrów. W Barcelonie biegam też w sztafecie, więc trenerzy uznali, że na coś trzeba się zdecydować. Zresztą wolę dystans 200 m (podczas MP czas 23,36 - przyp. red.) i szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że tak dobrze pójdzie mi na setkę podczas mistrzostw Polski.
Zaczynała Pani przygodę ze sprintem w MKS MOS Wrocław.
Tak. I to zupełnie przypadkowo, bo wybrałam się do II LO przy ul. Parkowej, myśląc nie o treningach tylko o nauce. Na lekcji WF uzyskałam dobry wynik na 60 m, ale nie pamiętam jaki, i nauczycielka zaczęła mnie pytać, czy nie trenowałam sprintów. Gdy okazało się, że nie, zaczęła mnie do tego namawiać, myśląc o trenerze Williamie Rostku. Postanowiłam spróbować sprintu w wieku 16 lat, a z trenerem Rostkiem pracuję do dziś.
Co porabia Weronika Wedler poza bieżnią?
Na co dzień studiuję na II roku wrocławskiej AWF i mieszkam wraz z rodzicami na Biskupinie. Po trzyletnich studiach na AWF planuję pójść, być może, na Politechnikę, bo jestem raczej umysłem ścisłym.
A z czego żyje mistrzyni Polski w sprintach?
Z MKS MOS trafiłam do AZS AWF, gdzie otrzymywałam stypendium klubowe ok. 600-700 zł. To było dla mnie bardzo pomocne. Jednak od początku tego roku, dzięki osiągniętym wynikom dostaję stypendia z Ministerstwa Sportu i Turystki (1300 zł) oraz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (700 zł)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?