We wtorek rano Ojrzyński był blisko Śląska, wieczorem o wiele dalej

We wtorek rano dostaliśmy sygnał, że Leszek Ojrzyński jest już naprawdę blisko objęcia posady trenera w Śląsku Wrocław. Zadzwoniliśmy więc do samego zainteresowanego. - Jestem właśnie w trasie, ale nie do Wrocławia - odpowiedział nam Ojrzyński.

Fakt jest taki, że to rzeczywiście jeden z głównych kandydatów do schedy po Mariuszu Rumaku (rozmowy cały czas się toczą), ale ponoć co do jego osoby nie ma zgody w samym klubie. Tam wciąż nie wszyscy przekonani są, czy to będzie dobry wybór i właśnie dlatego nadal nie znamy nazwiska nowego szkoleniowca WKS-u, a szanse Ojrzyńskiego wieczorem wyraźnie spadły. W grę cały czas wchodzi zatrudnienie szkoleniowca z I ligi, w tym Ireneusza Mamrota z Chrobrego Głogów.

To, że Ojrzyński wczoraj nie był w drodze do Wrocławia oczywiście nic nie znaczy. Swego czasu czekając na samolot do Warszawy Tomasz Jodłowiec powiedział nam, że nie przechodzi ze Śląska do Legii. W tym biznesie wszystko potrafi się zmienić jak w kalejdoskopie.

Czasu jest jednak coraz mniej, ponieważ piłkarze Śląska do treningów wracają trochę wcześniej, niż większość ich ligowych kolegów, bo już 4 stycznia. To nowy trener najpewniej oficjalnie przyklepie też ostateczny plan przygotowań. Wstępnie wrocławianie mieli jechać na dwa obozy - do Szamotuł oraz do Turcji. Niewykluczone jednak, że Szamotuły - za którymi optował Mariusz Rumak - zostaną zastąpione innym ośrodkiem, na przykład położonym w górach.

Wcześniej wśród kandydatów do pracy w Śląsku wymieniano także m.in. Jana Urbana oraz Macieja Skorżę.