Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu wylądował samolot z uczestnikami wypadku polskiego autokaru w Niemczech (ZDJĘCIA)

Alina Gierak, Bartosz Józefiak
Samolot z uczestnikami wypadku pod Ingolstadt wylądował we Wrocławiu
Samolot z uczestnikami wypadku pod Ingolstadt wylądował we Wrocławiu Janusz Wójtowicz
Część uczestników wypadku polskiego autokaru, do którego doszło pod niemieckim Ingolstadt wróciła już do Polski. Przed godziną 17 na wrocławskim lotnisku wylądował samolot z dziećmi. Niektóre z nich nie chciały wsiąść do autokaru, który miał je z Niemiec odwieźć do domu.

Samolotem przyleciały dzieci, opiekunowie i małżeństwo z Włocławka, które także jechało tym autokarem. Uczestnicy są pod opieką 4 psychologów policyjnych i straży pożarnej. Z dziećmi przyleciała Justyna Lewańska, konsul generalny RP w Monachium. - Wydaje się, że dzieci są w dobrym stanie psychicznym i fizycznym. Ale tak naprawdę ich stan fizyczny będzie można ocenić za kilka dni, kiedy opadną emocje. Wtedy z pewnością będą potrzebowały pomocy, bo już dziś nie chciały wsiąść do autokaru, który miał je przywieźć do domu. Konsul informuje, że w akcji ratunkowej brało udział 150 ratowników i 3 helikoptery. - Gdyby nie szybka i sprawna pomoc służb niemieckich, wypadek mógł się zakończyć gorzej - mówi konsul Lewańska. Po dzieci na lotnisko we Wrocławiu wyszedł wojewoda Aleksander Marek Skorupa i wicewojewoda Ewa Mańkowska.

Jak poinformowała konsul Lewańska, 7 najciężej rannych osób pozostało w szpitalu w Niemczech, w tym stan dwóch uczestników jest bardzo ciężki. Jeden z uczestników przebudził się z narkozy, drugi pozostaje w śpiączce. Dwóch kierowców pochodzących ze Świdnicy (autokar należy do firmy Juwentur z Wałbrzycha) na razie pozostało w Niemczech.

W Lwówku na uczestników wypadku polskiego autokaru czekał sztab, Ludwik Kaziów - burmistrz Lwówka Śląskiego i rodziny. Dzieci jeszcze przez kilka dni będą pod opieką psychologów. Jak mówi Patrycja Woron, psycholog policyjny, teraz dzieciom potrzebny jest spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Szczegóły dotyczące wypadku autokaru pod Ingolstadt i zdjęcia z wypadku znajdziesz w tekście: Wypadek polskiego autokaru w Niemczech

Do wypadku polskiego autokaru w Niemczech doszło koło miejscowości Ingolstadt w Niemczech. Ze wstępnych informacji wynika, że autokar wiozący dzieci z Lwówka Śląskiego, wyprzedzał jadącą przed nim ciężarówkę, a następnie gwałtownie skręcił na prawy pas jezdni, zahaczył o barierki i wypadł do rowu. W wypadku zginęła jedna osoba. Rannych zostało kilkadziesiąt osób. W niemieckim szpitalu zostało 7 najciężej rannych osób. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Kobieta, która zginęła w wypadku polskiego autokaru w Niemczech, to - według konsul - matka jednego z uczestników wycieczki. Informację tę potwierdza Jarosław Perduta, rzecznik wojewody dolnośląskiego (zobacz Kobieta, która zginęła to matka jednego z uczestników).

Autokarem jechała młodzież z prywatnego gimnazjum w Lwówku Śląskim. Uczniowie jechali na wycieczkę do Francji. Teraz są w wielkim stresie. Rodzice boją się, że nie będą już chciały wsiąść do żadnego autokaru.

- Córka nie wsiądzie do żadnego autobusu - mówił nam zdenerwowany ojciec dwóch dziewczynek, uczestniczek wypadku.
Nic im się nie stało, młodsza spała, gdy doszło do katastrofy. Starsza siedziała obok. - Na szczęście, są cale i zdrowe, ale bardzo roztrzęsione.

Czytaj też: Policja informuje - autokar sprawny, kierowcy trzeźwi

- Mój syn ma złamaną rękę, tylko - oddycha z ulgą Waldemar Markewka, którego 16-letni syn także jechał tym autobusem. Po wypadku rozmawiał z chłopcem przez telefon bardzo krótko. Najważniejsze, że żyje.

Wśród gimnazjalistów znaleźli się też mali bohaterowie. - Czekam na powrót syna - mówi Ireneusz Chapiński, ojciec 16-letniego Adriana. Z synem udało mu się porozmawiać po wypadku.Chłopiec zadzwonił z pożyczonego telefonu, bo jego telefon został w autobusie. Mówił że nic mu nie jest, ale z jego ran wyciągnięto pół szklanki szkła. - Wybił z jednym z nauczycieli szybę w autobusie i pomagał wyciągać z pojazdu ranna koleżankę - relacjonuje pan Ireneusz.

Adrian nie chciał, by ojciec przyjechał po niego do Niemiec, choć pan Ireneusz był na to gotowy. Mówił, że syn oraz inne dzieci nie
chciały wracać do domów autobusem, choć taki po nich już przyjechał.

Rodzice bardzo ucieszyli się, że MSZ zapłaci za powrót dzieci samolotem. To zaoszczędziło im dodatkowego stresu. Z lotniska dzieci pojechały do domu autobusami policji i straży pożarnej. Podczas powrotu do Lwówka Śląskiego z dziećmi rozmawiać będą psycholodzy. Wielu rodziców pojechało także na lotnisko, by odebrać dzieci samemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska