Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu trwa wyburzanie dawnego, nazistowskiego obozu pracy przymusowej. Na miejscu ma powstać osiedle [ZDJĘCIA]

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
Obóz Burgweide był największym obozem pracy przymusowej we Wrocławiu (wówczas Breslau). Do niego i jemu podobnych kierowani byli robotnicy przymusowi lub po prostu więźniowie 23 narodowości. Mówi się nawet o 50 tysiącach osób, z czego aż połowę stanowili Polacy.
Obóz Burgweide był największym obozem pracy przymusowej we Wrocławiu (wówczas Breslau). Do niego i jemu podobnych kierowani byli robotnicy przymusowi lub po prostu więźniowie 23 narodowości. Mówi się nawet o 50 tysiącach osób, z czego aż połowę stanowili Polacy. Jarosław Jakubczak
Obóz "Burgweide" na Sołtysowicach właśnie przestaje istnieć. Baraki, w których do niedawna mieszkali ludzie, a podczas wojny przebywali przymusowi robotnicy również z Polski, mają zniknąć. Na terenie obozu zaś, powstanie osiedle mieszkaniowe.

Obóz Burgweide był największym obozem pracy przymusowej we Wrocławiu (wówczas Breslau). Do niego i jemu podobnych kierowani byli robotnicy przymusowi lub po prostu więźniowie 23 narodowości. Mówi się nawet o 50 tysiącach osób, z czego aż połowę stanowili Polacy. Pierwsi przyjechali do Breslau tuż po napaści Niemców na Warszawę, we wrześniu 1939 roku.

Obóz na Sołtysowicach. Istny horror

Na obóz przy ul. Sołtysowickiej składało się około 25 baraków, a w każdym z nich miało docelowo mieszkać ponad 50 osób. Ludzie ci pracowali w cukrowni, która jeszcze do niedawna bo do roku 2009 stała na Sołtysowicach. Ale, że miejsce to miało charakter przejściowy, robotnicy byli potem kierowani do pracy w innych zakładach.

JAK DZIŚ WYGLĄDAJĄ BARAKI - ZOBACZ ZDJĘCIA

Obóz Burgweide był największym obozem pracy przymusowej we Wrocławiu (wówczas Breslau). Do niego i jemu podobnych kierowani byli robotnicy przymusowi lub po prostu więźniowie 23 narodowości. Mówi się nawet o 50 tysiącach osób, z czego aż połowę stanowili Polacy.

We Wrocławiu trwa wyburzanie dawnego, nazistowskiego obozu p...

Burgweide był istnym horrorem. Każdy z robotników, który ukończył 12 lat, zmuszany był do ciągłej pracy przez nawet 16 godzin na dobę. Mimo, że więźniowie (wciąż nazywani robotnikami) otrzymywali „pensję”, ta stanowiła mniej niż połowę wypłaty dla tzw. robotnika niewykwalifikowanego w Niemczech. Do tego z każdego wynagrodzenia odciągano podatki za… jedzenie i miejsce w obozowym baraku.

Masowe choroby i śmierć w obozie

Robotnicy przebywali w fatalnych warunkach sanitarnych. Baraki były brudne i nieogrzane. Ubrania robocze więźniów często były podarte, gdyż na nowe trzeba było dostać przydział w postaci kartek. A ten także był ograniczony. Do tego, mimo morderczej pracy robotnicy nie spożywali więcej niż 1500 kcal dziennie, a niektórzy z braku miejsc spali na dworze. Wkrótce więc zaczęli masowo chorować i umierać.

Przez obóz przewinęło się kilka, a według niektórych źródeł kilkanaście tysięcy robotników przymusowych. Pod koniec wojny robotnicy z Burgweide pracowali także przy budowie pasa startowego na ul. pl. Grunwaldzki.

Po wojnie baraki po części wyremontowano i przebudowano. Do niedawna mieszkali w nich ludzie. Ale wszystko wkrótce się zmieni.

W 2018 roku radny RMW Robert Pieńkowski zainteresował się tematem dawnego obozu Burgweide. Poruszył wówczas wątek przyszłości terenu, który okazał się być objęty ustalonym w 2016 roku planem zagospodarowania przestrzennego, uwzględniającym zabudowę mieszkaniową wielorodzinną. Innymi słowy na terenie obozu powstanie osiedle.

Według informacji udzielonej radnemu „jeszcze przed uchwaleniem tego planu, 3 czerwca 2016 roku w siedzibie Biura Rozwoju Wrocławia miało miejsce poruszające i pełne wspomnień spotkanie z Byłymi Więźniami tego obozu, a dziś Członkami Klubu Ludzi ze znakiem „P”, którzy zaakceptowali zaproponowane w projekcie planu rozwiązania oraz sposób upamiętnienia miejsca hitlerowskiego obozu” (pisownia oryginalna – red.)

Co zrobi inwestor?

Z tej samej informacji dowiadujemy się tez, że po wojnie budynki zostały przekształcone i zaadaptowane na mieszkania, przez co nie mają już tej samej wartości historycznej. Ówczesny Dolnośląski Konserwator Zabytków nakazał jednak uwzględnić w tym miejscu specjalną tablicę upamiętniającą robotników przebywającym w obozie. Miejski Konserwator Zabytków nie zajął wówczas stanowiska w sprawie.

- Od początku wiedzieliśmy, że to będzie temat trudny - przyznaje Tomasz Myszko-Wolski z biura komunikacji Urzędu Wojewódzkiego. - Dlatego konsultacje w sprawie podejmowaliśmy w bardzo szerokim gronie. Decyzja o nowym planie przestrzennym została podjęta po uzyskaniu zgody od okolicznych mieszkańców, samych byłych więźniów obozu, a także przedstawicieli IPN - wyjaśnia. - Należy pamiętać, że baraki, które teraz tam stoją, niewiele mają wspólnego z oryginalnymi - dodaje.

Dziś w miejscu, w którym kiedyś umierali masowo więźniowie nazistowskiego reżimu stoi pamiątkowy kamień. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, kamień nie zostanie usunięty, a przeniesiony na pobliski skwer. Pozostaje jeszcze pytanie, jak inwestor, a właśnie zaczęło się wyburzanie baraków, upamiętni historię tego miejsca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska