- W ciągu roku poprzez samo oddychanie wchłaniamy we Wrocławiu tyle toksyn, jakbyśmy wypalili 1000 papierosów – twierdzi Radosław Gawlik z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. - Choćby stężenie rakotwórczego benzo(a)pirenu przekraczane jest czterokrotnie we Wrocławiu i aż szesnastokrotnie w Nowej Rudzie. Znacznie przekroczone są także normy dotyczące pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5, które doprowadzają do chorób płuc oraz nowotworów - dodaje.
Miejsce i czas happeningu nie było przypadkowe.
- Jest przysłowiowa za pięć dwunasta, aby coś zrobić na rzecz poprawy powietrza we Wrocławiu. Na rogu Świdnickiej i Piłsudskiego mamy z kolei Pomnik Anonimowego Przechodnia, a przecież problem smogu dotyczy każdego z nas i nikt nie może przed nim uciec - mówi Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Zdaniem aktywistów z DAS, działania władz Wrocławia są niewystarczające. Jedynym działaniem, które podejmuje miasto jest usuwanie kotłów na węgiel i zastępowanie ich ogrzewaniem centralnym lub gazowym.
- Miasto podaje, że we Wrocławiu jest około 30 tysięcy kotłów grzewczych. Według naszych wyliczeń jest ich znacznie więcej, bo około 50 tysięcy. Pali się w nich węglem, miałem, a czasami także śmieciami i trującym plastikiem. W ubiegłym roku wymieniono około tysiąca kotłów, więc takim tempie poprawa powietrza we Wrocławiu będzie trwała kilkadziesiąt lat - twierdzi Radosław Gawlik. - Takie tempo jest niedopuszczalne - dodaje.
W happeningu wzięło kilkanaście osób zrzeszonych w Dolnośląskim Alarmie Smogowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?