Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu myśliwi strzelają bez ostrzeżenia. Można przypadkiem znaleźć się w środku polowania!

Adriana Boruszewska
Obwody łowieckie wchodzą w granice administracyjne Wrocławia i tam mogą odbywać się polowania. Prawo łowieckie określa, że polowanie zbiorowe może odbywać się w odległości nie mniejszej niż 100 metrów od zabudowań mieszkalnych. Zdaniem ekologów to stanowczo za mało!
Obwody łowieckie wchodzą w granice administracyjne Wrocławia i tam mogą odbywać się polowania. Prawo łowieckie określa, że polowanie zbiorowe może odbywać się w odległości nie mniejszej niż 100 metrów od zabudowań mieszkalnych. Zdaniem ekologów to stanowczo za mało!
W lasach w pobliżu wrocławskich osiedli odbywają się polowania. Problem w tym, że mieszkańców nikt o tym nie uprzedza. Wybierając się na spacer, możemy przypadkiem znaleźć się w samym środku polowania.

Po ostatnim polowaniu w Lesie Strachocińskim mieszkańcy czują się mocno zagrożeni. Nikt ich nie poinformował, że w weekend odbędzie się tam odstrzał dzików. - Jechałem rowerem i zobaczyłem mężczyznę z bronią palną. Niedaleko mnie przebiegł spłoszony dzik, który podążał w kierunku zabudowań mieszkalnych - opowiada Michał Sekuła, który znalazł się w samym środku polowania w Lesie Strachocińskim. Do radnej osiedlowej Renaty Piwko-Wolny zgłosiło się wielu wystraszonych mieszkańców Strachocina i okolic.
- Las Strachociński to teren rekreacyjny. Ludzie chodzą tam na spacery i na grzyby - tłumaczy radna. Dodaje, że niepoinformowanie mieszkańców o polowaniu stwarza realne niebezpieczeństwo.

Ale łowczy Roman Rycombel broni polowań na terenach miejskich. - Ktoś jednak musi regulować populację dzików, które coraz częściej wchodzą do Wrocławia - stwierdził.

Michał Sekuła jeździł w ostatni weekend października rowerem w Lesie Strachocińskim. Twierdzi, że ani on, ani inne osoby, które spotkał, nie miały bladego pojęcia, że znalazły się w samym środku polowania. Jak się okazało, odstrzał dzików zorganizowało tam Koło Łowieckie „Wieniec” Wrocław.

Renata Piwko-Wolny, przewodnicząca Rady Osiedla Swojczyce-Strachocin-Wojnów, podkreśla, że zgłosiło się do niej mnóstwo osób przestraszonych polowaniami w Lesie Strachocińskim.

- Najgorsze, że nigdzie nie było informacji, że na terenie tego lasu odbywa się jakieś polowanie. Mieszkańcy byli zaskoczeni i przestraszeni. Las Strachociński to przecież jest teren rekreacyjny dla mieszkańców! Dużo ludzi jeździ tu rowerami lub biega - skarży się Renata Piwko-Wolny.

Okazuje się, że gdy trwa polowanie, interweniować nie może nawet straż miejska. Jej rzecznik Waldemar Forysiak podkreśla, że strażnicy mogą jedynie sprawdzić, kto strzela i ewentualne zastrzeżenia skierować do związku łowieckiego. A w ratuszu twierdzą, że za teren polowania odpowiada jego dzierżawca - koło łowieckie.

Gdzie "upolują nas" we Wrocławiu? - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Rejon Księża Małego, okolice osiedli Strachocin, Świniary, Pawłowice, Pracze Odrzańskie, obszary między Leśnicą a lotniskiem i między Leśnicą a Marszowicami... Tam obwody łowieckie wchodzą w granice administracyjne miasta i tam mogą odbywać się polowania. W świetle przepisów nikt nie musi o nich informować mieszkańców.

- Polowanie zbiorowe zgłaszamy jedynie odpowiednim urzędom i nadleśnictwom - tłumaczy Roman Rycombel, przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego we Wrocławiu. Podkreśla też, że myśliwi na polowania mają widoczne kamizelki, więc mieszkańcy ich widzą. Nie mają obowiązku specjalnie oznaczać terenu polowania.

- My nie jesteśmy tacy źli. Podczas polowań staramy się dbać o bezpieczeństwo nie tylko myśliwych, ale i osób, które są w pobliżu - mówi Marek Kuras z Koła Łowieckiego „Wieniec”. Koło wkrótce chce spotkać się z Radą Osiedla Swojczyce-Strachocin-Wojnów, by porozmawiać o polowaniach w Lesie Strachocińskim.

Dwie strony medalu

Prawo łowieckie określa, że polowanie zbiorowe może odbywać się w odległości nie mniejszej niż 100 metrów od zabudowań mieszkalnych. Zdaniem ekologów to stanowczo za mało.

- Ta odległość jest komiczna. Światowym standardem jest 500 metrów. Nasze przepisy de facto oddają przestrzeń publiczną w ręce myśliwych - komentuje zdecydowanie Małgorzata Tracz, przewodnicząca wrocławskich Zielonych.

Łowczy Rycombel podkreśla, że chętnie zrezygnowałby z polowań w granicach miasta. Ale kto wtedy odstrzeli dziki podchodzące pod osiedla? - pyta.

Na ostatnie polowanie w Lesie Strachocińskim Renata Piwko-Wolny poskarżyła się w ratuszu. Uzyskała tyle, że urzędnicy będą jej wysyłać mejlem informacje o terminach planowanych tam polowań. - Ale to nie jest rozwiązanie dla wszystkich osiedli - uważa.

Rozwiązanie według radnego Sebastiana Lorenca jest proste: zakaz odstrzału. - Mówiłem o tym, ale urzędnicy i prezydent są głusi na moje apele. Poruszę znów tę sprawę na komisji praworządności i bezpieczeństwa. Dziki trzeba odławiać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska