Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WBO po kawałku, czyli jak ciułają wrocławianie na remonty podwórek i parków

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
Tu w przyszłości ma powstać Park Tarnogajski. Jeśli Marcinowi Pietrzykowi i Tomaszowi Myszko wystarczy cierpliwości
Tu w przyszłości ma powstać Park Tarnogajski. Jeśli Marcinowi Pietrzykowi i Tomaszowi Myszko wystarczy cierpliwości Adriana Boruszewska
Raz nie wystarczy. Aby mieć wymarzone porządne podwórko lub ładny park wrocławianie muszą startować po kilka razy w kolejnych edycjach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. I za każdym razem wygrać. Bo najpierw pieniądze idą na projekt, potem na prace przygotowawcze. Ławki, utwardzane ścieżki i śmietniki mają szansę pojawić się dopiero za dwa lub trzy lata - gdy mieszkańcom uda się wygrać kolejne głosowanie. Absurd? Owszem. Tymczasem urzędnicy twierdzą, że "etapowości projektów WBO jest zaletą". Za to mieszkańcy nie wiedzą, czy wystarczy im chęci i cierpliwości na coroczne składanie projektów. Bo w końcu to nie ich obowiązek.

W opuszczonym lasku przy ulicy Bogedaina, w miejscu gdzie dawniej znajdował się cmentarz św. Bernardyna, trwa porządkowanie terenu. Robotnicy wywożą gałęzie, gruz i śmieci. Ma tu powstać Park Tarnogajski - tak jak chcieli mieszkańcy. Inwestycję wywalczyli w zeszłorocznej edycji Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. - Zagłosowało na nasz projekt 1000 osób - cieszy się Marcin Pietrzyk, lider projektu.

Ale nie tak prędko! Zanim z sąsiadami będzie mógł wybrać się do nowego parku, będzie musiał wygrać głosowanie jeszcze przynajmniej kilka razy. Bo w pierwszym etapie na inwestycję przeznaczonych będzie tylko 150 tysięcy złotych. Wystarczy ledwie na oczyszczanie terenu i wycięcie chorych drzew. Ścieżki, ławki i śmietniki muszą poczekać.

- Aby je kupić, w tym roku znowu musimy startować do WBO. I znów zbierać głosy. Chcemy, by za 250 tys. zł wykonano drenaż terenu i usypano alejki oraz postawiono śmietniki i ławki - dodaje Pietrzyk. - Potem przyda się jeszcze ogrodzenie terenu od torów kolejowych płotem lub specjalnym ekranem oraz montaż oświetlenia, siłowni i placu zabaw dla dzieci - snuje wizje. I tak co roku. - W 2054 roku chcemy połączyć ten park z Parkiem Wschodnim – śmieje się Marcin Pietrzyk. - Nie wiem tylko, czy na start w tylu edycjach WBO wystarczy nam cierpliwości.

Takich przypadków we Wrocławiu jest więcej. Na efekty pierwszych prac czekają także mieszkańcy Ołbina, którzy w zeszłym roku wygrali remont podwórka w kwadracie ulic Nowowiejska-Stein-Barlickiego-Kluczborska. Na początku roku mieszkańcom powiedziano, że wygrana kwota zostanie przeznaczona na dokumentacje projektową i ewentualne odwodnienie podwórka. A o chodniki, uporządkowanie miejsc parkingowych czy śmietniki mieszkańcy muszą ubiegać się w kolejnej edycji WBO. Jak urzędnicy kazali, tak też mieszkańcy Ołbina zrobili i złożyli w tym roku kolejny projekt dotyczący podwórka, który jest kalką tego zeszłorocznego.

- Tylko pytanie co się stanie, jeśli w tym roku nie wygramy. Pod koniec lipca otrzymaliśmy zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji dotyczącej przebudowy. Jeżeli w tym roku nie wygramy, to te pieniądze pójdą na marne, bo zostaną wykonane tylko cząstkowe prace, które nie zostaną dokończone – komentuje Krystian Mieszkała, wrocławski radny, zaangażowany w zbiórkę podpisów pod projektem remontu podwórka. - Urzędnicy twierdzą, że etapowe remonty z budżetu WBO to złoty środek dla wrocławskich podwórek. Zasada gospodarności zaś mówi, że rozpoczęty raz projekt, trzeba zakończyć.

Obawy co do zmarnowanych funduszy podziela także Tomasz Myszko, lider projektu Parku Tarnogajskiego. - Nie wiem, czy w tej edycji też wygramy, bo połączono nas w kategorii z tak dużym osiedlem jakim jest Gaj. Boję się, że w chwili przegranej w tegorocznej edycji WBO, pieniądze włożone w oczyszczanie terenu pójdą na marne.

Ale urzędnicy uważają, że wymyślony przez nich system w którym mieszkańcy muszą kilkakrotnie walczyć o pieniądze, jest dobry. Bartłomiej Świerczewski, dyrektor biura partycypacji społecznej w urzędzie miejskim, przekonuje że etapowe dzielenie inwestycji w WBO ma sens i nie jest przypadkowe. Dodaje także, iż sam fakt zdobycia głosów w zeszłorocznej edycji potwierdza, że wygrywanie w kolejnych edycjach WBO jest możliwe. - Przykładem jest park na Zakrzowie. Projekt ten wygrał w dwóch kolejnych edycjach, więc to da się zrobić – mówi Bartłomiej Świerczewski. - WBO nie jest jednym narzędziem pozyskiwania funduszy. Pieniądze na inwestycję można otrzymać z Karty Zadań Inwestycyjnych czy też lobbując poprzez radnych miejskich - radzi mieszkańcom.

Zdaniem dyrektora biura ds. partycypacji WBO ma dać szansę mieszkańcom na aktywizację. - Jeżeli ludzie sami wezmą udział w zbieraniu głosów pod realizacją projektu, potem bardziej będą o to dbali – podsumowuje.

- Jeżeli urzędnicy uważają, że zbieranie podpisów pod projektem jest takie łatwe, to zapraszam pana Świerczewskiego, aby sam spróbować się w taką akcję zaangażować – odpowiada Mieszkała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska