Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warto poznać wyjątkowe dzieła prof. Józefa Hałasa. Okazja będzie już za chwilę, we Wrocławiu

Robert Migdał
Miałem kiedyś wystawę pod koniec lat 60. w Zakopanem: Hasior mi ją zrobił w swojej galerii. Położyłem przy obrazach zeszyt i młodzież mi się wpisywała: „Po co Pan maluje te bakterie?” Każdy ma różne skojarzenia. Ale o to chodzi – opowiadał mi kilka lat temu, o swoich obrazach, i ich odbiorze przez ludzi, prof. Józef Hałas, znakomity malarz, wrocławski twórca przepięknych dzieł, które są znane i rozpoznawalne na całym świecie.

Ja sam, patrząc na dzieła Mistrza, za każdym razem odkrywam w nich coś nowego, coś fascynującego, coś pięknego. A propos tego, co jest piękne, profesor Hałas powiedział mi: „Strasznie trudno i ryzykownie jest to definiować. Dla mnie piękno jest bliskie prawdy. Prawda często polega na tym, czy malujący odkrywa siebie: czy trafił na swoją nutę, czy nie małpuje, czy nie powiela, nie naśladuje, nie maluje czegoś, co jest oparte na wirtuozerstwie rzemieślniczym”.

Z całą pewnością o twórczości Józefa Hałasa można powiedzieć, że tworzył piękne prace: nie małpował, nie naśladował. Przekonać się będzie można o tym już niebawem we Wrocławiu (ja sam przebieram nogami z niecierpliwości), na wystawie w Muzeum Architektury (wystawa rusza 24 marca i potrwa do 28 maja tego roku – ul. Bernardyńska 5).

Będziemy mogli zobaczyć około 150 prac Józefa Hałasa – malarstwo olejne i akrylowe na płótnie, tusze, akwarele, gwasze na papierach. Będą to prace: od najwcześniejszych do ostatniej, nigdy nie pokazanej publicznie, namalowanej tuż przed śmiercią.

Kurator wystawy, Bogusław Deptuła, zapowiada: „Wystawa Józef Hałas. Poszukiwania” jest próbą nieco odmiennego spojrzenia na dzieło niedawno zmarłego, znakomitego wrocławskiego malarza, wielkiej postaci tego środowiska (…). Pragnąłem pokazać to, co zwyczajnie przykuło moją uwagę i wywołało największe estetyczne poruszenie i satysfakcję: gamy błękitów, zieleni, szarości ożywiane czasem mocniejszymi akcentami oranżu, cynobru czy granatu (...)”.

Wystawie towarzyszyć będzie katalog oraz publikacja fragmentów prywatnych zapisków profesora Hałasa, który wziął udział w ponad trzystu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i za granicą (największą kolekcję posiada Muzeum Narodowe we Wrocławiu).

Mimo wielkiej popularności, sukcesu, który odniósł za życia, pozostał osobą skromną, trochę wyciszoną, dla której sztuka była szalenie ważna. Której się poświęcił. Którą kochał.

Za sukces uważam to, że spełniłem swoje przeznaczenie, że rozwijałem to, czego możliwości czy zaczątki były we mnie. Przeznaczenie jest nam przygotowane przez przodków – to, co dziedziczymy, jakie geny od nich dostajemy, możliwości. Mój ojciec próbował malować, grał na skrzypcach, klarnecie, ale nie miał możliwości rozwijać swoich talentów. A ja te zaczątki w genach po nim odziedziczyłem i miałem możliwość rozwinąć. I w tym sensie uważam, że odniosłem sukces... – opowiadał mi kilka lat temu, kiedy zaprosił mnie do swojego mieszkania-pracowni.

Tych z Państwa, którzy znają obrazy prof. Hałasa zachęcam do odkrycia ich na nowo. A tym – którzy nie mieli przyjemności obcować z dziełami Mistrza – gorąco polecam 
je poznać. Warto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska