Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warszawa, 18 kwietnia 2015: Marsz i manifestacja nauczycieli, protest związkowców [ZDJĘCIA, RELACJA]

Wojciech Rogacin, Leszek Rudziński, mm (AIP), TVP/TVN24/x-news
Fot. Piotr Smoliński
[PROTEST ZWIĄZKOWCÓW 18 KWIETNIA 2015] W Warszawie odbyła się manifestacja nauczycieli. Przed kancelarią premiera protest zorganizowali także związkowcy z OPZZ. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy przedstawicieli różnych branż, m.in. transportu, górnictwa, energetyki, przemysłu chemicznego, budownictwa, przemysłu spożywczego i rolnictwa.

Manifestacje w Warszawie | PODSUMOWANIE
Zdaniem organizatorów sobotniego strajku – Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych – pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów mogło demonstrować nawet 60 tys. osób. Szeroko komentowana była nieobecność premier Ewy Kopacz, która w od piątku przebywa we Włoszech.

Związkowcy z OPZZ złożyli w sobotę petycję adresowaną do premier Ewy Kopacz. Przed jej kancelarią zebrali się przedstawiciele różnych branż m.in. transportu, górnictwa, energetyki, przemysłu chemicznego, budownictwa, przemysłu spożywczego, rolnictwa i edukacji.

Źródło: AIP/x-news

Przed KPRM stanął przerobiony wóz strażacki, z którego szefowie związków z poszczególnych odłamów zawodowych mogli wygłosić swoje żądania i wyrazić swoje niezadowolenie. – Nie chcemy być śmieciami i pracować na umowach śmieciowych – krzyczeli protestujący związkowcy z OPZZ.

Podczas demonstracji padały ostre słowa pod kierunkiem szefowej rządu Ewy Kopacz, która podczas demonstracji przebywała we włoskiej Bolonii na uroczystościach 70. rocznicy wyzwoleni miasta. - Premier Kopacz wiedziała, że jest ogólnopolska akcja protestacyjna, a jednak wyjechała. My nie możemy na nią czekać – powiedział Agencji Informacyjnej Polska Press asp. Waldemar Bałkowiec, przewodniczący Lubelskiego Związku Strażaków "Florian”. Przedstawiciel strażaków podkreślił, że szeregowi pracownicy Państwowej Straży Pożarnej od siedmiu lat nie otrzymali podwyżki. - Nie może być tak, że my dbamy o bezpieczeństwo naszych obywateli, a sami nie możemy wyżywić naszych dzieci, wnuków i żon. To niedopuszczalne, żeby strażak, który naraża własne życie nie mógł godnie żyć i utrzymać swojej rodziny – dodał asp. Bałkowiec.

Organizatorem protestu było Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, które żąda spełnienia 12 postulatów. Domaga się m.in. walki z tzw. umowami śmieciowymi, wyższych płac w budżetówce i minimalnej płacy godzinowej.

Na manifestacji obecni byli także rolnicy, których miasteczko stanęło przed kancelarią premiera już w połowie lutego b.r. - Stoimy tu już od dwóch miesięcy. W tym czasie pani premier Kopacz nawet do nas przez okno nie wyjrzała. Skoro nas od 60 dni ignoruje, to nie dziwię się, że zignorowała tak potężną manifestację – powiedział AIP Zbigniew Obrocki, zastępca przewodniczącego NSZZ "Solidarność” Rolników Indywidualnych.

Źródło: TVP/TVN24//x-news

Protestujący rolnik twierdzi, że obecne działania Sejmu to „buble legislacyjne, szkodzące bardziej rolnikom niż te ustawy, które do tej pory były”. Podkreślił natomiast postulaty rolników dotyczą całego społeczeństwa. - Walczymy o polską ziemię, o polskie lasy, o polską żywność i polską produkcję – powiedział Obrocki.

Jednak to nauczyciele stanowili w sobotę najliczniejszą grupę protestujących (według danych Związku Nauczycielstwa Polskiego było ich około 22 tys.). Zanim rozpoczęli protest wraz z innymi członkami OPZZ, złożyli wizytę przed gmachem Ministerstwa Edukacji, gdzie szef ZNP Sławomir Broniarz, wraz z delegacją związkowców wręczył minister Joannie Kluzik-Rostkowskiej petycje z żądaniami oraz balon z napisem "Joanna robi nas w balona”.

Pedagodzy żądają m.in. podwyżek płac od stycznia 2016 r., rozpoczęcia prac nad ustawą o systemie oświaty, zahamowania likwidacji szkół i przedszkoli.

Przed budynkiem MEN ustawiona została mobilna platforma, gdzie przedstawiciele poszczególnych gałęzi ZNP z różnych rejonów Polski wygłosili swoje zastrzeżenia co do pracy ministerstwa i sytuacji polskiej edukacji. - Obserwujemy niesamowity bałagan w oświacie, dziką prywatyzację, łamanie prawa, przymykanie oka przez Ministerstwo Edukacji na to co dzieje się z prywatyzacją i likwidacją szkół. Nikt nie liczy się z opinią nauczycieli – powiedziała AIP Ewa Ziółkowska, prezes oddziału ZNP w Piotrkowie Trybunalskim.- Jeśli pani premier uważa, że teraz ma ważniejsze sprawy, niż problemy jakie są w kraju to gratuluję jej dobrego samopoczucia. W tej chwili many postępującą degradację szkolnictwa i pozycji nauczyciela. Jeśli w kraju nie będzie autorytetów i nie będziemy mieli się na czym oprzeć to nie zbudujemy dobrego demokratycznego państwa – dodała Ziółkowska.

Do protestujących nauczycieli wyszła minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Zapowiedziała, że podwyżek płac dla nauczycieli w 2016 oku nie będzie i dodała, że budżet oświaty wynosi 16 mld złotych. - Gdzie są te pieniądze? My ich nie widzimy! - krzyczeli protestujący. - I właśnie dlatego trzeba zrobić reformę, żeby te pieniądze było widać - odpowiadała minister. Protestujący komentowali, że od tego jest minister, żeby szukał pieniędzy dla oświaty, a nie oszczędzał za wszelką cenę.

– Nie chcemy być śmieciami i pracować na umowach śmieciowych – krzyczeli protestujący w sobotę w Warszawie związkowcy z OPZZ. Manifestacje wyruszyły z kilku miejsc w stolicy, żeby dotrzeć do kancelarii premier. Tam związkowcy złożyli petycję adresowaną do premier Ewy Kopacz. OPZZ domaga się m.in. walki z tzw. umowami śmieciowymi, wyższych płac w budżetówce i minimalnej płacy godzinowej. Według służb porządkowych demonstrowało około 30 tys. osób.

Źródło: TVP/TVN24//x-news

Szef OPZZ Jan Guz zaapelował do rządu o rozpoczęcie dialogu z protesującymi grupami zawodowymi. - Żądamy godności i poszanowania, rozmów, dialogu. Ustawa o dialogu społecznym została napisana przez ruch związkowy, bo przez lata rząd nie potrafił nawet sprecyzować kilku zdań, żeby stworzyć ustawę odpowiadającą potrzebom cywilizacyjnym i gospodarczym. Nie możemy przejmować wszystkich inicjatyw za ten rząd. W końcu za coś biorą pieniądze - mówił Guz.

***

Protesty w Warszawie | Manifestacja nauczycieli pod MEN
20 tys. nauczycieli i przedstawicieli oświaty demonstruje przed Ministerstwem Edukacji Narodowej. Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, wraz z delegacją związkowców, wręczył minister Joannie Kluzik-Rostkowskiej petycję z żądaniami oraz balon z napisem "Joanna robi nas w balona”.

Zgromadzonym protestującym treść petycji została odczytana przed gmachem ministerstwa. Pedagodzy żądają m.in. podwyżek płac od stycznia 2016 r., rozpoczęcia prac nad ustawą o systemie oświaty, zahamowania likwidacji szkół i przedszkoli.

Przed budynkiem MEN ustawiona została mobilna platforma, gdzie przedstawiciele poszczególnych gałęzi ZNP z różnych rejonów Polski wygaszają swoje zastrzeżenia co do pracy ministerstwa i sytuacji polskiej edukacji.

Pochód nauczycieli cały czas maszeruje dalej - w stronę Alei Ujazdowskich, pod gmach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, gdzie spotkają się z innymi demonstrantami.

Organizatorem protestu jest Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Przed kancelarią premiera może zebrać się nawet 50 tys. przedstawicieli różnych branż, m.in. transportu, górnictwa, energetyki, przemysłu chemicznego, budownictwa, przemysłu spożywczego i rolnictwa. OPZZ żąda spełnienia 12 postulatów. Domaga się m.in. walki z tzw. umowami śmieciowymi, wyższych płac w budżetówce i minimalnej płacy godzinowej.

***

Protesty w Warszawie | Marsz nauczycieli przeszedł pod MEN
Nauczyciele zebrali się o 10 na warszawskim Torwarze, a o 11 wyruszyli z ronda im. Stanisława Sedlaczka w kierunku MEN. Pomimo niesprzyjającej aury, kilka tysięcy osób z całej Polski przemaszerowało pod Ministerstwo Edukacji.

Pedagodzy ubrani są w koszulki z logo Związku Nauczycielstwa Polskiego, trzymają balony z napisem "Joanna robi nas w balona” oraz transparenty z hasłami takimi jak "Domagamy się wynagrodzenia za pracę, nie jałmużny”, czy "Razem dla edukacji”. Całość uzupełniają głośnie dźwięki trąbek, klaksonów, bębnów i dzwonków.

Kolumna nauczycieli podzielona jest na kilka części. Przed każdą grupą jedzie samochód z głośnikami, aby przekaz wygłaszany po kolei przez zarządy poszczególnych grup rejonowych ZNP był słyszalny dla całej kolumny. - Obserwujemy niesamowity bałagan w oświacie, dziką prywatyzację, łamanie prawa, przymykanie oka przez MEN na to, co dzieje się z prywatyzacją i likwidacją szkół. Nikt nie liczy się z opinią nauczycieli – mówi Agencji Informacyjnej Polska Press Ewa Ziółkowska, prezes oddziału ZNP w Piotrkowie Trybunalskim.

Po wizycie w MEN demonstrujący nauczyciele chcą udać się przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Jednak, z powodu wizyty Ewy Kopacz we Włoszech, nie mają szans na spotkanie z szefową rządu. - Jeśli pani premier uważa, że ma teraz ważniejsze sprawy niż problemy, jakie są w kraju, to gratuluję jej dobrego samopoczucia. W tej chwili mamy postępującą degradację szkolnictwa i pozycji nauczyciela. Jeśli w kraju nie będzie autorytetów i nie będziemy mieli się na czym oprzeć, to nie zbudujemy dobrego demokratycznego państwa – dodaje Ziółkowska.

***

Protesty w Warszawie | Nauczyciele zbierają się przy Torwarze
Ponad sto autokarów, którymi przyjechali nauczyciele z całego kraju, zaparkowało przy Torwarze oraz wzdłuż ulic Solec i Łazienkowskiej w Warszawie. Ubrani w barwne koszulki, czapeczki, nauczyciele z flagami i balonikami formują się w kolumny. Spod Torwaru ruszą pod siedzibę Ministerstwa Edukacji Narodowej, by zaprotestować przeciw - jak mówią - degradacji ich zawodu, do której przyczynia się obecny rząd.

Przed godziną 10 służby porządkowe już przy Moście Poniatowskiego zatrzymywały autokary jadące z północy kraju. Stamtąd sznur pojazdów ciągnął się aż do Torwaru. Autokary parkowały również wzdłuż Łazienkowskiej i Myśliwieckiej.

Nauczyciele wysiadają z flagami, transparentami, balonikami. Wszystko odbywa się sprawnie, bez chaosu. Kolejność przemarszu poszczególnych grup została wcześniej ustalona, a odpowiednie instrukcje nauczyciele otrzymali jeszcze w trakcie jazdy, w autokarach.

- Przyjechaliśmy zaprotestować przeciw arogancji władzy wobec nauczycieli, przeciwko temu, że chcą nam zabrać Kartę Nauczyciela, permanentnie obniżają rangę naszego zawodu, zabierają przywileje, a płace nie wzrastają - mówiła Agencji Informacyjnej Polska Press Małgorzata Wajda, nauczycielka z Przemyśla.

Chociaż jest to protest organizowany przez ZNP, na manifestację przybyło wielu nauczycieli niezrzeszonych w związkach, takich jak ona.

Jej kolega, nauczyciel ze Szkoły Podstawowej nr 15 w Przemyślu i szeregowy działacz ZNP dodał, że pedagogów martwi "antynauczycielskie" nastawienie minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej. - Chwilowo jest ono zawieszone, bo zbliżają się wybory, ale już zapowiedziała, że jeśli obecna ekipa utrzyma władzę, to weźmie kurs na zniesienie Karty Nauczyciela, bo to przepis nieprzystający do naszych czasów - mówi nauczyciel z Przemyśla. - Bzdura! - dodaje, mówiąc że wiele jest w Polsce przepisów starszych niż ten (z 1982 roku), a nikt ich nie zamierza uchylać.

Według nauczycieli, MEN deprecjonuje ich pozycję, choćby stawiając ich w roli ludzi z do obsługi szkół, a nie ich gospodarzy. - Szkołą ma zarządzać rodzic, rada rodziców, a rada pedagogiczna jest spychana na dalszy plan - skarżą się demonstrujący. - Jeżeli tak, jeśli to rodzic, a nie moje kwalifikacje ma decydować, czy ja mogę uczyć daną klasę czy nie, to ja jako mieszkaniec Przemyśla chcę mieć też prawo decydowania, kto zostanie komendantem policji czy prokuratorem w Przemyślu. Albo, który policjant będzie prowadził śledztwo w sprawie włamania do altanki na mojej działce - ironizuje nauczyciel z SP 15.

Nauczyciele irytują się także powtarzanymi w mediach informacjami, jakoby zarabiali średnio 5 tys. zł. tygodniowo. - Nikt na prowincji takiej kwoty nie dostaje - mówią. - Mój dyrektor zarabia 3 tysiące z hakiem, a kwoty podawane w mediach to płace brutto.

Czy demonstracje taka jak sobotnia wpłyną na rząd? Nauczyciele wierzą, że tak. - Brałem już udział w dwóch takich manifestacjach i muszę powiedzieć, że to przynosi rezultat, bo władza się boi tłumów na ulicach - mówi nam nauczyciel z Przemyśla. - Do nich nie przemawiają rozmowy w zaciszach gabinetów. Oni boją się mas ludzi, którzy demonstrują, krzyczą - wtedy podejmują rozmowy. A jeśli to nie przyniesie skutku, to ostatecznym wyjściem będzie strajk - dodaje.

Za kilka tygodni swoją manifestację w Warszawie ma zorganizować nauczycielska Solidarność.

Dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor poinformowała, że na sobotę zaplanowanych jest 11 zgromadzeń publicznych. Przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich czterema różnymi trasami maszerować będą reprezentanci różnych zawodów. Niemal połowę protestujących będą stanowić przedstawiciele oświaty. Zbiorą się w sobotę o 10 na warszawskim Torwarze, a o 11 wyruszą z ronda im. Stanisława Sedlaczka. Pedagodzy żądają m.in. podwyżek płac od stycznia 2016 r., rozpoczęcia prac nad ustawą o systemie oświaty, zahamowania likwidacji szkół i przedszkoli.

Protest związkowców w Warszawie

Źródło: TVP/x-news

- Przede wszystkim domagamy się wznowienia rozmów, które zostały zerwane przez minister edukacji. Jeśli do nich nie dojdzie będziemy realizowali kolejne kroki akcji protestacyjnej, którą związek ogłosił w połowie marca. Nie wykluczamy także strajku, ale będzie ewentualnie on miał miejsce we wrześniu lub październiku – powiedziała Agencji Informacyjnej Polska Press rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis.

Oprócz petycji, ZNP chce wręczyć minister edukacji balon z hasłem „Joanna robi nas w balona”. Minister Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że spotka się z nauczycielami, jednak na podwyżki nie mają oni co liczyć. - Jeżeli nauczyciele nie zauważyli dopływu do systemu 15 mld złotych to obawiam się, że nie zauważyliby kolejnych czterech miliardów, których zresztą w budżecie na 2016 r. nie ma. – powiedziała minister na czwartkowej konferencji prasowej.

Oprócz nauczycieli w sobotę demonstrować będą rolnicy z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych. Rozpatrują wznowienie protestu zawieszonego na początku marca i rozszerzenia znajdującego się przed gmachem zielonego miasteczka. Sprzed Torwaru mają przejść przed centralę Polskiego Stronnictwa Ludowego przy Pięknej.

- PSL chlubi się mianem partii chłopskiej, a ich minister wywodzi się z tej partii. Przed ministerstwem nas zignorowano, więc może PSL sobie przypomni czyje interesy powinien reprezentować – powiedział Agencji Informacyjnej Polska Press przewodniczący rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski. - Po ostatnich wypowiedziach ministra Sawickiego dotyczących mleka i dzików należy go skierować do psychiatry – dodał Izdebski. Po wizycie przed siedzibą Ludowców rolnicy przejdą przed gmach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Ten rząd rządzi nieudolnie, ale dzięki sobotniemu protestowi zobaczą, że jest wiele grup społecznych, dla których polityka prowadzona jest w sposób niekorzystny – zakończył Izdebski.

Organizator protestu Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych ,,Solidarność” żąda spełnienia 12 postulatów. Domaga się m.in. walki z tzw. umowami śmieciowymi, wyższych płac w budżetówce i minimalnej płacy godzinowej. - Mamy dość lekceważenia konstytucyjnej zasady dialogu społecznego. Z tymi postulatami zwracaliśmy się kilkakrotnie do obecnego rządu, ale i do poprzedniego, do koalicji PO-PSL. Niestety, dalej łamane są nasze prawa – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej przewodniczący OPZZ Jan Guz. - Obiecuje nam się realizację postulatów, choćby głównego o powrocie do dialogu społecznego, mijają tygodnie, miesiące, lata, dalej nie jest to realizowane – dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Warszawa, 18 kwietnia 2015: Marsz i manifestacja nauczycieli, protest związkowców [ZDJĘCIA, RELACJA] - Portal i.pl

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska