Wandale podpalili pasiekę 30 kwietnia w godzinach popołudniowych. Ogień w pasiece zauważyli sąsiedzi. Zanim przyjechała straż pożarna, mieszkańcy Strachocina byli już w lasku i gasili pożar. Niestety 18 uli spłonęło doszczętnie, a 15 zostało zdewastowanych. Zginęło prawie 300 tys. pszczół. Straty związane tylko z samymi ulami oszacowano na 20 tys. zł.
"To był szok"
- Gdy wybuchł pożar, byłem w Kamieńcu. Zadzwoniła do mnie żona i powiedziała: Przyjeżdżaj szybko, bo podpalili ci ule. Rzuciłem wszystko i przyjechałem do pasieki. Widok zwalił mnie z nóg. Cały czas mam to przed oczami. To był dla mnie szok i straszna tragedia - wspomina dziś z trudem pan Władysław, właściciel pasieki. - Straty są duże. Pszczoły są teraz oszołomione - przyznaje pszczelarz, bo jak sam mówi, kocha pszczoły od dziecka. - Niektóre z pszczół się uratowały, bo gdy poczuły benzynę przemieściły się na dno ula i dzięki temu przeżyły. Niestety w tym sezonie nie będę mógł już zebrać miodu z tej pasieki, bo pszczoły muszą zostać oddane do badania.
Władysław Andryszczak pasiekę dogląda codziennie po pracy. Pasją do tych owadów zaraził go ojciec. Pszczelarza nie zraził nawet wypadek w dzieciństwie. Pan Władysław został użądlony przez setkę pszczół jako 5-latek. Trafił do szpitala, a lekarze stwierdzili, że to cud, że przeżył. Dziś on sam bez pszczół nie może żyć. Ze łzami w oczach opowiada o pożarze pasieki, ale też i pomocy sąsiadów, którzy bez wahania go wspomogli. Wieść o spalonej pasieki obiegła całą Polskę. - Nie mogę uwierzyć, jak ludzie się tym przejęli. Pisali do mnie sms-y z całej Polski, dzwonili, pytali się jak mogą pomóc - wzrusza się pan Władysław.
Pomagają ludzie z całej Polski
Informacja o spalonej na Strachocinie pasiece rozniosła się tempem błyskawicy. Sąsiedzi i rada osiedla na portalach internetowych prosili o pomoc dla Władysława Andryszczaka. - Prosiliśmy ludzi, by pomogli w przekazaniu materiałów na ule i odbudowie pasieki. Zachęcaliśmy również, by kupować od pana Władysława miód, którego miał jeszcze zapasy. W niecałe 10 dni sprzedano tysiąc kilogramów. Dzwonili ludzie z całej Polski, pytając się, gdzie mogą znaleźć tego pszczelarza - opowiada nam Renata Piwko-Wolny, mieszkanka Strachocina i przewodnicząca zarządu osiedla Strachocin-Swojczyce-Wojnów.
Do rady osiedla zgłosiła się gmina z pomorza - Pszczółki, której to mieszkańcy zdeklarowali, że podarują panu Władysławowi materiały potrzebne do zbudowania pasieki. Na portalu pomagam.pl zebrano również 63 tysiące złotych dla pana Władysława. Na odbudowę pasieki. Z pomocą przyszli także wrocławscy urzędnicy. - Urząd Miasta zakupi dla pana Władysława 20 uli. Zamówienie zostało złożone u producenta, dostawa planowana jest na początek czerwca. Departament Zrównoważonego Rozwoju będzie współpracował również przy działaniach edukacyjnych - zapowiada Agnieszka Cybulska-Małycha, dyrektor "zielonego" departamentu we wrocławskim magistracie.
27 maja w Parku Starochińskim zorganizowany zostanie również piknik dla pana Władysława. Podczas wydarzenia (w godz. 15.00-20.00) będzie można zakupić miód, a także wziąć udział w licytacji, z której dochód zostanie przeznaczony dla pszczelarza. Wszyscy chętni, którzy chcą pomóc przy organizacji pikniku, mogą pisać na maila [email protected].
- To świetny facet - podkreśla Piwko-Wolny i tłumaczy, że Władysław Andryszczak zawsze chętnie wspierał społeczność lokalną, a także przekazywał miody na rzecz ubogich.
Dziś pszczelarz ma nadzieję, że za uzbierane pieniądze uda mu się odbudować pasiekę, założyć system monitoringu, a także stworzyć tzw. ścieżki edukacyjne dotyczące pszczół.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?