Okazała kamienica przy ul. Słowackiego 23a w Wałbrzychu jest kojarzona jako siedziba delegatury Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu. Tablica na ścianie gmachu przypomina, że w latach 1945-2003 mieściła się tu siedziba delegatury Narodowego Banku Polskiego.
Do niedawna tylko wąskie grono osób wiedziało, że historia kamienicy kryje jeszcze jedną tajemnicę. W domu tym w latach 1946-1947 mieszkał z rodziną nastoletni wówczas Krzysztof Komeda Trzciński. Tu również zrodziła się w nim wielka miłość do jazzu, która przyniosła mu światową sławę.
Z głową w chmurach
Sensacyjne informacje dotyczące wałbrzyskich wątków z życiorysu Krzysztofa Komedy Trzcińskiego, które miały niewątpliwy wpływ na jego twórczość, ujrzały światło dzienne dzięki Marcinowi Kuleszy. To pracownik Parku Wielokulturowego Stara Kopalnia w Wałbrzychu, a prywatnie wielkimiłośnik jazzu ze szczególnym uwzględnieniem twórczości Krzysztofa Komedy Trzcińskiego.
- Kilka lat temu w jednej z publikacji poświęconych Komedzie natrafiłem na krótką informację dotyczącą jego pobytu w Wałbrzychu - mówi Marcin Kuleszo. - Zaintrygowało mnie to. Postanowiłem drążyć ten wątek, by ustalić więcej szczegółów.
Najpierw wałbrzyszanin nawiązał kontakt z Krzysztofem Balkiewiczem, administratorem oficjalnej strony inter-netowej poświęconej Komedzie. Następnie dzięki jego życzliwości dotarł do IrenyOrłowskiej, siostry muzyka.
Do Wałbrzycha rodzina Trzcińskich przyjechała w 1946 roku. Mieczysław Trzciński, ojciec Krzysztofa, został mianowany dyrektorem miejscowej placówki NBP. Na górnych kondygnacjach gmachu, w którym pracował, otrzymał służbowy lokal. Zamieszkał w nim z żoną Zenobią oraz dziećmi: synem Krzysztofem i córką Ireną.15-letni wówczas Krzysztof został uczniem ostatniej, trzeciej klasy gimnazjalnej w I Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym imienia Bolesława Li-manowskiego w Wałbrzychu. Szkoła ta funkcjonuje do dziś pod nazwą Zespół Szkół nr 1 im. I.J. Paderewskiego w Wałbrzychu.
- O tym, że Komeda był naszym uczniem, dowiedzieliśmy się dopiero w 1996 roku. Wzmianka na ten temat ukazała się w publikacji wydanej z okazji 50-lecia szkoły - wyjaśnia Oksana Citak, dyrektor ZS nr 1 w Wałbrzychu. - Niestety, nie zachowały się żadne dokumenty z tamtych czasów.
Gimnazjum, do którego chodził Komeda, podobnie jak ca-ły Wałbrzych, było wówczaswielkim tyglem narodowościowym. W mieście mieszkali między innymi Niemcy, Polacy, Żydzi, stacjonował tu również kilkudziesięciotysięczny garnizon Armii Radzieckiej. Dlatego zajęcia w szkole były dwujęzyczne. Prowadzono je w językach polskim i niemieckim. Nikłe informacje o szkolnych dokonaniach Komedy Marcin Kuleszo uzyskał od żyjących jeszcze koleżanek i kolegów muzyka.
- W ich pamięci pozostał jako spokojny, małomówny, zamknięty w sobie chłopak żyjący troszkę "z głową w chmurach" - wyjaśnia Marcin Kuleszo. - W każdej wolnej chwili stukał w klawisze szkolnego pianina i w związku z tym nauczyciele angażowali go, by akompaniował na różnego rodzaju uroczystościach szkolnych. Komeda nie robił tego jednak z wielkim entuzjazmem.
Bandyci, radio i pianino
Początek pobytu rodziny Trzcińskich w Wałbrzychu nie należał do najprzyjemniejszych.
Jesienią 1946 roku miejscowa placówka NBP, której dyrek-torował Mieczysław Trzciński, została napadnięta przez uzbrojonych bandytów. Z relacji siostry Komedy wynika, że sytuacja była dramatyczna. Bandyci żądali wydania pieniędzy, grożąc w przypadku odmowy zabiciem przebywających wewnątrz banku osób.
Z odsieczą napadniętym mieli przyjść funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicji Obywatelskiej oraz żołnierze Armii Radzieckiej ze stacjonującego w mieście garnizonu. Co najmniej jeden z bandytów miał zginąć na miejscu, pozostali zostani schwytani i odpowiadali za popełnione przestępstwo przed sądem we Wrocławiu. Podobno w procesie zapadło kilka wyroków śmierci. Informacje na temat napadu na wałbrzyską placówkę NBP trudno zweryfikować: nie ma po niej śladu w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej.
- W tamtym okresie na terenie Wałbrzycha i okolic grasowało wiele band. Niektóre powoływały się np. na przynależność do Armii Krajowej - wy-jaśnia Sebastian Ligarski, pracownik naukowy IPN w Szczecinie, który w przeszłości zajmował się tym tematem. Dodaje, że jedną z najbardziej niebezpiecznych była grupa Eugeniusza Kulwickiego, którą zatrzymano w trakcie napadu na stację benzynową w Wałbrzychu. W aktach IPN Ligarski nie natrafił jednak na sprawę napadu na wałbrzyski oddział NBP. Nie wyklucza, że mogła o nim pisać lokalna prasa, np. "Słowo Polskie".
Nie licząc sprawy napadu, pozostałe wspomnienia siostry Komedy z pobytu w Wałbrzychu nie są już tak dramatyczne.
- W Wałbrzychu rodzice kupili odbiornik radiowy i Krzysztof, nasłuchując fal radiowych, zaczął wyłapywać dźwięki muzyki jazzowej - wspomina Irena Orłowska. - Był to moment przełomowy w życiu mojego brata. Zaczął poznawać jazz, któremu potem poświęcił się bez reszty.
Orłowska nie pamięta już konkretnych utworów i wykonawców, ale mogły to być utwory popularnej wówczas orkiestry Glenna Millera.
Nie mniej znaczącym zakupem państwa Trzcińskich, którego dokonali w Wałbrzychu, było pianino marki Ed. Seiler, zbudowane w legnickiej fabryce. Instrument służył Ko-medzie do końca jego życia. To na nim skomponował większość swoich utworów. Oglądając zdjęcia słynnego instrumentu, Marcin Kuleszo zwrócił uwagę na niewielką tabliczkę, która jest przymocowana nadklawiaturą pianina.
- Z zawartych na tabliczce informacji dowiedziałem się, że pianino zostało kupione w sklepie z instrumentami Carla Min-gego w Waldenburgu. To niemiecka nazwa Wałbrzycha- tłumaczy Marcin Kuleszo.- Udało mi się nawet ustalić, że ten sklep mieścił się przy obecnej ul. Kościuszki, poniżej zakładów gazowniczych.
Informacje o tym, że na pianinie kupionym w Wałbrzychu Komeda skomponował większość swoich najbardziej znanych utworów, można znaleźć w autobiograficznej książce jego żony Zofii pt. "Komeda, Zośka i inni". Pisze tam między innymi: "(...) Pianino Komedy, niewiele wart, nie do końca dający się nastroić instrument, na którego klawiszach urodziły się: »Astigmatic«, »Svantetic«, »Kattorna«, »Jazz i poezja«, »Etiudy baletowe«, »Śniadanie u Tiffany'ego«, »Le Départ«, »Cul de Sac«, »Nieustraszeni pogromcy wampirów«, z klawiszy którego Komeda zbudował fundament europejskiego jazzu (...)". Obecnie właścicielką pianina Komedy jest jego siostra. Instrument stoi w jej mieszkaniu niedaleko Poznania.
Klawisze i taśma filmowa
Odkrycia Marcina Kuleszy podważają ustalenia biografów Komedy, którzy byli przekonani, że jego miłość do jazzu narodziła się w Ostrowie Wielkopolskim. Tam Trzcińscy zamieszkali po wyprowadzce z Wałbrzycha.
Według informacji Krzysztofa Balkiewicza ze Stowarzyszenia Miłośników Twórczości Krzysztofa Komedy "Astig-matic", który dotarł do jego przyjaciół z Ostrowa, wynika, że pojawił się w tym mieście już jako osoba zainteresowana tym gatunkiem muzyki. Czy po wyjeździe z Wałbrzycha w 1947 roku Komeda kiedykolwiek jeszcze tu powrócił? Na to pytanie Marcinowi Kuleszy nie udało się uzyskać jednoznacznej odpowiedzi. Dotarł jednak do informacji, które nie wykluczają takiej możliwości. Roz-mawiał na ten temat z Wojciechem Karolakiem po koncercie w Wałbrzychu.
- Powiedział mi, że na przełomie lat 50. i 60. w Wałbrzychu mieszkało wielu utalentowanych muzyków, którzy pracowali w miejscowych zakładach przemysłowych - mówi Kuleszo. - Na jam session, organizowane w ich mieszkaniach, przyjeżdżali wówczas najwybitniejsi polscy jazzmani. Prawdopo-dobnie wśród nich był również Komeda.
Pobyt Komedy w Wałbrzychu upamiętnia tablica odsłonięta 15 września na domu, gdzie mieszkał. Zaprojektowała ją wałbrzyska artystka Ilona Sapka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?