Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych: Odstrzelą część dzików, by nie atakowały ludzi

Artur Szałkowski
- Dziki przychodzą w pobliże domów i tu zaatakowały moją mamę - mówi Adrian Kowalik
- Dziki przychodzą w pobliże domów i tu zaatakowały moją mamę - mówi Adrian Kowalik Dariusz Gdesz
Dla mieszkanki wałbrzyskiej dzielnicy Stary Zdrój wieczorny spacer z psem mógł się zakończyć tragicznie. Po wyjściu z domu, kobieta zobaczyła na pobliskim trawniku watahę kilkudziesięciu dzików i zamierzała wrócić do mieszkania. Wówczas zza stojących nieopodal samochodów wyskoczyła dzika locha, która poturbowała kobietę.

- Z dużą raną na nodze, mama trafiła do szpitala. Tam okazało się, że rana jest zakażona i lekarze przenieśli mamę na oddział zakaźny - mówi Adrian Kowalik, syn poszkodowanej. - Rana zaczęła się już goić, ale mamę czeka jeszcze rehabilitacja.

To zdarzenie przesądziło o losie agresywnych zwierząt, które coraz częściej terroryzują wałbrzyszan.

- Jeszcze w tym roku myśliwi z kół łowieckich mają dokonać odstrzału loch, które przewodniczą grasującym na terenie miasta watahom - wyjaśnia Kazimierz Nowak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Wałbrzychu. - Obecnie w mieście pojawiają się 3-4 watahy, które liczą około 60 osobników i systematycznie się powiększają.

Utrapieniem mieszkańców Chwaliszowa w Starych Bogaczowicach koło Wałbrzycha są natomiast bobry. Zwierzęta zbudowały potężną tamę na rzece Strzegomka. Zagrożone zalaniem są okoliczne domy oraz gminny wodociąg.

- Ktoś nie miał wyobraźni, zasiedlając przed 20 laty bobrami teren, który jest położony w pobliżu zbiorników wody pitnej oraz retencyjnego - tłumaczy Leszek Świętalski, wójt gminy Stare Bogaczowice.

Władze gminy są bezradne, ponieważ bobry są pod ścisłą ochroną i nie wolno ich samowolnie przesiedlać. Dlatego sprawę zgłoszono wojewodzie. Ten ma podjąć decyzję w ciągu najbliższych dni. Bobry zostaną prawdopodobnie odłowione i przeniesione w inne miejsce.

Bali się pumy

W połowie 2009 roku, w lasach koło Świdnicy natrafiono na tropy wielkiego zwierzęcia. Myśliwi i mieszkańcy mówili o zaobserwowanym, wielkim rudym kocie. Zbiegło się to z doniesieniami o grasującej po Polsce pumie. Ze względów bezpieczeństwa zakazano wówczas wstępu do świdnickich lasów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska