- To wyjątkowy człowiek, warto przyjść i go posłuchać - mówiła Halina Wędrzychowska z Wałbrzycha. Przyszła modlić się w intencji zdrowia swojej teściowej.
We mszy uczestniczyli ludzie na wózkach inwalidzkich, wspierający się o kulach, starsi, ale i sporo młodzieży. - Byłam już raz na spotkaniu z ks. Bashoborą. To było dla mnie wyjątkowe przeżycie. Kiedy usłyszałam, że znów przyjeżdża, musiałam przyjechać - mówiła Maria Hut. Jej mąż, pan Grzegorz, podchodził do spotkania sceptycznie. - Nie wiem, czy rzeczywiście ma jakiś dar, ale potrafi przyciągać ludzi.
Wierni nazywają księdza uzdrowicielem. Choć on sam zaznacza: - To nie ja jestem najważniejszy. To Jezus Chrystus was uzdrawia - powtarza.
Ks. Łukasz Ziemski ze świdnickiej kurii biskupiej przyznaje, że ks. Bashobora ma dar zjednywania sobie ludzi - skromnością i modlitwą.
Ks. Bashobora był już w Wałbrzychu dwa lata temu, w dzielnicy Podzamcze. Tym razem spotkanie zorganizowała dużo mniejsza parafia, która nie ma swojego kościoła. Proboszcz ks. Marek Zołoteńki i mieszkańcy parafii od dawna starają się, by powstał. Dlatego też część datków zebranych podczas mszy będzie przeznaczona na budowę. Pozostała część - na cele, którym patronuje ks. Bashobora (np. domy dziecka w Ugandzie) i koszty organizacji przyjazdu.
Ks. Bashobora ma 67 lat, pochodzi z Ugandy. W wieku 10 lat wstąpił do niższego seminarium w rodzinnej miejscowości. Przyjął święcenia w 1972 r. Związana jest z nim historia, którą opowiada jego ciotka. Twierdzi, że kiedy był mały, chciała go otruć owsianką. Ale talerz z potrawą pękł, gdy się modlił.
W całej Polsce zrobiło się o nim głośno w tym roku, gdy wierni zapełnili Stadion Narodowy w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?