Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W XXI wieku Dżepetto musiałby wystrugać setki Pinokiów, a Mieszko I rozwiązać Senat. Wreszcie!

Arkadiusz Franas
Od lat borykam się z pewną traumą. Otóż w dzieciństwie pozbawiłem lalkę prawej nóżki. A co gorsza, lalka była afroplastikowa. To znaczy wtedy się mówiło, że była Murzynkiem, ale teraz nie wypada. Mogła być jeszcze afroenerdowcem, ponieważ miałem trochę zabawek z NRD i Czechosłowacji. Ale na swoje usprawiedliwienie mogę przysiąc, że nóżkę urwałem nie ze względu na kolor plastiku.

Wiem, spytają Państwo: jak to, chłopiec bawił się lalką? No właśnie nie wiem, jak to się stało. Może przeczuwałem jakiś gender i czasami odstawiałem wóz strażacki i karabin z korbką na rzecz lalki. Poza tym w dzieciństwie przylgnęła do mnie łatka kidnapera lalkowego. To znaczy raz mi się zdarzyło, ale na małej uliczce, na której spędziłem swe szczęśliwe dzieciństwo, niewiele potrzeba, by do człowiek przylgnęła jakaś łatka. Porwałem jedną lalkę koleżance i utopiłem z zemsty w przepływającym ścieku. Czymś mnie zdenerwowała… Reszty nie pamiętam, przekazy rodzinne i sąsiedzkie milczą.

Co ja tak o tych lalkach? Nie, nie dziecinnieję. Ale ostatnio moja uwaga skupiła się na wstrząsającej wiadomości, że najsłynniejsza lalka Barbie nie będzie już Barbie. Zmienia się. Pojawią się wysokie, ale i niskie. Są „większe” dziewczyny, ale też drobne. Jedne mają jasną skórę, inne są czarnoskóre. Dlaczego? Podobno zdaniem rodziców i wszelkiej maści specjalistów, Barbie o klasycznych kształtach „utrwala niezdrowe wzorce nieistniejącego piękna, wypaczając tym samym myślenie o kobiecym ciele bawiących się nią dziewczynek”. I zdaniem jednej socjolożki, tak była podpisana, dziewczynki bawiąc się, cierpiały. Jak słyszę takie opinie, to zastanawia mnie jedno: kto tym ludziom daje dyplomy? Znam kilka osób, w tym osobistą córkę, które bawiły się Barbie. Cierpiały tylko w jednym momencie: gdy jej nie miały. Reszta to sfera dziecięcych marzeń. Kwestia, gdzie są rodzice i nauczyciele, którzy powinni tłumaczyć dzieciom, że nie można mieć wszystkiego. Włącznie z idealnym wyglądem. Rozumiem, że niedługo przestaniemy emitować na przykład filmy o Supermanie, bo jak dziecko nie poleci, odbijając się z jednej nogi, to może wpaść w kompleksy. A że ja jeszcze jakoś się trzymam, bo wszak do tej pory mama nie kupiła mi czołgu o numerze taktycznym 102? Cud medycyny? Nie, mamusia potrafiła wytłumaczyć dobitnie, że tego pojazdu akurat nie dostanę. Musiał wystarczyć rowerek. Ciekaw jestem, kiedy ktoś napisze nową wersję „Pinokia” Carla Collodiego, w której okaże się, że Dżepetto, mimo sędziwego wieku, wystrugał dziesiątki Pinokiów o różnej średnicy i długości tułowia i zabejcował na wiele kolorów... Czy w tym szaleństwie ktoś kiedyś zaciągnie ręczny?

Tego natomiast już się nie spodziewam w przypadku Senatu RP, najbardziej chybionej instytucji III i IV RP. Wiedzą Państwo, czym się tam ostatnio zajmowano? Czy w 1050-lecie chrztu Polski Mieszkowi I należy oddać cześć, czy hołd! I w ramach tej debaty reprezentująca Wrocław pani senator Barbara Zdrojewska oznajmiła, że „…można domniemywać, że był to zabijaka i zapewne palił, gwałcił i na porządku dziennym były…”. Tu przerwano pani senator. Ja wiem, że chciałbym, aby na porządku dziennym i od święta nie było takiego Senatu. Daleki jestem od mitologizacji demokracji niemieckiej. Zwłaszcza teraz. Ale jakoś sobie nie wyobrażam, by w parlamencie zajmowali się na przykład homoseksualizmem Fryderyka Wielkiego. Im od dawna „wystarczy” tylko to, że był Wielki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska