Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Wałbrzychu rowerzysta nie jest bezpieczny

Paweł Gołębiowski
Dariusz Gdesz
Zapaleni rowerzyści żalą się, że drogi dla rowerów w Wałbrzychu można policzyć na palcach jednej ręki.

- To właściwie chyba tylko odcinek między ulicami Przemysłową a Moniuszki i na Uczniowskiej - wyjaśnia Karol Stec ze Stowarzyszenia Rowerowy Wałbrzych, które walczy o utworzenie tras dla rowerów w mieście.

Jak na drugie co do wielkości miasto na Dolnym Śląsku to rzeczywiście niewiele.

- W najbliższych planach nie ma budowy takich ścieżek. W dużym stopniu wynika to z charakteru remontowanych w mieście ulic. Mają ograniczoną szerokość i nie zmieściłyby się tam jeszcze ścieżki rowerowe - wyjaśnia Ewa Frąckowiak, rzeczniczka wałbrzyskiego urzędu miejskiego.

W efekcie przeciętny wałbrzyszanin, chcąc wybrać się do pracy czy na zakupy rowerem, często przeżywa dylemat. Wyprawa nie jest bowiem przyjemna i - co najważniejsze - bezpieczna. - Ulice są wciąż w nienajlepszym stanie i zatłoczone. Nie dość, że rowerzyści omijają studzienki i dziury, to jeszcze wciskają się pomiędzy samochody. Ostatnio jeden wjechał pomiędzy pojazd holujący a holowany. Mocno się potłukł i stracił rower - mówi Jerzy Rzymek z wałbrzyskiej policji.

Rowerzyści wyliczają, gdzie najbardziej przydałyby się ścieżki: przy ulicach Wysockiego i Andersa (można by wtedy wybrać się na rowerze z Wałbrzycha do Szczawna-Zdroju), przy ulicach 11 Listopada i Nowo-rudzkiej oraz wokół Podzamcza. - Potrzebny jest też spójny plan, bo budowa krótkich odcinków ścieżek w oddaleniu od siebie też nie ma sensu - wyjaśnia Karol Stec. - A teraz jeżdżę na przykład ulicą Wrocławską blisko środka, bo ostatnio potrącił mnie tam samochód nauki jazdy - dodaje.

Lepiej radzą sobie z tym w Jeleniej Górze. W mieście powstaje sieć miejskich ścieżek rowerowych. Ma też być prawie 5-kilometrowa pętla, prowadząca z osiedla Zabobrze do węzła Grabarowskiego w Maciejowej.

Z kolei Legnica oddała niedawno do użytku ścieżkę łączącą osiedla Piekary i Kopernik. I na tym wyczerpały się fundusze. W tym roku na nic więcej legniccy cykliści nie mogą już liczyć.

W Wałbrzychu często strach wyjechać rowerem na ulice
Z Henrykiem Fortońskim, niepełnosprawnym kolarzem z Wałbrzycha, rozmawia Paweł Gołębiowski

Widział Pan wiele miast Polski i świata. Jak na ich tle wygląda Wałbrzych ze swoimi ścieżkami rowerowymi?
Bardzo słabo. Tu zwyczajnie prawie nie ma ścieżek rowerowych. W Holandii czy Austrii widziałem po prostu autostrady rowerowe. Nic dziwnego, że w tych krajach wiele osób, jadąc gdzieś, wybiera często rower zamiast auta. Ale i w Polsce jest coraz więcej, i to wielokilometrowych ścieżek. Np. w okolicach Gorzowa, w Sopocie czy na Helu.

Czyli ścieżki powinny w Wałbrzychu powstawać?
Oczywiście. Nie trzeba nawet do tego wielkich nakładów. W wielu miejscach można by wykorzystać szerokie chodniki. Tak się, niestety, nie robi. U nas też zakorkowane są nie tylko ulice, ale i chodniki często zajmują parkujące samochody. W wielu miejscach na środku chodników stoją też lampy oświetleniowe.

Po wałbrzyskich ulicach rowerzystom nie jeździ się chyba łatwo?
Jeździ się strasznie. Staram się wyjeżdżać z domu rano, by ominąć poranny szczyt komunikacyjny. W Wałbrzychu trzeba też uważać, bo kierowcy nie bardzo tolerują rowerzystów. Ale miasto ma piękne okolice i są tu wyjątkowe szlaki rowerowe prowadzące po górach. Organizuje się tu wspaniale zawody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska