- We wrocławskim oddziale Techland jest pole do golfa, piłkarzyki, a nawet zjeżdżalnia i hamaki. Czy podczas pracy nad takim dużym tytułem jak Dying Light 2 Stay Human jest czas, aby z tego wszystkiego korzystać?
- Oczywiście różnie z tym bywało, bo tworzenie gier komputerowych to praca bardzo złożona i wymagająca ścisłej i stałej współpracy dziesiątek, a nawet setek ludzi. Z drugiej jednak strony taka praca wymaga porządnej dawki odpoczynku - więc piłkarzyki, hamaki czy fotele do masażu miały cały czas swoich entuzjastów. Relaks umysłu jest bardzo potrzebny w pracy kreatywnej, pozwala spojrzeć na pracę z innej perspektywy, wtedy wpadają najciekawsze pomysły. Oczywiście z udogodnień naszego biura mogliśmy korzystać do czasu pandemii, wtedy bowiem przestawiliśmy się w większości na pracę zdalną.
- Skąd czerpaliście inspiracje do tematyki Dying Light? Czy były to zachodnie tytuły, a może literatura i filmy?
- Tych inspiracji było bardzo wiele, a jednocześnie nie było żadnej, jednej, konkretnej. Inspirowały nas różne spostrzeżenia, przemyślenia, refleksje wywoływane przez różnorakie dzieła z gatunku "apokaliptycznego", choć niekoniecznie tylko z niego. Inspirowały nas pomysły naszych fanów, społeczności zbudowanej wokół marki Dying Light. Inspirowało nas też nasze miasto, w grze można znaleźć co najmniej kilka obiektów wprost nawiązujących do charakterystycznych elementów Wrocławia.
ZOBACZ WSZYSTKIE ZDJĘCIA:
- Czyli miasto Villedor, w którym toczy się akcja gry, nawiązuje do stolicy Dolnego Śląska?
- Oczywiście, że tak. Na przykład jest tam wieża wodna z wrocławskich Krzyków, czy Most Zwierzyniecki. Nie chciałbym wszystkiego zdradzać i psuć niespodzianki, zapraszam do samodzielnego odkrycia ich w grze.
ZOBACZ TAKŻE:
- Produkcja odbywała się głównie we Wrocławiu?
- Tak, choć częściowo wspierał nas też nasz zespół warszawski. Płynność i skuteczność naszej pracy wspomagały również osoby z całego świata, tworzące dla nas poszczególne, zamówione przez Techland, elementy, choćby nagrania ścieżek dialogowych, które w większości realizowano w Los Angeles. To globalna produkcja.
- Jak wygląda praca nad tak dużą grą?
- To bardzo złożony proces. Mało kto wie, że nad grą tej skali co Dying Light 2 Stay Human pracuje jednocześnie kilkaset osób, większość z nich właściwie w tym samym czasie. Wyobraźmy sobie skomplikowany mechanizm ultra precyzyjnego, szwajcarskiego zegarka, przy którym dłubie jednocześnie 200-300 zegarmistrzów. Wszyscy nasi pracownicy to najlepsi specjaliści - tak jak ci metaforyczni zegarmistrzowie. Prace rozpoczęliśmy w 2016 roku, początkowo fazą koncepcyjną, w której uczestniczyło ledwie kilka osób. W apogeum przy grze pracowało około 500 osób, na krótko przed samą premierą około 200-300. Byli to programiści, projektanci poziomów, animatorzy i mnóstwo artystów - grafików 2D, modelerów 3D, itd.
- Zatrudniacie ludzi także spoza Wrocławia? Czy w naszym mieście są dobrzy programiści?
- Oczywiście, mamy międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzą reprezentanci co najmniej kilkunastu nacji. Wrocław to dobre miejsce, aby szukać tu uzdolnionych twórców gier. Mamy uczelnie, które co roku dostarczają nam ciekawych kandydatów do pracy.
- Z czym wiąże się stanowisko Lead Game Designera?
- Jako Lead Game Designer prowadzę zespół projektantów rozgrywki. To my wymyślamy, a potem pomagamy wprowadzić zasady rozgrywki danego tytułu, uczestniczymy w podejmowaniu większości decyzji dotyczących tego jak poszczególne elementy gry mają działać... Brzmi jak jedna z ważniejszych pozycji, ale mówiąc szczerze, nie ma takich w produkcji gier. Jak wspominałem, gry to złożone produkcje, które wymagają współpracy. Każdy członek zespołu jest równie istotny.
- Czym Dying Light 2 wyróżnia się na tle innych gier z tzw. otwartym światem?
- Od strony rozgrywki wyróżnia się przede wszystkim swobodą, jaką mogą cieszyć się gracze. Już w pierwszej części zrobiliśmy coś, co wcześniej było rzadkością - pozwoliliśmy graczom wspinać się na wszystkie przeszkody, zaglądać za każdą ścianę; daliśmy swobodę chodzenia tam gdzie chcą, tak jak chcą. W "dwójce" dodaliśmy do tego m.in. wolność w podejmowaniu decyzji fabularnych czy w budowaniu, kształtowaniu środowiska gry - to gracze decydują o tym w jakim kierunku potoczy się narracja czy jak będzie wyglądało miasto, w którym toczy się gra.
- To już druga część serii. Jakie są główne różnice w porównaniu do poprzedniej?
- Wspomniana już swoboda w podejmowaniu decyzji fabularnych jest na pewno najważniejszym nowym elementem. To jeden z czterech głównych filarów naszej gry - decyzje i ich konsekwencje. Pozostałe trzy fundamenty rozgrywki - parkour, walkę bronią białą i cykl dnia i nocy zmieniający zasady rozgrywki - w pewnym sensie tylko "rozwinęliśmy" w stosunku do pierwszej części. Używam słowa "rozwinęliśmy" choć tak naprawdę stworzyliśmy je od nowa - od czasu pierwszej części zbudowaliśmy nową technologię napędzającą nasze gry (tzw. "silnik gry") i wszystkie jego elementy musiały powstać od zera.
- Na świecie wasza najnowsza produkcja zbiera fenomenalne recenzje. W Polsce gra z miejsca stała się bestsellerem, zrzucając z tronu takie hity jak FIFA 22 czy GTA V. W Wielkiej Brytanii pod względem sprzedaży zajmujecie, według niektórych rankingów, pierwsze miejsce. Spodziewaliście się takiego sukcesu? Jak myślicie, co graczom w produkcji podoba się najbardziej?
- Jako twórca rozgrywki mam nadzieję, że właśnie ona - swoboda, z jaką gracze mogą się wyrażać w naszej produkcji, efektowność akcji, jakie może wykonać ich postać w grze. Ponieważ to wszystko pokazane jest "z oczu bohatera", można u nas naprawdę poczuć się jak ktoś wyjątkowy, o ogromnych umiejętnościach.
- Czy gracze mogą liczyć na trzecią część? Jakie macie plany na przyszłość?
- Tego na razie zdradzić nie mogę, ale na pewno warto śledzić to, co szykuje Techland. W zeszłym roku świętowaliśmy 30-lecie, wypełnione licznymi sukcesami. Mam nadzieję, że kolejne jubileusze będą miały ich jeszcze więcej.
- Luksusowe apartamenty w XIX-wiecznym pałacu. Zobacz wynik imponującego remontu
- Niesamowite osiedle z Wrocławia. Samo zaspokoi swoje potrzeby! [ZOBACZ]
- Powiesili swój "obraz" obok dzieła Jana Matejki. Niecodzienny żart we Wrocławiu
- Koszmarny wypadek na A4 Legnica - Wrocław. Tylko cudem nikt nie zginął [ZDJĘCIA]
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?