Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szpitalu przy Borowskiej zmarło dwumiesięczne, romskie dziecko z koczowiska

Sylwia Foremna
Szpital ASK przy ulicy Borowskiej - zdjęcie ilustracyjne
Szpital ASK przy ulicy Borowskiej - zdjęcie ilustracyjne fot. Paweł Relikowski
Dziś o 9 rano zmarł romski chłopiec, który już od urodzenia był w ciężkim stanie, nie miał prawidłowo wykształconych narzadów i leżał w inkubatorze. Mimo, iż lekarze ze Akademickiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Borowskiej robili co mogli, nie udało się utrzymać chłopca przy życiu. Problemem stał się teraz pochówek zmarłego. Szpital nie ma obowiązku organizowania i finansowania pogrzebu? Więc kto zorganizuje tę ceremonię?

Czy dziecko zostanie pochowane na koczowisku? Wszystko wskazuje na to, że tak dramatyczny scenariusz nie nastąpi.

- Śmierć chłopca zaskoczyła nas. Jesteśmy tym zdruzgotani. Robimy wszystko by zorganizować zmarłemu pogrzeb - zapewnia Agnieszka Szczepaniak, członek Stowarzyszenia na Rzecz Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego Nomada. Przekonuje, że pogrzeb odbędzie się według normalnych procedur i zmarły romski chłopiec zostanie godnie pochowany za pośrednictwem zakładu pogrzebowego. Na cmentarzu prawosławnym, bo takiego był oficjalnie wyznania.

Obecnie Stowarzyszenie szuka ludzi dobrego serca, którzy sfinansują pochówek.

Chłopiec urodził się początkiem marca bieżącego roku w Akademickim Szpitalu Akademickim przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Rodzicami zmarłego Samurela są Romowie z koczowiska przy ul. Paprotnej - 17-letnia Rusalina i 23-letni Trajan. Sąd zdecydował, że po po wyjściu ze szpitala chłopiec miał trafić do domu dziecka. Dlaczego? Bo jego zły stan zdrowia nie pozwalał na to by dziecko mieszkało z rodzicami w baraku na koczowisku.

Stan zdrowia Samurela był bardzo ciężki. Ze względu na chorobę zakaźną matki podczas ciąży dziecko nie rozwinęło się tak, jak powinno. Od momentu porodu chłopiec przebywał w inkubatorze, a lekarze podtrzymywali jego funkcje życiowe, był tez karmiony pozajelitowo, czyli dożylnie i za pomocą sondy. Niestety, mimo ogromnych starań lekarzom nie udało się utrzymać małego pacjenta przy życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska