W maju ubiegłego roku we Wrocławiu była napięta atmosfera – przypominała w uzasadnieniu wyroku sędzia Magdalena Jurkowicz. Na początku maja we wrocławskim komisariacie policji przy ul. Trzemeskiej tragicznie zmarł Igor Stachowiak. Przez dwa dni pod komisariatem były zamieszki. W drugiej połowie maja w autobusie linii 145 podłożono bombę domowej roboty. Było bardzo blisko tragedii.
I właśnie po historii z bombą w autobusie Michał B. - podpisany jako Julia B. - napisał na Facebooku: „Bardzo dobrze, gratuluję”. Dalej o tym, że będą kolejne zamachy. „Nakupiliśmy pestycydów, mam znajomego chemika, spręży to w postaci cieczy pod ciśnieniem. Jeszcze się odegramy za Igora”.
TAK MIAŁ WYGLĄDAĆ WYBUCH BOMBY WE WROCŁAWSKIM AUTOBUSIE:
Policja szybko ustaliła, że Julia nie istnieje. Istnieje za to Michał, student bankowości. Stanął przed sądem za pochwalanie przestępstwa. W marcu sąd rejonowy skazał go na cztery miesiące prac społecznych. Ma przepracować w każdym miesiącu po dwadzieścia godzin. Ale nie to jest dla niego najgorsze. Najgorsze, że trafi do rejestru skazanych. A za pół roku kończy studia. Jego obrońca mecenas Ewa Ładomirska Kocik przekonywała w apelacji, ze wyrok jest zbyt surowy, że zamiast kary powinno być warunkowe umorzenie – czyli uznanie winy i rezygnacja z ukarania. Wpis był – zdaniem obrony – incydentem. Szkodliwość społeczna przestępstwa nie była duża.
Sąd z argumentami obrony się nie zgodził. Uznał, że nie można mówić o „znikomej szkodliwości” takiego wpisu. Szczególnie w kontekście dramatycznych wydarzeń z maja ubiegłego roku. I, wspomnianej już, napiętej atmosfery w mieście. To koniec. Wyrok jest prawomocny. Nie można go już nigdzie zaskarżyć.
TU ZOBACZ jak wyglądałby autobus linii 145 gdyby próba zamachu się udała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?