O godz. 8.30 rano rozpoczęła się operacja histerektomii, czyli wycięcia macicy u 56-letniej pacjentki. Lekarze wykryli u niej nowotwór błony śluzowej macicy we wczesnym stadium. W szpitalu przy ul. Kamieńskiego operował ją przez godzinę robotem da Vinci prof. Jan Persson ze Szwecji. Asystował mu dr Łukasz Radecki z Wrocławia. Wykonali operację metodą laparoskopową. Wystarczyła mała dziurka w brzuchu pacjentki, by umieścić w niej grubą igłę i przez nią wprowadzić końcówkę ramienia robota. Trzeba było też wpuścić do jamy brzusznej dwutlenek węgla, by uzyskać pole manewru podczas operacji. Uczestnicy kongresu w sali konferencyjnej oglądali to na ekranie w 10-krotnym powiększeniu i w trójwymiarze.
Wszystko trwało godzinę. - Wykonanie takiej operacji w klasyczny sposób, z otwarciem jamy brzusznej, w zależności od doświadczenia i umiejętności operatora trwa do dwóch godzin - mówi Magdalena Wolf, lekarz ze szpitala przy ul. Kamieńskiego.
- Pacjentka traci wtedy 100-150 mililitrów krwi. A podczas operowania robotem - 2-3 razy mniej. Chirurdzy tłumaczą, że poza tym operator nie musi trzymać narzędzi, tylko używa dwóch palców każdej ręki ruszając manetkami na konsoli, by prowadzić narzędzia. Możliwa jest w ten sposób wielka precyzja, bo nie ma naturalnego drżenia rąk u lekarza. - Najważniejsze, że pacjentka po poważnej operacji usunięcia macicy może właściwie na drugi dzień wyjść do domu - mówi dr Hubert Fornalik z Indianapolis w USA.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?