Do przestępstwa dojść miało w czerwcu ubiegłego roku. Pokrzywdzonym jest mężczyzna, zajmujący się handlem samochodami. Od oskarżonego dziś o porwanie przez wiele lat pożyczał pieniądze. Kiedyś byli znajomymi. W 2014 roku pożyczył 320 tysięcy złotych. Niestety wpadł w kłopoty i udało mu się oddać pieniędzy.
Wierzyciel kilka lat bezskutecznie próbował odzyskać pieniądze. Wreszcie miał się zdecydować na desperacki krok. Zaprosił swojego dłużnika do siebie. Mówił, że potrzebuje pomocy przy założeniu anteny satelitarnej. Pojechali do mieszkania w centrum Wrocławia, w którym miała być montowana rzekoma antena. Tu dłużnik dowiedział się, że to jest porwanie.
Usłyszał, że ma oddać 650 tysięcy złotych, bo jak nie to zginie. Odpowiedział, że nie ma pieniędzy. Wtedy porywacz oznajmił, że będzie go trzymał w zamknięciu tak długo, aż odzyska gotówkę. Przywiązał ofiarę do krzesła, zakleił usta taśmą. Psiknął mu gazem, używał też paralizatora. Potem wyszedł z mieszkania, zostawiając uprowadzonego człowieka przywiązanego do krzesła. Na szczęście udało mu się wyswobodzić i wezwać pomoc.
Porywacz został zatrzymany. Kilka dni temu zaczął się jego proces. Do winy się nie przyznaje. W śledztwie odmówił składania wyjaśnień. Za pozbawienie wolności połączone ze szczególnym udręczeniem może grozić nawet 15 lat więzienia.
Zobacz także

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?