Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga na podpalacza! Grasuje pod Wrocławiem

Jan Both
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay
W okolicach Wrocławia grasuje podpalacz. Nieopodal miejscowości Brzeg Dolny, Radecz, Żerków i Żerkówek (gmina Brzeg Dolny) w ciągu miesiąca doszło tam do 28 pożarów. Jedenaście razy płonął las, w pozostałych przypadkach, m.in. śmieci, trawy i altanka. Zdarzało się, że strażacy wyjeżdżali w ten rejon trzy razy dziennie.

- W zeszłą środę musieliśmy gasić aż 14 oddzielnych zarzewi ognia. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że mamy do czynienia z podpalaczem - mówi Monika Charłampowicz, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Brzegu Dolnym. - To raczej nie byli wygłupiający się nastolatkowie. Podłożenie ognia dokładnie przygotowano. Na miejscu pożarów znaleźliśmy zapalniczki oraz butelkę i pojemnik po sprayu, w których mogły być łatwopalne substancje - ocenia Monika Charłampowicz.

Początkowo nadleśnictwo nie chciało wywoływać paniki, jednak ostatecznie, właśnie zeszłej środy (8 czerwca) poprosiło o pomoc miejscową społeczność.

- Wystąpiłem wówczas w regionalnej telewizji. Poinformowano również internautów przez Facebooka, a z kościelnej ambony ogłaszali informację o pożarach proboszczowie - mówi nadleśniczy Kazimierz Pakulski z Nadleśnictwa Oborniki Śląskie. - Za pomoc w schwytaniu sprawcy wyznaczyliśmy nagrodę w wysokości 5 tys. złotych - dodaje Kazimierz Pakulski.

Co ciekawe, do zdarzeń dochodziło najczęściej w niedziele i wtorki w godzinach pracy. Mimo takiej liczby podpaleń szkody były jednak stosunkowo niewielkie, ponieważ ogień udawało się ugasić już w zarodku, a jego powierzchnia nie przekraczała kilku arów. Ze sporymi wydatkami wiążą się natomiast częste wyjazdy strażaków. Średni koszt interwencji wynosi 1000 złotych.

Jak twierdzi nadleśnictwo, pożary wybuchały blisko domostw i gdyby któregoś razu nie zdążono na czas, doszłoby do tragedii.

- Podpalacz nie wchodził w głąb lasu - mówi sołtys Radecza Sylwia Żuczek. - Jeden z pożarów wybuchł w pobliżu mojej posesji - dodaje.

Nagłośnienie sprawy to nie jedyne podjęte działanie. W miejscach, gdzie najczęściej dochodziło do podłożenia ognia, nadleśnictwo zamontowało kamery. Mieszkańcy są też czujniejsi i informują o swoich obserwacjach.

- Zanotowaliśmy do tej pory kilka zgłoszeń, np. o podejrzanym samochodzie zatrzymującym się w tej okolicy. Zweryfikowano tę informację i okazało się, że pojawiał się on tu z innego powodu... - mówi nadleśniczy Pakulski. Informacje można zgłaszać nadleśnictwu - tel. 71 310 57 61, Straży Leśnej - 661 910 032 lub policji - 997 i 112.

Od tygodnia podpaleń nie ma. Nie jest wykluczone, że po nagłośnieniu sprawy sprawca się przyczaił. Policja prowadzi dochodzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska