Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Utrwalone w metalu. Tłoki, którymi wybijano medale... Musisz koniecznie zobaczyć tę wystawę

Hanna Wieczorek-Ferens
Hanna Wieczorek-Ferens
Tłok rewersu medalu upamiętniającego 50- lecie pracy w Radzie Wrocławia Johanna Sigismunda Haunolda (1634-1711), rajcy, prezesa rady miejskiej, radcy cesarskiego, 1710
Tłok rewersu medalu upamiętniającego 50- lecie pracy w Radzie Wrocławia Johanna Sigismunda Haunolda (1634-1711), rajcy, prezesa rady miejskiej, radcy cesarskiego, 1710 Muzeum Narodowe we Wrocławiu
O medalach, ich historii, a także o unikatowych zabytkach w związanych z mennictwem – tłokach medalowych, które znajdują się w kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu, opowiada Magdalena Karnicka, kustosz w Dziale Numizmatyczno-Sfragistycznym Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Za ich pomocą odbijano i powielano medale w wielu egzemplarzach i z różnych metali. Pokazane zostaną obiekty wykonane w XVII, XVIII i XIX w., m.in. te, za pomocą których wybito medale nagrodowe wrocławskich szkół, medal jubileuszowy Johanna Sigismunda Haunolda, medal upamiętniający koronację cesarza Karola VI, czy też medal z okazji hołdu mieszczan wrocławskich złożonego Fryderykowi Wilhelmowi II. W Muzeum Narodowym we Wrocławiu możemy zobaczyć wystawę „Utrwalone w metalu. Tłoki medalowe ze zbioru Muzeum Narodowego we Wrocławiu”. Jej kuratorka, Magdalena Karnicka, opowiada o medalierstwie. Wystawę „Utrwalone w metalu. Tłoki medalowe ze zbioru Muzeum Narodowego we Wrocławiu” we wrocławskim Muzeum Narodowym (plac Powstańców Warszawy 5) Możemy oglądać do 24 kwietnia 2022.

Dzisiaj słowo „medal” kojarzy nam się przede wszystkim z Igrzyskami w Pekinie…

…Och, pierwsze medale pojawiły się w starożytności, choć tak naprawdę nie wiadomo, kiedy to dokładnie. Mówię o medalach: małych płaskorzeźbach, które nie były orderami.

To znaczy, że Aleksander Wielki nie przypinał ich swoim generałom do piersi, by ich uhonorować? Raczej wręczał medal ze swoją podobizną, by upamiętnić fakt, że właśnie zasiadł na tronie lub odniósł kolejne, wielkie zwycięstwo?

No cóż, jeśli mówmy abstrakcyjnie, to z grubsza mogło to tak wyglądać. Medal miał upamiętniać jakąś osobę lub wydarzenie. Trzeba jednak pamiętać, że często miał też charakter propagandowy. Na medalu uwieczniano na przykład jakiegoś króla lub cesarza i aby pokazać, że to jest ten konkretny władca, umieszczano również tytulaturę. Medale poświęcone jakiemuś dowódcy miały napisy ukazujące jego zwycięstwa. W starożytności medale najczęściej były odlewane…

…tak, jak rzeźby?

Tak, przygotowywano formę, którą wypełniano płynnym metalem. Podkreślam, że w starożytności, ponieważ w średniowieczu nie zajmowano się medalierstwem. Medale ponownie pojawiły się w renesansie. Można powiedzieć, że w tym czasie nastąpiło odrodzenie sztuki medalierskiej. W renesansie sięgano do wzorów starożytnych, to znaczy, że także częściej je odlewano niż wybijano.

Na wystawie pokazuje Pani specjalne tłoki do wybijania medali. Czy to znaczy, że medale wybijane są rzadkością?

W starożytności i czasach renesansu tak, natomiast później raczej przeważają te wybijane.

A co się takiego stało, że zmieniono technikę wyrobu medali?

Okazało się, że łatwiej je wybijać, ponieważ w ten sposób można było zrobić większą liczbę medali. Przy ich produkcji tą metodą wzorowano się na wytwarzaniu monet.

To proszę opowiedzieć, jak to wyglądało.

Początkowo medale, tak jak monety, wybijane były ręcznie, mincerz robił to za pomocą dwóch tłoków: górnego i dolnego. Tłok dolny umieszczano w czymś w rodzaj imadła i kładziono na nim blaszkę. Górny tłok trzymał mincerz i uderzał nim w przygotowaną blaszkę. Z czasem pracę ręczną zastąpiono maszyną. Na wystawie możemy zobaczyć także tłoki maszynowe.

To czym się różnił taki wybijany medal od monety?

Medal nie miał charakteru obiegowego, nie można nim było za nic płacić, nabywać towarów.

Mówiła Pani, że medale pełniły również funkcję propagandową. Czy to oznacza, że ich wyrób był przywilejem dostępnym tylko dla wybranych?

Ograniczenie było raczej z gatunku ekonomicznych. Produkcja medali był droga, więc zamawiali je ci, których było na to stać. Oczywiście monarchowie, często wysocy urzędnicy. Są też medale poświęcone osobom prywatnym, ale były to znaczące osobistości. Na przykład wybitny lekarz, bogaty mieszczanin, mógł pozwolić sobie na zamówienie medalu na prywatny użytek. Tak to wyglądało jeszcze w XVIII stuleciu, bo w wieku XIX rygory dotyczące osób przedstawianych w sztuce medalierskiej uległy rozluźnieniu i każdy właściwie mógł zamówić sobie taki medal.

A co się takiego stało? W dziewiętnastym wieku ludzie mieli zasobniejsze portfele?

W XIX wieku medalierstwo stało się sztuką bardziej masową. W tym czasie medale wybijano już maszynowo.

To znaczy, że na medal stać było nie tylko króla, możnowładcę czy miejskiego rajcę. Nawet szkoła mogła sobie pozwolić na zamówienie medali, by uhonorować najlepszych uczniów.

I tutaj myli się pani. Medale nagrodowe zamawiano już wcześniej i miało to miejsce również we Wrocławiu,. Na wystawie jest cała grupa tłoków służących do wybijania medali nagrodowych dwóch wrocławskich gimnazjów: św. Marii Magdaleny i św. Elżbiety, Najstarsze tłoki w naszych zbiorach dotyczące medali nagrodowych pochodzą z pierwszej połowy XVII wieku.

Chyba nie każde muzeum może się pochwalić takimi rarytasami?

Tłoki jako obiekty w zbiorach muzealnych są unikatowymi zabytkami, my mamy jedną z większych kolekcji w Polsce.

Chętniej kolekcjonowano medale, niż tłoki służące do ich wyrobu?

To mogło wynikać nie tylko z zainteresowań kolekcjonerów. Tłoki, które wyszły z użycia były przechowywane w mennicach. Nasza kolekcja tłoków została przekazana z wrocławskiej mennicy do kolekcji muzealnej wiele lat przed II wojną światową i potem, po wojnie, znowu trafiła do muzeum.

Rozumiem, że niektóre mennice mają je w swoich w kolekcjach, albo zniknęły w pomrokach dziejów, bo ktoś uznał, że taką staroć trzeba wyrzucić, albo przetopić. Natomiast medale były stosunkowo łatwo dostępne, a na dodatek niosły mnóstwo interesujących informacji. Możemy zobaczyć na nich, jak wyglądał jakiś władca, marszałek czy bogaty rajca miejski, No i jeszcze co było dla współczesnych radosnym wydarzeniem…

Niekoniecznie. Wie pani, że wybito medal upamiętniający epidemię dżumy. I te we Wrocławiu! W pierwszej połowie XVII wieku w naszym mieście Wrocławiu pracował znany medalier, który nazywał się Hans Rieger. Pozostawił on swój ślad w formie licznych dzieł, które stworzył. Wykonywał między innymi medale dla cesarzy Ferdynanda II i Ferdynanda III, monety i medale dla wrocławskich biskupów oraz książąt legnickich i brzeskich. Tę listę można długo ciągnąć. Nas interesuje szczególny medal, który w 1633 roku wykonał: medal miasta Wrocławia z okazji zakończenia epidemii dżumy. Były to właściwie dwa medale upamiętniające to samo wydarzenie. Na jednym z nich widzimy panoramę Wrocławia, nad którą unosi się anioł z mieczem i trupią czaszką w rękach. To jest oczywiście nawiązanie do drugiej księgi Samuela dotyczącej zarazy w Jerozolimie, z niej właśnie pochodzi cytat umieszczony na awersie: „Wystarczy, cofnij rękę”. Napis jest oczywiście w języku niemieckim, podałam tu tłumaczenie na polski. Natomiast na rewersie możemy przeczytać: W roku 1633 w cesarskim i królewskim mieście Wrocławiu zmarło 13213, dzięki pomocy Boga i pracowitości lekarzy wyzdrowiało 1406, ochrzczonych 1066.

To musiała być duża sztuka, wyrzeźbić taki mały tłok…

…och, tłoki nie były wcale takie maleńkie, miały raczej bardzo solidne wymiary. Małe były same stemple, zazwyczaj ich średnica wynosiła niewiele ponad 30 milimetrów. I faktycznie, rytownik musiał wykazać się dużą biegłością, by na takim krążku umieścić nie tylko jakieś przedstawienie, ale jeszcze napisy. To była bardzo precyzyjna robota.

Ma Pani jakiś ulubiony tłok z wrocławskiej kolekcji?

Trudno powiedzieć, że szczególnie lubię jakiś konkretny tłok lub medal. Każdy odpowiada o innym wydarzeniu i przekazuje inne treści, więc nie powiem, że mam jeden ulubiony.

A od strony graficznej?

Hmmm, właściwie tak. Najbardziej podziwiam medal, czy może raczej plakietę, upamiętniającą wybudowanie nowej siedziby gimnazjum św. Marii Magdaleny we Wrocławiu. Posiadamy stemple do awersu i rewersu tego medali. Fachowo, ze względu na kształt, nazywa się je klipami.

Kształt? Ten medal nie jest okrągły?

Nie jest, ma kształt rombu. Na awersie widnieje bardzo szczegółowo i precyzyjnie oddana fasada nowego budynku, natomiast na rewersie herby trzech dobroczyńców tej szkoły: przewodniczącego wrocławskiej rady miejskiej Johanna Sigismunda Haunolda, Johanna Christiana Hoffmannswaldau i Johanna Kretschmera. Te herby znajdowały się też na portalu szkolnego budynku. Na rewersie mamy dodatkowo napis: „nowa siedziba gimnazjum Marii Magdaleny darowana w roku 1710 ku pożytkowi wszystkich”. Te właśnie medale rozdawano w czasie uroczystości otwarcia nowego gmachu mieszczącego gimnazjum. Medal pochodzi z XVIII wieku, natomiast najstarszy stempel szkolny, nagrodowy, wykonany został w pierwszej połowie XVII.

Opowiadała mi Pani kiedyś, że śląskie monety fałszowano na potęgę. A jak było z medalami?

Medali nie fałszowano…

… o, widzę po Pani minie, że teraz to się zmieniło.

Zgadza się. Możemy się natknąć, głównie na aukcjach internetowych, na fałszywe dawne medale. Kiedyś nie było takiej potrzeby, teraz sfałszować można wszystko, a na przykład taki srebrny medal udający XVII-wieczny oryginał może być dużo wart.

Czy był okres, kiedy medale były szczególnie popularne?

Szczyt popularności medali to wiek XIX, kiedy medalierstwo stało się sztuką powszechną. Ten proces rozpoczął się już w wieku XVIII, ale w następnym stuleciu rozpowszechniły się prywatne zakłady mennicze. I żeby taki medal, na prywatny użytek, mógł zostać wybity, nie trzeba było się zwracać do mennicy państwowej, królewskiej czy miejskiej. Wystarczyło złożyć zamówienie w prywatnym zakładzie. Mało tego takie prywatne zakłady mennicze wydawały wzorniki medali. Klient przychodził więc i mówił, że chce zamówić medal z okazji ślubu lub chrzcin. Dostawał wtedy do ręki wzornik i wybierał model, który najbardziej mu odpowiadał, a medalier umieszczał jedynie napis dostosowany do zamawiającego.

Zachowały się takie wzorniki z wrocławskich zakładów medalierskich?

Nie spotkałam się z takimi wzornikami. Natomiast XIX-wieczne wzorniki z berlińskiego zakładu Loosa możemy obejrzeć w internecie. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. W XIX wieku nie trzeba było zamawiać medali w miejscu zamieszkania. Wrocławianie mogli składać zamówienia w zupełnie innym mieście. I zapewne zazwyczaj wybierali medalierów z Berlina lub Norymbergi, bo tam prywatnych zakładów menniczych było najwięcej.

Wrocławska mennica w tym czasie nie biła już medali?

Dwie wrocławskie mennice, bo w naszym mieście działała miejska i królewska, cesarska mennica. Miejska zakończyła swoją działalność w II połowie XVII wieku. To właśnie w miejskiej mennicy wybijano najstarsze medale nagrodowe gimnazjum św. Elżbiety oraz św. Marii Magdaleny.

Ile tłoków liczy sobie kolekcja Muzeum narodowego we Wrocławiu?

Mamy 22 tłoki do bicia medali i ponad 100 tłoków menniczych.

Kto zajmował się wyrobem tłoków? Rytownicy, złotnicy, czy może był specjalny cech skupiający rzemieślników specjalizujących się w takiej działalności?

Z tym bywało różnie. Stemple znajdujące się na wystawie rytowali na przykład śląscy rytownicy Johann Kittel i Johann Buchheim, czy Norymberczyk Johann Neidhardt. Ale mamy też złotnika Samuela Kollera, który jest autorem serii numizmatów, medali i monet pamiątkowych, wydanej z okazji śmierci ostatniego Piasta: księcia legnicko-wołowsko-brzeskiego Jerzego Wilhelma. Moneta pamiątkowa miała wagę monety obiegowej, na przykład talarowej bądź półtalarowej. Koller wykonał np. 1,5-talarówkę z okazji śmierci ostatniego Piasta.

Takimi monetami można było płacić w sklepie?

Zapewne tak, ale zazwyczaj trafiały one do zbiorów kolekcjonerów numizmatów.

Kiedy ktoś zbierał monety, kolekcjonował też medale?

Bardzo często tak właśnie się działo.

A we Wrocławiu zbieranie numizmatów było popularne?

I to jeszcze jak! Zajmował się tym na przykład pierwszy ewangelicki proboszcz kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny Johann Hess, znany kolekcjoner sztuki Thomas Rehdiger, radca cesarski i prezes rady wrocławskiej Johann Sigismund Haunold, kupiec Johann Kretschmer czy też Johann Caspar Arletius, rektor Gimnazjum św. Marii Magdaleny, a następnie Gimnazjum św. Elżbiety. Ci najstarsi kolekcjonerzy przekazywali swoje zbiory do bibliotek dwóch wrocławskich Gimnazjów, a stamtąd z kolei trafiły a stamtąd z kolei trafiły do wrocławskich muzeów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska