18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uśmiechnijmy się, bo szkoda życia

Katarzyna Kaczorowska
RAFAŁ GROCHAL - Optymizm to dla mnie radość ze wszystkiego. Po prostu. I zawsze patrzę na świat od tej dobrej, nigdy od tej złej strony.
RAFAŁ GROCHAL - Optymizm to dla mnie radość ze wszystkiego. Po prostu. I zawsze patrzę na świat od tej dobrej, nigdy od tej złej strony. Fot. Michał Pawlik
Był 1988 rok. Na olimpiadzie w Seulu amerykańska biegaczka Florence Griffith-Joyner zdobyła trzy złote medale. Polskę ogarnęła kolejna fala strajków. W kinach królował "Piłkarski poker". Ale i tak największym wydarzeniem na świecie i w Polsce był superprzebój Bobby McFerrina "Don't worry, be happy!", najbardziej bezpretensjonalne wezwanie do optymizmu. I co tu dużo kryć - nieustająco aktualne.

Poczta głosowa profesora Krzysztofa Wroneckiego, znanego wrocławskiego kardiochirurga, wita dzwoniącego "Tu Krzysztof Wronecki. Na pewno masz dla mnie dobrą wiadomość. Chętnie jej wysłucham".

Wronecki otwarcie przyznaje, że jest optymistą i cieszy się z każdej, nawet najdrobniejszej, rzeczy. - Jestem już starszym panem, więc tej radości dostarcza mi przede wszystkim życie rodzinne. Mam wspaniałą żonę, udane dzieci i cudowne wnuki. Więcej nawet, mogę powiedzieć o sobie, że jestem człowiekiem spełnionym - przyznaje profesor, który tłumaczy, że do życiowego optymizmu doszedł przez osobisty dramat z młodości.

To było dawno temu, a Krzysztof Wronecki był wtedy bardzo młody. Leżał w szpitalu po ciężkim wypadku i nikt nie dawał mu szans na przeżycie. Zawieszony między życiem a śmiercią zrozumiał, że to pierwsze jest tak kruche, że trzeba się cieszyć z każdej chwili, żeby zdążyć się nacieszyć, zanim nastąpi to drugie.

Nic więc dziwnego, że wrocławski kardiochirurg obiema rękami podpisuje się pod badaniami naukowców z University of Pittsburgh i ich kolegów z Holandii.
Amerykańscy badacze pod kierunkiem dr Hilary Tindle przez osiem lat przyglądali się 100 tysiącom kobiet. Wyniki ich obserwacji potwierdzają to, co od dawna podpowiada tak zwana życiowa mądrość - optymiści żyją dłużej.

Kobiety o pozytywnym nastawieniu do rzeczywistości chorują na serce 10 procent rzadziej niż te, które wszystko widzą w czarnych barwach.

Kobiety o pozytywnym nastawieniu do rzeczywistości chorują na serce 10 procent rzadziej niż te, które wszystko widzą w czarnych barwach, a ryzyko ich przedwczesnej śmierci jest niższe o 14 procent. Okazało się też, że pesymistki mają z reguły wyższe ciśnienie krwi i poziom cholesterolu. U mężczyzn - po 15 latach obserwacji prowadzonych przez holenderskich naukowców - te wskaźniki okazały się jeszcze wyższe, bo zagrożenie chorobami serca u optymistów było aż o połowę mniejsze.

- Moi pacjenci przechodzą poważne operacje kardiochirurgiczne. I rzeczywiście rzuca się w oczy to, jak ogromne znaczenie dla ich zdrowia ma nastawienie do życia. Optymiści wracają do zdrowia szybciej i z mniejszymi komplikacjami. Znacznie trudniej jest z tymi chorymi, którzy nie wierzą, że leczenie się powiedzie. A jeśli uwieszą się na tej myśli, jak nie przymierzając linie, to bywa, że rzeczywiście ta najczarniejsza przepowiednia spełnia się, choć lekarze robią, co tylko w ich mocy - podkreśla Krzysztof Wronecki.

Ale optymiści mają lepiej nie tylko dlatego, że nawet w najgorszej sytuacji starają się zobaczyć światło w tunelu. Mają też większe szanse na udane życie seksualne, a to z kolei jest jedną z podstawowych zasad wpływających na długość naszego życia.
- Seks jest chyba najprzyjemniejszą formą gimnastyki. Pobudza krążenie krwi, co dotlenia nasz mózg i pozostałe narządy wewnętrzne, a tym samym poprawia ogólną kondycję organizmu i jego wydolność. Oczywiście, można zamiast seksu wybrać spacer, bo w parku też się dotlenimy. Ale czy nie lepiej się kochać? Zbliżenie dodatkowo pozytywnie wpływa na naszą psychikę, da nam poczucie własnej wartości i atrakcyjności, szczęścia i realizacji - tłumaczy dr Ryszard Smoliński, wrocławski seksuolog.
Udany seks przekłada się na wszystkie sfery życia. Człowiek spełniony w miłości fizycznej to również - co podkreśla dr Smoliński - dużo lepszy pracownik, kolega, partner.
- Satysfakcja z seksu z ukochaną osobą sprawia, że jesteśmy radośniejsi, pewniejsi siebie, zauważamy wokół siebie więcej pozytywów niż zjawisk negatywnych. Dlatego tak ważne jest podtrzymywanie udanej więzi erotycznej między partnerami jak najdłużej, najlepiej do bardzo późnej starości - mówi wrocławski seksuolog.

Że to możliwe, pokazuje coraz więcej publikacji o seksie dojrzałym i coraz większe dostrzeganie znaczenia tej sfery w życiu człowieka, który nawet jeśli emerytem jest, na emeryturę emocjonalną wcale się nie wybiera i co nie jest już takie rzadkie - korzysta z wolnego czasu pełnymi garściami.
Kilka lat temu brytyjscy psycholodzy opracowali wzór na szczęście. To P + (5xE) + (3XH). W tym wzorze P to cechy osobiste, E okoliczności zewnętrzne, a H potrzeby wyższego rzędu. Autorzy tego szczególnego matematyczno--psychologicznego równania uznali, że na nasze poczucie szczęścia najmniejszy wpływ mają nasze cechy osobiste, a największy okoliczności zewnętrzne.

Udany seks przekłada się na wszystkie sfery życia.

Dr Alexander Weiss kierujący zespołem badawczym, tworzonym przez zaproszonych do współpracy naukowców z Uniwersytetu w Edynburgu i Instytutu Badań Medycznych w Queensland w Australii, najwyraźniej za nic miał te wyliczenia. Postanowił przyjrzeć się kilku cechom, uważanym za charakterystyczne dla optymistów, czyli ludzi zadowolonych z życia. I kilka miesięcy temu, na łamach "Psychological Science", zespół dr. Weissa ogłosił, że wzór na szczęście to fikcja, bo za występowanie u ludzi towarzyskości, sumienności i za brak skłonności do zamartwiania się i czarnowidztwa w 50 procentach odpowiadają geny. Czy to oznacza, że rodzimy się optymistami lub pesymistami i nic z tym nie możemy zrobić?

Dr. Kazimierzowi Szczerbie, znanemu wrocławskiemu psychoterapeucie i członkowi Polskiego Towarzystwa Terapeutycznego, wystarczy kilka chwil, by stwierdzić, czy człowiek, który zjawił się w jego gabinecie, widzi świat na różowo czy na czarno.

- Ten pierwszy rozsiądzie się wygodnie w fotelu, będzie mówił bez obaw, mocnym głosem. Żywej gestykulacji i mowie ciała będzie towarzyszyła odpowiednia mimika. Pesymista w tym samym fotelu zgarbi się i cichym głosem będzie długo mówił o swoich problemach, które oczywiście są tak spiętrzone i wielkie jak u nikogo na świecie - przyznaje Szczerba, który podkreśla, że najgorsze, co można w takim momencie zrobić, to powiedzieć pesymiście, że na pewno wszystko się dobrze ułoży i trzeba radośnie spojrzeć w przyszłość. Bo żeby zrozumieć świat czarnowidza, trzeba choć chwilę nałożyć ciemne okulary i zanurzyć się w jego smutek.

- Ale jak już złapiemy porozumienie, to powiedzmy mu, że na świecie jest wielu ludzi, którzy mają wiele, bywa, że gorszych problemów. Naprowadźmy go na drogi, które poprowadzą do ich rozwiązania - dodaje wrocławski psychoterapeuta i przyznaje, że zdarzają się przypadki beznadziejne. Takich, niestety, w żaden sposób nie da się wyciągnąć z czarnej dziury, w której siedzą.
Szczerba nie kryje, że tak jak w swojej pracy zawodowej z pesymistami ma często do czynienia, tak w życiu prywatnym, jeśli tylko może, to omija ich szerokim łukiem. Bo odbierają radość życia, infekują toksyczną niewiarą w innych i w siebie, zawiścią, malkontenctwem. A takie mieszanki, którym towarzyszy motto "na pewno się nie uda", bywają zabójcze.

- Właśnie wróciłem ze szpitala. Sytuacja wyglądała bardzo poważnie, ale na szczęście skończyło się na strachu. Gdybym był pesymistą, siedziałbym teraz i snuł czarne scenariusze. Jestem jednak optymistą i cieszę się z tego daru od losu, któremu pomogli dobrzy lekarze - uśmiecha się Szczerba.
W badaniu opinii publicznej European Trusted Brands 2008 Polacy deklarowali, że są optymistami. Za optymistów uważa się aż 80 procent Europejczyków. Czy to właśnie dlatego średnia długość życia w Europie stale rośnie? Specjaliści na całym świecie próbują zgłębić tajemnicę długowieczności, której nie towarzyszy gorycz. Tak powstała popularna wśród seniorów lista przykazań, które, prawdę mówiąc, z powodzeniem można wcielać w życie znacznie wcześniej.
A więc po pierwsze uśmiechaj się do siebie i innych. Nie kłóć się z partnerem i pamiętaj, że jeśli będziesz miły dla innych, inni będą mili dla ciebie.

Długość życia psiarzy jest o 12 procent większa niż tych, którzy psów nie mają.

Po drugie, uprawiaj seks (o czym już była mowa). Po trzecie, przejdź na niskokaloryczną dietę (grubasy są lubiane za serdeczność i jowialność, ale może warto cieszyć się ich towarzystwem dłużej?). Po czwarte przygarnij zwierzę. Długość życia psiarzy jest o 12 procent większa niż tych, którzy psów nie mają. I to nie tylko dlatego, że pies zmusza do wyjścia z nim na spacer. Właściciele psów, kotów, rybek czy kanarków rzadziej zapadają na depresję i częściej czują się potrzebni. Po piąte wreszcie - rzuć palenie. Optymista wie, że na pewno mu się uda.

Bobby McFerrin 21 lat temu zaśpiewał wszystkim ponurakom świata: "Nie masz żadnych pieniędzy, ani jakiegokolwiek stylu / Nie masz dziewczyny, dzięki której mógłbyś się uśmiechać / Ale nie przejmuj się, bądź szczęśliwy / Bo gdy się martwisz / Twoja twarz staje się pochmurna i groźna / I dołuje wszystkich naokoło / Więc nie martw się, bądź szczęśliwy!". Hymn optymisty? Tak. I w dodatku na pewno długowiecznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska