Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Usain Bolt vs Justin Gatlin [FILM] Tego wieczoru zło wygrało z dobrem

Jakub Guder, Londyn
To jedna z tych sportowych historii, jakie będzie się opowiadać kolejnym pokoleniom. Ma podobny ciężar, jak „ręka Boga” Diego Maradony, przestrzelony rzut karny Roberto Baggio w finale mistrzostw świata w 1994, czy gest Kozakiewicza na igrzyskach olimpijskich w Moskwie. Niestety - tutaj zło wygrało z dobrem.

Żeby dokładnie poczuć, jak przewrotny bywa los, trzeba było usłyszeć na własne uszy, jak Stadion Olimpijski reagował na amerykańskiego sprintera Justina Gatlina, dopingowego recydywistę. Bo w Londynie wszyscy sportowcy przyjmowani są przez Brytyjskich kibiców z uznaniem. Miejscowych atletów wita ekstaza, prawdziwych mistrzów - jak Anitę Włodarczyk - aplauz podziwu. A Gatlin od początku był niemiłosiernie wygwizdywany, co przecież na stadionach lekkoatletycznych częste nie jest.

Po drugiej stronie lustra stał Usain Bolt - idol, mistrz, ktoś w rodzaju półboga, który każdym gestem, uśmiechem, ruchem wprowadzał ponad 50 tys. widzów w stan na pograniczu euforii i szaleństwa.

Cała ta historia miała po półfinałach rozpisane dwa scenariusz - albo wygrywa Jamajczyk i zostaje - jak sam mówił - „niezwyciężony”, albo pokonuje go zaledwie 21-letni Christian Coleman. Taką porażkę wszyscy by tu zaakceptowali. Umarł mistrz - niech żyje mistrz! Naturalna zmiana pokoleń. Lecz wygrana Gatlina nie mieściła się wszystkim w głowie. Gdy wpadli na metę stadion zamarł, bo nie chciał uwierzyć, że człowiek który był zdyskwalifikowany za doping, pokonał ich idola. Amerykanin już wiedział, że wygrał: okrzyk radości, a po chwili ten symboliczny ukłon przed Boltem.

- Usain powiedział: „Gratuluję, zasłużyłeś na to”. On wie, jak ciężko pracowałem. Jesteśmy rywalami na torze, przez wiele lat rywalizowaliśmy, ale podczas rozgrzewki żartowaliśmy i dobrze się bawiliśmy. Stwierdził: „Pracowałeś ciężko i nie zasłużyłeś na to (gwizdy)” - mówił Gatlin. Amerykanin został przyłapany na dopingu w 2006 roku. Miał zbyt wysoki poziom testosteronu. Mógł wówczas zostać zdyskwalifikowany dożywotnio, bo już wcześniej miał problemy z nielegalnym wspomaganiem. Ostatecznie - dzięki pójściu na współpracę - dostał początkowo osiem lat zakazu startów. Koniec końców do sportu wrócił już jednak w 2010 roku.

Usain Bolt

- Wiele razy powtarzałem, że Justin odpokutował swoje winy i skoro tu jest, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Zawsze szanowałem go, jako konkurenta. To jest jeden z najlepszych rywali, z jakim kiedykolwiek starowałem. Gatlin był ode mnie lepszy - bronił Amerykanina Bolt na konferencji prasowej po biegu. - Po półfinale z Colmanem wiedziałem, że w finale mogę mieć problemy, jeśli nie wystartuje dobrze. Kiedy wyszedłem z bloków, zdałem sobie sprawę, że jest źle. Dałem z siebie wszystko, by dogonić rywali, ale to nie wystarczyło - dodał.

Usain Bolt się teraz wycofuje. Dlaczego? Bo on już nic nie musi. Finansowo jest zabezpieczony - do końca życia. Zresztą jego kontrakty sponsorskie podpisane są na długie lata, niezależnie od tego, czy będzie jeszcze startował. Magazyn „Forbes” sklasyfikował Jamajczyka w tym roku na 23. miejscu wśród najlepiej zarabiających sportowców na świecie. Jest jedynym lekkoatletą w tej stawce. Szacuje się, że rocznie zarabia ponad 34 mln dolarów i bynajmniej nie są to dochody ze startów. Warto przypomnieć, że w tym roku najszybszy człowiek świata - przed mistrzostwami w Londynie - pokazał się tylko trzy razy w oficjalnych zawodach.

Usain Bolt

Bolt oczywiście jest sportowym fenomenem, bo rekordy jakie wyśrubował pewnie na długo pozostaną w tabelach. Inni też bili wcześniej rekordy, ale on je zdemolował. Gdyby brać pod uwagę tylko erę elektronicznego czasu, to od 1968 roku i rekordu Jima Hinesa (9.95) najlepsi sprinterzy potrzebowali blisko 40 lat, by poprawić ten czas o 0.20 sekundy. Bolt potrzebował trochę ponad 14 miesięcy, by rekord świata poprawić o 0.16 sekundy.

Jak sam jednak mówi, to nie jest jego największy sukces. Za najlepszy start uważa swój bieg na 200 m podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, kiedy to poprawił rekord świata należący wówczas do Michaela Johnsona o 0.02 sekundy. - Po 100 m w Pekinie (gdzie Bolt pobił rekord świata - 9.69) poszedłem do mojego pokoju, a wtedy Maurice Smith, z którym mieszkałem, powiedział: „Powinieneś iść po rekord na 200 m”. Stwierdziłem - będzie trudno, a on na to: „Możesz to zrobić” - opowiadał niedawno Bolt.

Wyniki to jedno. Lekkoatletyka to sport indywidualny, więc gwiazdy będą się w nim pojawiać cały czas - czy to w sprincie, czy to w innych dyscyplinach. Tu jednak chodzi o osobowość Jamajczyka.

- Ciężko będzie o tak kolorową, silną osobowość. To gwiazda dużego formatu. Wszędzie, gdzie się pojawia, tam jest spektakl - mówił nam jeszcze przed mistrzostwami Marek Rożej, trener mistrzyni Polski na 400 m ppł Joanny Linkiewicz.

Usain Bolt

Tak było w sobotę - Bolt uwodzi fanów na każdym kroku, od zdjęć z toru rozgrzewkowego przed wyjściem na bieżnię, poprzez sam start, aż po celebrację. Nie ma w tym nic wyreżyserowanego, sztucznego. Ludzie to kochają, a on wie, jak z tego korzystać. Bawi tym siebie i innych.

Gdy w sobotni wieczór w Londynie niemal wszyscy już opuścili Stadion Olimpijski, on wciąż udzielał wywiadów. Postanowił stanąć na stanowisku każdej telewizji, powiedzieć do wszystkich kamer chociaż kilka zdań. Nie ominął nikogo. Co chwilę zwracał się też do grupki fanów, którzy tłoczyli się nieopodal i cieszył ich prostymi gestami. Potem długo rozmawiał z kolejnymi dziennikarzami w strefie mieszanej, a na koniec poszedł jeszcze na konferencję prasową. To też znamionuje wielkiego mistrza. Wayde van Niekerk - rekordzista świata w biegu na 400 m - po swoim pierwszym starcie w Londynie nawet nie spojrzał na dziennikarzy prasowych.

Czy istnieje życie po Usainie Bolcie? Tak, ale będzie po prostu nudne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska