Wydawać by się mogło, że epoka anonimowych informacji przysyłanych do różnych urzędów czy instytucji już dawno minęła. Tymczasem donosy mają się dobrze. Trafiają wszędzie. Do policji, urzędu skarbowego, ZUS-u czy sanepidu. Nie jest może ich tak wiele jak w latach 90-tych, jednak to wciąż duże zjawisko. I o ile część donosów jest pożyteczna, bo prawdziwa, to jednak spora ich liczba to zwykłe domysły, albo wręcz narzekanie na to, że ktoś ma lepiej.
- Jest tego trochę. Najczęściej jest to temat, żona na męża, mąż na żonę, sąsiad na sąsiada. Dlatego my nie podchodzimy do tego absolutnie bezkrytycznie i nie lecimy od razu, bo przyszedł donos. To podlega dokładnej analizie. Sprawdzamy czy jest sens zajmowania się takim zgłoszeniem - wyjaśnia Radosław Piluś, naczelnik głogowskiego urzędu skarbowego. - Jeśli okazuje się, że tak, wtedy sprawa jest kierowana do dalszego obiegu i wzywamy podatnika do złożenia wyjaśnień. Ale to jest powiedzmy sprawa jedna na pięćdziesiąt. Najczęściej w tych pismach jest coś takiego „A proszę się zainteresować, bo sąsiad kupił sobie samochód nowy. Skąd on miał na to pieniądze?”. No jak urząd sprawdzi, że miał, bo ma prace i zarabia to przecież nie będziemy się człowieka czepiać. Gorzej jak faktycznie okazuje się, że żyje ponad stan, a ma bardzo niskie dochody - dodaje.
Sąsiedzi zgłaszają do urzędu skarbowego nie tylko nowe samochody osób mieszkających obok nich. Często informują też o tym, że ktoś co roku jeździ na wakacje, albo kupuje drogie ubrania. Wiele donosów dotyczy też na przykład fotografów weselnych, którzy zarabiają, a nie prowadzą działalności. - Wzywamy takich na rozmowę i albo zakładają działalność gospodarczą, albo kończą. No chyba, że ktoś dalej próbuje się ukrywać, ale to jest ciężkie, bo przecież trzeba reklamować usługi - dodaje R. Piluś.
Donosy nieco innego rodzaju trafiają na policję. Tutaj również królują informacje o sąsiadach, jednak ludzie skarżą się bardziej na ich zachowanie, niż na to co posiadają. Od jednego z policjantów pracujących w głogowskiej komendzie dowiadujemy się, że ludzie potrafią nawet przysłać informację o tym, że sąsiadka źle się prowadza.
- Mi jest ciężko podać konkretne przykłady, bo nie prowadzimy jakiejś archiwizacji takich rzeczy. Ale mogę potwierdzić, że tak zwanych donosów jest sporo. Część z nich się potwierdza, jakieś tam ziarno prawdy istnieje. Ale wiele wynika po prostu z zawiści. Z jednej strony jest to dosyć cenne źródło informacji, z drugiej jednak ludzie po prostu często chcą komuś dokuczyć - mówi nam podinspektor Bogdan Kaleta z głogowskiej policji.
W Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Głogowie donosów też nie brakuje. Tutaj też zdarzają się listy od wojujących ze sobą sąsiadów. Często jednak informacje dotyczą już konkretniejszych spraw, tj.: nieprzestrzegania przepisów prawa żywnościowego, obecności szkodników i insektów w obiektach użyteczności publicznej, nienależytego stanu sanitarno - higienicznego obiektów użyteczności publicznej oraz niewłaściwej jakości zdrowotnej wody do spożycia.
W tym roku trafiło tam 20 wniosków od osób skarżących, z czego większość, bo aż 13 była anonimowa. Wszystkie wnioski były wnikliwie analizowane.
W przypadku anonimowych wniosków dotyczących sytuacji mogących spowodować bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi podejmowano działania nawet, jeśli wnioski były niekompletne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?