Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia da pieniądze na rozminowanie dolnośląskich lasów

Urszula Romaniuk
Niewybuchy wciąż są groźne. Na Dolnym Śląsku trzeba jeszcze sprawdzić i oczyścić około 5 tys. hektarów lasów
Niewybuchy wciąż są groźne. Na Dolnym Śląsku trzeba jeszcze sprawdzić i oczyścić około 5 tys. hektarów lasów Dariusz Gdesz
Tysiące hektarów ziemi na Dolnym Śląsku nadal kryją w sobie bomby i amunicję

W lasach pozostało wiele niebezpiecznych niewybuchów. Najwięcej do zrobienia jest w Nadleśnictwie Przemków, choć do tej pory oczyszczono tam już 2500 ha. Są to przede wszystkim pozostałości po wojskach radziecki, stacjonujących w rejonie przemkowskim do początku lat 90. Dotąd wydobyto tam z ziemi około 30 tys. sztuk różnych materiałów niebezpiecznych, w tym 1,5-tonową bombę lotniczą z czasów I wojny światowej, rakiety powietrze-ziemia, granaty, a nawet miny przeciwpiechotne samouzbrajające się najnowszej generacji.

- Najpierw oczyściliśmy drogi i przylegające do nich pasy po 50 metrów, żeby w razie pożaru strażacy mogli bezpiecznie wkroczyć do akcji - mówi Bogdan Stankiewicz, nadleśniczy w Przemkowie.

Ale to za mało. Rozminowano więc jeden pas szerokości 400 m przez cały poligon. Do sprawdzenia i oczyszczenia zostało jeszcze około 2900 ha. Sprawa jest poważna, bo nie brakuje szperaczy, którzy wynajdują niewybuchy, próbują je rozbroić, a żelastwo sprzedać w skupie złomu. Czasem kończy się to tragicznie. W Przemkowie w wyniku eksplozji zginął mężczyzna. Inny został ciężko poparzony w skupie złomu w pobliskiej Wysokiej.

Na 6 ha leży w ziemi różnego rodzaju amunicja w Nadleśnictwie Kamienna Góra. Miała tam trafić z okolicznej fabryki i zostać zniszczona, ale nie do końca to się udało. Kilka lat temu cały teren rozminowano, ale tylko do głębokości 15-20 cm. Zebrano 4340 niewybuchów. - Lecz woda wypłukuje kolejne - mówi Lucjan Grabowski, sekretarz nadleśnictwa. - Znaleźliśmy je w korycie leśnego strumienia. Gdy będą pieniądze, raz jeszcze sprawdzimy cały obszar, ale do głębokości 1 metra.

W Chocianowie rozminowano już 1900 ha lasów, do sprawdzenia zostało 800. Tam również znaleziono m.in. bomby i granaty. I też nie brakuje amatorów zbierania takich "pamiątek". Kilka lat temu mieszkańców chocianowskiego rynku przeraził wybuch w odnowionej właśnie kamienicy. W mieszkaniu były moździerze z lasu...

Po raz pierwszy saperzy wejdą na tereny Nadleśnictw Jawor i Złotoryja. W pierwszym jest ponad 200 ha (po II wojnie światowej były tam magazyny amunicji), w drugim 600 ha. Tam Rosjanie likwidowali niewybuchy, ale część groźnego żelastwa została w ziemi.

Sporadycznie na niewybuchy natrafia się w rejonie wałbrzyskim. Zazwyczaj tam, gdzie były magazyny materiałów wybuchowych.

Lasy Państwowe opracowały już wniosek o 130 mln zł ze środków unijnych na oczyszczenie terenów, na których są niewybuchy. Jest on oceniany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na razie nie wiadomo, kiedy rozpoczną się prace w lasach.

Nie wchodź!

Obszary lasów, gdzie można natrafić na niewybuchy i inne niebezpieczne materiały, są oznakowane tablicami "Zakaz wstępu". Na przykład, w lasach przemkowskich czy chocianowskich są specjalne tablice informujące o zagrożeniu. Niestety, nie wszyscy na nie reagują. A miejscowi tłumaczą, że tu się urodzili i znają lasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska