Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umierający 40-latek chciał wrócić do ogarniętej wojną Ukrainy. Pomogło wrocławskie hospicjum Bonifratrów

Monika Fajge
Monika Fajge
40-letni Denys i jego mama Luiza są już w domu. Transport medyczny trwał 17 godzin.
40-letni Denys i jego mama Luiza są już w domu. Transport medyczny trwał 17 godzin. Archiwum własne
40-letni Denys z Ukrainy przyjechał do Wrocławia jeszcze przed wybuchem wojny. Na początku marca (2023) jego świat się zawalił. Mężczyzna dowiedział się, że ma nowotwór, którego nie da się wyleczyć. “Jeśli mam umrzeć, to w domu, w Ukrainie” - stwierdził. Pomoc zaoferowało wrocławskie Hospicjum Ojców Bonifratrów, które zorganizowało mężczyźnie transport medyczny.

Spis treści

To nie będzie historia z happy-endem, choć jej bohater, jest szczęśliwy i wdzięczny, że ostatnie dni swojego życia może spędzić w domu, wśród najbliższych, w swoim kraju – nawet jeżeli ten kraj jest ogarnięty wojną.

Diagnoza – nowotwór

Denys ma 40 lat. Przez ostatnie 1,5 roku był mieszkańcem Wrocławia. Do stolicy Dolnego Śląska trafił jeszcze przed wybuchem wojny – za pracą, lepszymi niż na Ukrainie zarobkami. Mieszkał w hotelu pracowniczym. Na początku wszystko było dobrze, ale z czasem stan jego zdrowia zaczął się pogarszać. Mężczyzna z dnia na dzień był coraz słabszy. Na początku marca tego roku (2023) trafił do szpitala i w jednej chwili jego świat się zawalił. Lekarze zdiagnozowali nowotwór.

– To nowotwór z przerzutami. Choroba jest na tyle zaawansowana, że nie da się jej leczyć. W szpitalu zalecono leczenie objawowe, paliatywne i wysłano pacjenta do naszej placówki – mówi Magdalena Naleśniak, dyrektor ds. medycznych wrocławskiego Hospicjum Ojców Bonifratrów. – Opiekowaliśmy się nim niecały tydzień – dodaje.

Jak mam umrzeć, to w domu

Po kilku dniach do chorego Denysa przyjechała mama, pani Luiza. Do Wrocławia dotarła na własną rękę. Jechała z kilkoma przesiadkami, spod Charkowa. To tam, 24 lutego 2022 roku, uderzyły pierwsze rosyjskie bomby. Miasto i jego okolica są nadal regularnie ostrzeliwane.

Mimo to Denys chciał wracać do domu.

– Zaproponowaliśmy jego mamie, że zorganizujemy jej we Wrocławiu nocleg, żeby mogła być przy synu do samego końca, ale oboje chcieli wracać na Ukrainę. Denys chciał umrzeć w domu. Planowali wrócić transportem publicznym, ale nie mogliśmy na to pozwolić –opowiada dyrektor ds. medycznych wrocławskiego Hospicjum Ojców Bonifratrów.

Transportem medycznym na Ukrainę

Stan 40-latka szybko się pogarszał. Hospicjum zaczęło szukać firmy, która transportem medycznym zawiozłaby Denysa i jego mamę na Ukrainę. Łatwo nie było, bo obwód charkowski to niebezpieczny region, na który nadal spadają rakiety. Na szczęście, udało się znaleźć przewoźnika.

– To było kosztowne przedsięwzięcie, ale ponieważ nie było czasu na organizowanie zbiórek, sfinansowaliśmy transport z własnych środków. Nie mieliśmy wątpliwości, że tak należy postąpić. Denys był naszym pacjentem, który potrzebował pomocy. Transport publiczny, ze względu na stan zdrowia pacjenta, nie wchodził w rachubę. Na Ukrainę Denys i jego mama wyjechali 30 marca o godz. 3:25 nad ranem – tłumaczy Magdalena Naleśniak.

Pracownicy hospicjum przeszkolili panią Luizę, jak ma robić synowi zastrzyki przeciwbólowe. Przygotowali dokumentację medyczną w jęz. ukraińskim, zaopatrzyli w niezbędne leki i prowiant na drogę. Podróż trwała 17 godzin.

Nieuleczalnie chory Denys jest już w domu

– Droga minęła naprawdę szybko i sprawnie. Jesteśmy bezpieczni – powiedziała naszej redakcji mama 40-latka. – Chcę serdecznie podziękować kierowcy, a także pracownikom hospicjum za opiekę i organizację wyjazdu. Takim ludziom należy kłaniać się do stóp. Jesteśmy ogromnie wdzięczni.

Denys niestety czuje się coraz gorzej. Leki, które dostał w hospicjum nie są dostępne na Ukrainie. – Dostaliśmy zapas, który powinien wystarczyć – mówi pani Luiza.

Dlaczego nie zostali w Polsce?

– Synowi zostało kilka tygodni życia. Chciał umrzeć w domu, wśród rodziny, w swoim łóżku. Odwiedzają go przyjaciele, to go cieszy. Nie ma jak w domu, po prostu - podsumowuje mama Denysa.

Bonifratrzy pomagają od lat

Z pomocy w bonifraterskich hospicjach domowych na Dolnym Śląsku korzysta około 700 osób, na Śląsku kolejne 200. W ciągu ostatnich czterech lat liczba pacjentów w prowadzonych przez nich hospicjach domowych wzrosła dziesięciokrotnie. Pacjentami zajmuje się zespół składający się z ponad 100 osób. Oprócz hospicjum we Wrocławiu Bonifratrzy prowadzą hospicja stacjonarne także w Katowicach i w Łodzi (Oddziały Medycyny Paliatywnej), obejmując całodobową opieką blisko 100 pacjentów.

Każdy z nas może pomóc Bonifratrom pomagać i reagować w nagłych i niespodziewanych przypadkach. Możecie przekazać hospicjum 1,5 proc. swojego podatku – KRS: 0000134759 – Fundacja św. Jana Bożego albo wpłacić darowiznę na konto: 62 1090 1258 0000 0001 2324 5081

PRZECZYTAJ TEŻ:

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska