Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrainka przez rok ciężko pracowała we Wrocławiu. Okradli ją "na policjanta"

Celina Marchewka
Celina Marchewka
Pani Mariia straciła całe oszczędności. Liczy na pomoc wrocławian
Pani Mariia straciła całe oszczędności. Liczy na pomoc wrocławian Marianna Gordowy, inicjatorka zbiórki
Pani Mariia Kuzyk do Wrocławia przyjechała rok temu z Ukrainy. Pracowała na dwóch etatach sprzątając w biurowcu i szpitalu. Żyła bardzo skromnie, żeby odłożyć jak najwięcej pieniędzy. Udało się uzbierać aż 15 tysięcy złotych. Przed samym powrotem do domu cała suma została jednak skradziona przez oszustów metodą "na policjanta". Pani Mariia została z niczym. W internecie ruszyła zbiórka dla kobiety. Każdy może pomóc.

59-letnia Mariia Kuzyk po przyjeździe do Wrocławia zamieszkała u swojego 76-letniego, schorowanego wujka. Przez rok pracowała na dwa etaty w serwisie sprzątającym: w tygodniu w Polskim Holdingu Obronnym, a weekendami w szpitalu przy Koszarowej.

W tym miesiącu pani Marii kończyła się wiza. Chciała wyjechać na Ukrainę wyrobić kolejną. Kobieta wypłaciła z banku wszystko, co udało jej się przez ten czas odłożyć, czyli 15 tysięcy złotych. Pieniądze trzymała w domu.

- Wiemy, jak wiele musiała sobie odmówić, aby uskładać tyle. Żyła naprawdę skromnie - mówi Monika Kokoszka z firmy zatrudniającej kobietę.

Pieniądze jednak przepadły. W czasie, kiedy pani Mariia była w pracy, jej wujek padł ofiarą oszustów. - Do jego mieszkania zapukały osoby podające się za pracownika banku i policji. Znali imię i nazwisko wujka oraz jego numer telefonu stacjonarnego - relacjonuje Łukasz Kowalczyk z firmy zatrudniającej kobietę.

Oszuści powiedzieli, że mają informację o tym, że w mieszkaniu przechowywane są pieniądze, ale mogą być one fałszywe i należy to sprawdzić.

Dla uwiarygodnienia swojej historii podali wujkowi pani Marii numer telefonu, gdzie można było sprawdzić tożsamość rzekomego policjanta. Mężczyzna zadzwonił, ktoś podniósł słuchawkę i potwierdził, że jest to funkcjonariusz widniejący w ewidencji komisariatu policji Wrocław - Grabiszynek. Oszuści wzięli 15 tysięcy do "sprawdzenia" i zniknęli.

Sprawa została zgłoszona na policję. Do wyjaśnienia sprawy, o ile się to uda, pani Mariia została jednak bez środków do życia. Zostało jej tylko kilkadziesiąt złotych, które w tym czasie miała w portfelu. Nie wyjechała na Ukrainę, została we Wrocławiu na podstawie ruchu bezwizowego.

- Pani Mariia dała się poznać jako szalenie miła, uczciwa i pomocna osoba. Pomimo swojego wieku i trosk związanych z opieką nad schorowanym wujkiem zawsze jest uśmiechnięta, życzliwa i gotowa do pomocy - opisuje kobietę Łukasz Kowalczyk.

Teraz pani Mariia sama potrzebuje pomocy. Osoby z jej otoczenia otworzyły na portalu zrzutka.pl specjalne konto, gdzie wpłacić można pieniądze dla kobiety.

Link do zbiórki: Pomoc dla Pani Marii

- Kiedy poinformowałam panią Mariię o postępach naszych działań, wzruszona powiedziała, że niezależnie od tego, jaki będzie efekt, ona część zebranych pieniędzy przekaże na pomoc w walce z koronawirusem. Mam niezłomną wiarę, że dzięki nagłośnieniu w mediach historii pani Marii uda nam się zebrać ukradzione pieniądze - dodaje Monika Kokoszka.

Policja ostrzega

Przykład Marii Kuzyk jest dowodem na to, że pomimo prowadzonych od lat kampanii informacyjnych, naciągacze nadal są w stanie oszukać kolejne osoby i wyłudzić od nich pieniądze. Dziwne może się wydawać, skąd rzekomy pracownik banku i policjant mieli dane wujka pani Marii, jego adres i numer telefonu. Prawdopodobnie, do przestępstwa musieli przygotowywać się już od jakiegoś czasu, a dane te mogli pozyskać wcześniej przy okazji jakiegoś pokazu lub po prostu numer znaleźli w książce telefonicznej i zastosowali tzw. metodę dwóch telefonów.

- Jest to bardzo często stosowany sposób. Oszuści dzwonią pierwszy raz podając się zwykle za kuriera lub listonosza. Mówią wówczas, że mają dla danej osoby jakąś zaginioną paczkę, ale nalepka z adresem się rozmazała i są w stanie odczytać jedynie numer telefonu. Proszą wówczas o podanie adresu. Niczego nieświadomi ludzie adres podają w nadziei, że dostaną paczkę, choć się jej nie spodziewali. Często jest tak, że później na ten sam numer ktoś dzwoni ponownie podając się tym razem za policjanta lub pracownika CBA. Osoba ta mówi, że poprzedni telefon wykonali oszuści, a osoba odbierająca jest w niebezpieczeństwie, bo mają oni jego adres i chcą mu ukraść pieniądze - relacjonuje st. sierż. Krzysztof Marcjan z KMP we Wrocławiu.

W trakcie takiego połączenia rzekomi funkcjonariusze zwykle chcą, aby "potwierdzić" ich tożsamość. Należy w tym celu zadzwonić na numer alarmowy, ale bez rozłączenia się. Takie połączenie oczywiście nie jest skuteczne, a oszuści tylko przekazują sobie słuchawkę i tożsamość "policjanta" potwierdzają.

- Naciągacze są świetnie przygotowani do swojej roli. Czasami straszą konsekwencjami, innym razem krzyczą, czy grają na emocjach. Zawsze mówią też, że nie ma czasu na zastanowienie, trzeba działać tu i teraz, bo za chwilę będzie za późno. Ich ofiary poddają się presji i robią, co oszuści każą tracąc często oszczędności całego życia - dodaje st. sierż. Krzysztof Marcjan.

Taka tragedia spotkała właśnie Mariię Kuzyk i jej wujka. W tym przypadku jednak historia może zakończyć się szczęśliwie. Kobieta liczy na pomoc ludzi dobrej woli.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ukrainka przez rok ciężko pracowała we Wrocławiu. Okradli ją "na policjanta" - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska