Musicie wiedzieć, że dział sportu akurat zna się z tymi paniami najlepiej, gazetę, że tak powiem, wykańczamy zawsze razem. Zresztą po robocie, kończonej równo z odkurzaczem, używamy tej samej regułki - no, to posprzątane. A pan Feliks, przywódca sprzątaczek, to najlepiej poinformowany człowiek w redakcji, gdy chodzi o nadchodzące wydarzenia sportowe. "Wojtek, gra coś jutro wieczorem?" - to pytanie słyszę dość regularnie. Gdy muszę odpowiedzieć, że Liga Mistrzów, spuszczam wzrok, by nie widzieć zawodu związanego z przedłużonym dniem pracy. Gdy zaś jedzie Kubica albo gra Janowicz, mogę spokojnie spojrzeć w oczy. I uspokoić, że na pewno skończą szybko.
Swego czasu to mnie nie mógł spoglądać w oczy red. Bartek Czekański, gdy był jeszcze szefem działu, a ja jego podwładnym. Otóż gdy uznał, że kolejne zlecenie na materiał również powinno trafić do mnie, stawał na środku pokoju, spuszczał wzrok i ogłaszał: "Ktoś, kto ma samochód, będzie musiał pojechać (tu padały konkrety, dokąd i w jakim celu)". Przy czym samochód w dziale miałem tylko ja, o czym świetnie wiedzieli wszyscy z Bartkiem na czele. No więc on wtedy udawał, że mnie nie widzi, a ja, że go nie słyszę. Później, gdy szefem byłem już ja, podobnie wyglądała współpraca z red. Pawłem Plutą, poznaniakiem, niedosłyszącym na jedno ucho, lecz siedzącym tuż obok mnie. "Pluton, trzeba się przejechać tu i zrobić to"- przekazywałem, co spotykało się z absolutnym brakiem reakcji. Nie słyszał. Gdy jednak przekazywałem, że bony świąteczne są już do odebrania, wada słuchu kompletnie zanikała, a Pluton błyskawicznie zrywał się z krzesła i szedł do kadrowej.
Dziś z tym wysyłaniem dziennikarzy gdziekolwiek to ciężki temat, niełatwe czasy dla branży nadeszły. Zresztą już ładnych parę lat temu niektórzy miewali problemy. Kiedy w "Przeglądzie Sportowym" pismaki miały poinformować przełożonych, jakie imprezy i gdzie chciałyby w nadchodzącym roku obsłużyć, red. Marek Kaczmarczyk, dziś rzecznik prasowy PZPC, swoją listę życzeń zakończył następująco: "I jeszcze raz chciałbym polecieć na MŚ w kajakarstwie. Bo raz już chciałem".
Trzynastka i czternastka na Boże Narodzenie, 25 procent za lata nauki po szkole średniej itd., itp. To żaden mit, a greckie realia. Choć we Wrocławiu jest grupa mająca się nie gorzej. Nam, motłochowi, zamkną ostatni darmowy parking przy Hali Stulecia, znajomym królika natomiast utworzą kolejną spółeczkę. I dwudziestka miesięcznie, stąd później inna butonierka w klapie na każdy dzień miesiąca. Też niebawem zapłacimy za tę sitwę, ale odpocznijmy może. Lato. Jedna angedotka tylko, o "dużej" polityce. Otóż gdy posłem był Grzegorz Lato, głos na mównicy zabrał podobno raz. Zapytał pana marszałka, czy... można otworzyć okno, bo gorąco.
Janowicz na Wimbledonie odpadł w pierwszej rundzie, za co dostał jakieś 160 tys. zł. Chwilę później próbował wyrzucić z konferencji prasowej zasłużonego dziennikarza. Chyba za długo w tych szopach przebywał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?