Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ty ciulu! Dlaczego palisz na przystanku?

Weronika Skupin
Pawel Relikowski / Polska Press
Nazwanie kogoś publicznie idiotą jest karalne. A nazwanie kogoś bucem lub ciulem? To obelga czy opinia? To wcale nie jest takie oczywiste...

- Na Górnym Śląsku, w czasach mojej młodości, „ciul” był jednym z najgorszych wyzwisk, a przy okazji nazwą męskiej części ciała. Nie mówiło się prawie tego słowa na ch... - mówi nam językoznawca, prof. Jan Miodek.

I opowiada: Gdy byłem już we Wrocławiu, od bardzo nobliwego człowieka usłyszałem, jak zwraca się słowem „ciul” w stosunku do kobiety. Powiedział: „A z ciebie to taki ciul”. Zdębiałem, ale później zdałem sobie sprawę, że ten człowiek jest z Wielkopolski. Tam „ciul” nie jest co prawda mową salonową, jest bardzo potoczne, ale weszło do powszechnego użycia. „Ty ciulu” znaczy tam: ty łajzo, ofiaro, ofermo, gamoniu.

Czy należy obrażać się za słowo „ciul”? Jeśli użyje go rodowity poznaniak, na pewno będzie w tym widział coś niespecjalnie wulgarnego, natomiast na Górnym Śląsku „ciul” do dziś jest bardzo silnym wyzwiskiem.

Jeśli więc ktoś publicznie nazwie nas ciulem, wcale nie jest pewne czy wygralibyśmy z nim w sądzie proces o zniesławienie. Przepisy nie precyzują bowiem, co jest obelgą a co nie. Takich paragrafów w Polsce jest więcej.

Inne przykłady? Zakaz palenia na przystankach. Kilka dni temu pisaliśmy, że ten przepis to we Wrocławiu fikcja. Choć grozi za to do 500 zł mandatu, straż miejska wymierza komuś karę średnio raz na trzy dni.

Żaden przepis nie przynosi ścisłej definicji przystanku komunikacji miejskiej, więc jest problem. Jak tłumaczy Waldemar Forysiak, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej, jeśli ktoś pali na wyspie przystankowej lub pod wiatą przystankową, strażnicy wystawiają mandat.

- Przystanek powinien być wyraźnie wydzielony z przestrzeni architektonicznej poprzez peron czy wysepkę, w sposób niebudzący kontrowersji - tłumaczy Waldemar Forysiak.

Wyjaśnia, że strażnicy miejscy nie wręczą mandatu komuś, kto pali kilkadziesiąt metrów od słupka przystankowego.
To jednak tylko interpretacja straży miejskiej. Nie ma takiego zapisu w żadnej uchwale. W pierwotnej wersji był, lecz przepis zablokował wojewoda dolnośląski. Uznał, że radni nie mogą dowolnie kształtować prawa.

A co jeśli nie ma wiaty ani wyspy? Kara jest mało prawdopodobna. Sprawca może nie przyjąć mandatu i wtedy sprawa trafia do sądu. - Istnieje grupa przepisów mających charakter postulatywny - mówi nam mecenas Krzysztof Bramorski. To oznacza, że ich celem jest przede wszystkim wyznaczenie normy zachowań.

Weźmy sprawę picia alkoholu w miejscu publicznym. - Jeśli ktoś idzie z otwartą butelką alkoholu przez cmentarz, możemy uznać to za brak szacunku dla miejsca. Gdy jest pijany albo rozbija butelkę o nagrobek, to jest bezczeszczenie miejsca kultu czy uszkodzenie mienia.

Jeśli młody człowiek siedzi na ławce z otwartą butelką piwa, miejski strażnik ma ułatwione zadanie. A gdyby tak zapakować piwo w papierową torebkę lub wlać wódkę do butelki z colą?

- Lepiej jest wychowywać niż tworzyć przepisy trudne do wyegzekwowania, bo prawodawca się ośmiesza. Czasami robi się z tego gra w kotka i myszkę - mówi mecenas Bramorski.

Przypomina, że w Warszawie trwała dyskusja, czy można pić alkohol na bulwarach wiślanych. Część bulwarów to miejsce publiczne, gdzie jest to zakazane, ale pozostała część jest w innym zarządzie i taki zakaz już tam nie obowiązuje.

W takim zakazie większe znaczenie ma zatem potępienie publicznego pijaństwa niż wyznaczanie jego topograficznych granic. Nie ulega jednak wątpliwości, że tworząc przepis, posłowie czy radni powinni być maksymalnie konkretni i precyzyjni. Jeśli o tym zapomną, mogą narazić się na ośmieszenie.

Obok kontrowersyjnych zakazów jest jeszcze cała strefa zachowań na granicy dobrych obyczajów. We Wrocławiu często można się na przykład natknąć na osoby, które „pomagają” kierowcom w znalezieniu miejsca na parkingu, licząc na wynagrodzenie monetą. Niektórzy właściciele aut wolą dać złotówkę niż narazić się na porysowanie karoserii. Czy w takiej sytuacji mówimy o złamaniu prawa? Nie. Dopóki samozwańczy parkingowi nie są nachalni, w świetle przepisów nie robią nic złego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska