18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TVP Wrocław ma 50 lat (ARCHIWUM)

Jacek Antczak
Jacek Wenzel także jako operator relacjonował na żywo wielkie imprezy
Jacek Wenzel także jako operator relacjonował na żywo wielkie imprezy Arch. prywatne Jacka Wenzla
Robiliśmy telewizję z wielką pasją, choć na początku nie wiedzieliśmy, o co w niej chodzi, bo sami nie mieliśmy telewizorów. O Telewizji Wrocław, której w tym roku stuknęło 50 lat, opowiadają jej twórcy i dziennikarze.

Pierwszy program z 1962 roku? Pamiętam, pamiętam, - pracowałem przy nim. To było radio w telewizji, czyli "Miłe złego początki" z Andrzejem Waligórskim i Ewą Szumańską i kilkoma znakomitymi wrocławskimi artystami - wspomina Jacek Wenzel, który w obchodzącej właśnie 50-lecie TVP Wrocław przepracował... 50 lat.

Tekst alternatywny

ZOBACZ:Fakty w kolorze blue, a w tle Leszek Możdżer

Jest najdłużej pracującym na Dolnym Śląsku, a prawdopodobnie i w Polsce, dziennikarzem telewizyjnym, bo choć od 10 lat jest na emeryturze, nie zwalnia tempa i nadal realizuje programy w TVP Wrocław, właśnie szykuje kolejny... - Choć "pracowałem" to za dużo powiedziane, bo moją funkcją było "przynieś, wynieś, pozamiataj i przypilnuj, kto może wejść na plan" - dodaje redaktor, który był w TVP Wrocław asystentem, operatorem, reżyserem, redaktorem, sekretarzem programowym... długo by wymieniać. Tak samo jak jego programy, z których najsłynniejsze były chyba niezwykle popularne "Gwiazdy, gwiazdki i gwiazdeczki" z lat 70. i wielogodzinny "Weekend, weekend" z dziewięćdziesiątych. Dzisiejsze "Tańce z gwiazdami" i telewizje śniadaniowe mogłyby pozazdrościć.

CZYTAJ: Wrocław: Bezpłatna telewizja cyfrowa coraz bardziej dostępna

Niestety, a może na szczęście, pierwszych programów realizowanych we Wrocławiu nie da się dziś obejrzeć. - Bo początki to był żywioł na żywo - tłumaczą ludzie wrocławskiej telewizji, pamiętający pierwszą połowę lat 60. - W ogóle nie wiedzieliśmy, o co chodzi z tą telewizją. Na dodatek większość pracowników telewizji nie miała w domu telewizorów - śmieje się Wenzel, który pamięta jednak, że pierwszy program realizowano w artystycznym centrum Wrocławia, czyli w Pałacyku, a drugi w hotelu Monopol.

Tekst alternatywny

Tworzenie telewizji na żywo, bez możliwości nagrywania, było niezwykle stresujące dla wszystkich realizatorów i niezwykle pracochłonne. Łatwo było o wpadkę, dlatego próby programów czy spektakli trwały godzinami. Na planie musiała panować idealna cisza. - Byłem asystentem reżysera, kręciliśmy jakiś spektakl ze znakomitymi aktorami. I w pewnym momencie reżyser wybuchnął: "Jacek, k... mać, zamknij się wreszcie, ciągle gadasz i gadasz, w takim hałasie nic nie zrobimy". Zapanowała cisza i kompletna konsternacja, bo wszyscy wiedzieli, że ani słowem się nie odezwałem. Po programie reżyser przeprosił i powiedział, że nakrzyczał na mnie, by uciszyć aktorów, bo przecież nie mógł strofować i stresować artystów typu Igor Przegrodzki - opowiada Jacek Wenzel.

Tekst alternatywny

Telewizja Wrocław realizowała na żywo nie tylko koncerty czy sportowe wydarzenia, ale także wiele spektakli teatralnych, aż do lat 90. realizowanych nie w studiu, ale "na mieście". Teatr Telewizji stał się swego rodzaju specjalnością Telewizji Wrocław. Zrealizowano tu około 200 spektakli. Pierwszym wielkim hitem, za który ośrodek uhonorowano nagrodą poczytnego wówczas czasopisma "Ekran", była "Rzecz o zagładzie miasta" z 1971 roku w reżyserii Wiesława Wodeckiego, wieloletniego dziennikarza "Gazety Robotniczej", z Bogusławem Danielewskim, Edwinem Petrykatem czy Zbigniewem Lesieniem w obsadzie.

Od tej pory wiele programów wrocławskiej telewizji święciło triumfy w całej Polsce i przyciągało do telewizorów widzów nie tylko z regionu. Niezapomniany pozostaje cykl "Z kamerą wśród zwierząt" z udziałem Antoniego i Hanny Gucwińskich czy "Ojczyzna polszczyzna" i inne audycje profesora Jana Miodka.

Tekst alternatywny

Z pewnością gwiazdą TVP Wrocław ostatnich lat był dr Bogusław Bednarek i jego "Labirynty kultury". Znakomite cykle programów "Kowalski i Schmidt" i "Rozmówki polsko-czeskie" realizuje Kinga Wołoszyn-Świerk, wielokrotnie nagradzana za swoje filmy dokumentalne.

Od początku jednym z największych atutów i najchętniej oglądanych programów Telewizji Wrocław były audycje informacyjne. Ale dzisiejsze "Fakty" mają dopiero... 22 lata. Na początku była "Panorama", zresztą nienadawana codziennie. Wśród pierwszych 6 jej prezenterek była czynna zawodowo do dziś autorka wielu programów, reportaży i dokumentów - Elżbieta Sitek. Jak wspomina, praca w telewizji od początku jej istnienia była marzeniem wielu setek osób, które przechodziły przez wielostopniowe castingi. - Bo prezenter nie był tylko osobą do odczytywania tekstu. Musiał się przygotować, kilkakrotnie obejrzeć materiał, który miał być emitowany, napisać tekst, który miał powiedzieć. Był niemalże współautorem programu - opowiadała Elżbieta Sitek.

Widzowie raczej tego nie pamiętają, ale po "Panoramie" nastąpił krótki czas programu informacyjnego pt. "Transfokator", bo ktoś zachwycony poprawiającymi się możliwościami technicznymi wymyślił, żeby nazwać program częścią obiektywu kamery, umożliwiającą płynne zbliżenia.

Tekst alternatywny

Dla odmiany "Rozmaitości", które pojawiły się później, były tak popularne w latach 70. i 80., że niektórzy starsi widzowie do dziś tak określają flagowy program informacyjny Telewizji Wrocław, czyli obecne "Fakty". Podobnie jak o całym regionalnym programie czasem nadal mówi się "Piątka" - tak nazywał się w nie najgorszych dla telewizji regionalnych latach 90.
Właśnie ciągłe modyfikacje, zmiany i wciąż nowe pomysły (albo ich brak...) upolitycznionych władz telewizji publicznej na programy lokalne, nie mniej niż brak pieniędzy z abonamentu, przyczyniły się do ograniczania roli i kłopotów TVP Wrocław.

Telewizja Wrocław kojarzy się z obszernym relacjonowaniem najważniejszych w regionie imprez artystycznych, ale także sukcesów dolnośląskich sportowców.

Choć nie tylko, bo po zwiększeniu zasięgu nadajników obejmowała swoim także województwa kaliskie i opolskie. Tymczasem w redakcji sportowej pracował jeden, dwóch, góra trzech dziennikarzy. - Chętnych było sporo, ale gdy dowiadywali się, że przez pięć dni w tygodniu pracuje się po 10-12 godzin dziennie, a potem następuje weekend, w którym dopiero zaczyna się prawdziwa praca i trzeba jeździć z meczu piłkarskiego na mecz koszykówki, a potem na zawody lekkoatletyczne i rajd samochodowy, to wielu ochota na pracę w telewizji przechodziła - opowiada Waldemar Niedźwiecki, który w ten sposób przepracował 25 lat - od 1978 do 2003 roku. - Dzięki temu byłem w środku najdonioślejszych i najbardziej dramatycznych wydarzeń, nie tylko sportowych, które przez te 50 lat zawsze z pasją relacjonowaliśmy dla naszych widzów - zapewnia Niedźwiecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska