Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turyści płacą „klimatyczne”, choć w powietrzu wisi pył

Marcin Rybak
Na czyste - no, „w miarę” czyste - powietrze poczekamy na Dolnym Śląsku prawie pół wieku
Na czyste - no, „w miarę” czyste - powietrze poczekamy na Dolnym Śląsku prawie pół wieku Adam Wojnar
Dolnośląskie gminy i uzdrowiska pobierają „opłatę klimatyczną” choć ich powietrze jest zanieczyszczone - wynika z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli. Co ciekawe - nie jest to nielegalne. Izba chce, by zmieniło się prawo i „opłata klimatyczna” była pobierana tylko w tych miejscowościach, gdzie stężenie szkodliwych substancji nie przekracza dopuszczalnych norm.

W latach 2014 - 2016 na Dolnym Śląsku, w turystycznych miejscowościach turyści zapłacili przeszło 10,6 mln złotych tzw. „opłaty miejscowej”, potocznie zwanej „klimatyczną”. Gdyby można było ją pobierać tylko tam, gdzie jest naprawdę czyste powietrze, nie zapłaciliby ani złotówki - twierdzi Izba Kontroli.

Podobna sytuacja jest w całym kraju, poza województwem podlaskim i niewielkim fragmentem lubuskiego. Wszędzie indziej - w tym na Dolnym Śląsku - przekroczone są dopuszczalne normy „pyłów zawieszonych”. Jest to - wyjaśnia NIK - zanieczyszczenie powietrza, które może zawierać substancje toksyczne, szkodliwe dla zdrowia. „Może on powodować lub pogłębiać choroby płuc i układu krążenia, zawał serca i arytmię. Wpływa również na ośrodkowy układ nerwowy i układ rozrodczy i może powodować choroby nowotworowe. W ostatecznym rezultacie może powodować przedwczesną śmierć” - precyzuje Izba. - W całej Polsce z powodu zanieczyszczenia powietrza jedną z odmian „pyłów zawieszonych” przedwcześnie umiera ok. 46 000 osób rocznie - wylicza NIK.

Czy to zgodne z prawem - żądać zapłaty „klimatycznej” tam, gdzie nie ma czystego powietrza? Z protokołu kontroli wynika, że tak. Ale zdaniem NIK w tej sprawie panuje prawny bałagan. Z jednej strony obowiązują listy gmin, ustalane przez wojewodów, które mają prawo naliczać wspomnianą opłatę. Z drugiej - od 2007 roku obowiązują przepisy, na mocy których „opłaty klimatycznej” nie można pobierać tam, gdzie normy zanieczyszczenia są przekroczone. Ale te nowe przepisy dotyczą tylko gmin, które chciałyby pobierać miejscową opłatę po 2007 roku. NIK chciałaby, żeby prawo zmieniono.

To jeden z wątków wyników kontroli NIK dotyczących tego, jak władze walczą z zanieczyszczeniami powietrza i smogiem. Kontrolowano m.in. wrocławski magistrat i Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego.

Wnioski są ciekawe. Niby nasi urzędnicy i lokalni politycy przyjęli programy walki ze smogiem i w ogóle brudnym powietrzem. Ale jeśli będą wprowadzane w takim tempie to na poprawę powietrza we Wrocławiu będziemy czekać od 24 do 36 lat. W zależności od rodzaju zanieczyszczeń.

Na całym Dolnym Śląsku założone w programie walki ze smogiem obniżenie zanieczyszczeń osiągniemy po co najmniej 39, a pesymistyczne szacunki mówią wręcz o 47 latach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska