Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu Janek Kos wskakiwał do Rudego. Historia Śląskiego Okręgu Wojskowego (ZOBACZ)

Anna Gabińska
Realizacja sceny z odcinka VIII Czterech pancernych i psa pt. Brzeg morza - poligon w Żaganiu.
Realizacja sceny z odcinka VIII Czterech pancernych i psa pt. Brzeg morza - poligon w Żaganiu. FOT. Stefan Kurzyp. Zdjęcie ze zbiorów Marka Łazarza
Żołnierze Śląskiego Okręgu Wojskowego dowodzili armią, jeździli na misje, nieśli pomoc powodzianom. Uczyli też jeździć czołgiem bohaterów "Czterech pancernych i psa". Od stycznia ŚOW przechodzi do historii.

Z instrukcji Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego z 13 kwietnia 1945 roku: "Okręg jest samodzielnym organizacyjno-administracyjnym organem dowodzenia wojskami w czasie pokoju i w czasie wojny... Dowódca okręgu wojskowego jest wyznaczony przez ministra obrony narodowej, odpowiada przed nim za gotowość bojową i obronną swego terytorium".

Śląski Okręg Wojskowy powstał rozkazem marszałka Michała Roli-Żymierskiego cztery miesiące później. Od 1946 do końca grudnia 2011 roku stolicę miał we Wrocławiu. Już jej nie ma. 1 stycznia Okręg przestał istnieć. Jego historia ściśle łączy się z losami Dolnego Śląska.

4 pełnokrwiste dywizje
- W najlepszych czasach służyło w nim 45 tysięcy żołnierzy. To były cztery pełnokrwiste dywizje - zapala się gen. Janusz Ornatowski, jeden z 22 dowódców ŚOW. Za jego szefowania (1992-96) po raz pierwszy na ćwiczenia zjechali do Polski żołnierze NATO.

Tysiąc wojskowych z 13 państw członkowskich trenowało natarcie i obronę na poligonie w Biedrusku pod Poznaniem w ramach akcji "Partnerstwo dla pokoju", kryptonim ćwiczen: "Most współpracy". Aż tam wtedy, w 1994 roku, sięgał Śląski Okręg Wojskowy. Był jednym z czterech w Polsce (z Pomorskim, Warszawskim i Krakowskim), ale wymieniało się go zawsze jako pierwszy.

- Od nas oficerowie szli do centrali Sztabu Generalnego w Warszawie - tłumaczy gen. Ornatowski. I ciągnie: - Jego szefem został mój poprzednik i przyjaciel od czasów podchorążówki, generał Tadeusz Wilecki. U nas wykuwała się prawdziwa gotowość obronna kraju. Na poligonach lał się pot i krew, bo my pierwsi ćwiczyliśmy forsowanie dna rzeki czołgiem czy przeciąganie czołgów metodą bezzałogową. Duch korpusu był u nas jak za Aleksandra Wielkiego!

Gen. Ornatowski, jako słuchacz Akademii Sztabu Generalnego wiele czasu spędzał w Żaganiu na strzelnicach. - Gdzie teraz jesteś? - pytała go przez telefon żona, z urodzenia warszawianka.

- Na "Małej Joannie"! - wykrzykiwał z radością w telefon. Potem przyznała, że słysząc to za pierwszym razem, omal nie zemdlała. Nie wiedziała, że chodzi o strzelnicę... Ornatowski i dziś przyznaje, że zawsze wolał Małą Joannę od Dużej Joanny, a nawet karlików. Kto strzelał w Żaganiu, chyba musi się z nim zgodzić.

Z kronik Śląskiego Okręgu Wojskowego: W latach 1945-48 saperzy usunęli 3,5 miliona min, 7 milionów sztuk niewypałów, bomb i pocisków. Rolnikom oddali 12 tys. hektarów gruntów ornych, 6 tys. hektarów łąk, oczyścili prawie 7 tys. hektarów lasów. Do użytku oddali 400 miast i osiedli, prawie 19 tys. km dróg, 6 tys. km torów kolejowych, 2422 mostów.

Potem pomagali budować: zakłady samochodowe w Jelczu, zagłębie miedziowe, hutę szkła w Szklarskiej Porębie, wytwórnię wielkopłytową w Oławie, zbiornik wodny w Głębi-nowie. Stawiali przekaźnik telewizyjny na górze Ślęża i wyciąg w Karpaczu.

Ratowali Dolny Śląsk przed powodziami: wiosną 1947 (zagrożone były powiaty: lubański, jeleniogórski, wrocławski), latem 1997, gdy we Wrocławiu szczury, zamiast w piwnicach, siedziały na drzewach, a także w Bogatyni w 2010.

Misje w Egipcie i Iraku

Od roku 1953 żołnierze Śląskiego Okręgu Wojskowego zaczęli jeździć za granicę na misje i operacje pokojowe oraz stabilizacyjne. Najpierw zostali zaproszeni do komisji nadzorującej rozejm na Półwyspie Koreańskim. Potem do Wietnamu, Laosu i Kambodży. 20 lat później zaczęli służyć w Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ w Egipcie, Syrii, Libanie. Pojawili się w Kambodży, Iranie, Iraku, Czadzie, w krajach byłej Jugosławii i Afganistanie.

Płk Zdzisław Czekierda, pierwszy rzecznik ŚOW (1990-94) poleciał na misję do Egiptu 10 września 1974 roku. - Pamiętam to doskonale, bo tego dnia zmarł mój ulubiony pisarz Melchior Wańkowicz - opowiada. Był też jako korespondent wojskowy w Syrii. - Ale zanim przełożeni mnie tam posłali, zakosztowałem smaku prawdziwego wojska - śmieje się.

Na Dolnym Śląsku, czyli w... Zielonogórskiem

Nominację oficerską przyjął w 1969 roku z rąk gen. Floriana Siwickiego - bo to ten późniejszy minister obrony narodowej i współautor stanu wojennego dowodził wówczas Okręgiem. Czekierda po ukończeniu we Wrocławiu słynnej Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, czyli Zmechu, z lokatą ex aequo trzynastą na ponad 240 podchorążych, chciał zostać na miejscu. Ale taki przywilej miała pierwsza dziesiątka.

- Do Żagania was poślemy, co? - uśmiechał się pod wąsem oficer kadrowy. - Dobre tam jest połączenie pociągiem. Za daleko? No to Kożuchów. Kożuchów też jest w sumie niedaleko Wrocławia. Meldujcie się tam w 13. Pułku Zmechanizowanym!

Młody podporucznik Czekierda najpierw kupił sobie mapę Dolnego Śląska. I słabo mu się zrobiło, gdy znalazł Kożuchów na jej skraju - na terenie ówczesnego województwa zielonogórskiego.
Jako pierwszy rzecznik ŚOW (minister obrony narodowej kazał w końcu pokazać cywilom, co się w armii dzieje) przeżył pod gen. Tadeuszem Wileckim opuszczanie Dolnego Śląska przez Armię Radziecką. Był przełom lat 80. i 90.

- Pamiętam, jak w 1992 roku razem z dziennikarzami oglądaliśmy w Świdnicy saunę w willi jednego z radzieckich oficerów - wspomina płk Czekierda, teraz w stanie spoczynku, czyli na emeryturze. - Była pogłoska, że luksus tam panował wielki. I znaleźliśmy saunę w piwnicy: ze ściankami z dykty, z siermiężnym kotłem. Sauna była zwyczajnie radziecka, nie żadna wielkocarska - śmieje się.

Bohaterowie Okręgu
Tylko pół roku dowodził ŚOW-em, ale żołnierze za nim przepadali. Gen. dywizji Zbigniew Ohanowicz (1977-78) dorobił się określenia Wielki Hetman Polny. Zamiast w sztabie, wolał być na poligonie. Jadł grochówkę z menażki razem z żołnierzami, częstował papierosami i żółtym serem, który uwielbiał i zawsze nosił przy sobie.

- Miał wielką charyzmę i był jak ojciec jednocześnie - wspomina ppłk Witold Rynkiewicz, rzecznik prasowy ŚOW po Czekierdzie. - Gdy jeden nie potrafił czołgiem ruszyć z miejsca, mówił do niego łagodnie: "Synku, ja ci pokażę, jak to się robi". I pokazywał, bo umiał.
Trzy Rude 102 z ŚOW-u

Janek Kos na Dolnym Śląsku

Cała Polska zapamiętała jednak nazwiska innych żołnierzy ŚOW: premiera Jerzego Buzka (służył w Ostrowie Wielkopolskim) czy aktora Janusza Gajosa. Ten ostatni służył w jednostce w Żarach jako żołnierz 11. Dywizji Kawalerii Pancernej.

Może dlatego też sierż. Wiesław Krawczyński, który uczył tego ostatniego, jako Janka Kosa, wskakiwania i wyskakiwania z Rudego 102, nie miał z nim problemu. Działo się to na placu przed Zmechem przy ul. Czajkowskiego.

Rudego 102 grały trzy czołgi - dwa z Żagania, jeden z Wrocławia. - Największe kłopoty z oswojeniem się z czołgiem miał ponoć Roman Wilhelmi, czyli filmowy Olgierd - opowiada Marek Łazarz, fascynat "Czterech pancernych i psa", autor książki o serialu.

Pierwsze 8 odcinków "Pancernych" reżyser Konrad Nałęcki kręcił we Wrocławskiej Wytwórni Filmowej. Sceny we wnętrzach powstawały tam, czyli w pobliżu Hali Ludowej. Syberię w pierwszym odcinku udawało Międzygórze pod Kłodzkiem. Tamtejszy kundelek zagrał Szarika w wieku szczenięcym, a główny odtwórca roli szczekającego piątego pancernego, warszawiak Trymer, grał wtedy własną matkę. Stare kamienice przy Hoene-Wrońskiego we Wrocławiu odtwarzały warszawską Pragę.

Inne plenery powstawały w okolicach Psar, Kryniczna, Oławy i Trzebnicy. - Słynna scena, gdy Gustlik wbija czołgiem gwóźdź w drze-wo, powstała na Małej Joannie - śmieje się gen. Ornatowski.
Żagańskie czołgi po skończeniu zdjęć do filmu posłużyły jako cele na poligonie. Ostatecznie trafiły na złom. Ale wrocławskiego Rudego 102 można zobaczyć i dziś w Otrębusach pod Warszawą w Muzeum Motoryzacji. - Poznałem go - po numerach na pancerzu - wyjaśnia Marek Łazarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska