Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy spodki na szczycie

Mariusz Junik
Obserwatorium na Śnieżce od 40 lat króluje nad Karkonoszami
Obserwatorium na Śnieżce od 40 lat króluje nad Karkonoszami Marcin Oliva Soto
Trzy spodki widoczne są z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Górują nad całymi Karkonoszami, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie. Są domem dla górskich meteorologów. Mija właśnie 40 lat od rozpoczęcia budowy nowego obserwatorium na Śnieżce, o której francuski dziennik "Le Figaro" pisał, że to "Syberia w Polsce".

- To nasz azyl, w którym łączymy pasję z pracą - przyznaje obserwator Przemek Kowalski, który policzył ostatnio, ile razy sprawdzał pogodę. Wyszło mu, że to już 16 tysięcy razy, choć pracuje najkrócej - 8 lat. Dzięki pracy jego i pięciu kolegów synoptycy mogą przewidywać pogodę.
- Pomiarów dokonujemy co godzinę i dane przesyłamy do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie - mówi Bartek Szadkowski.

Początki obserwacji meteorologicznych na Śnieżce to rok 1824, kiedy to w kaplicy św. Wawrzyńca zainstalowano barometr i termometry. Pierwszym obserwatorem był Karol Siebenhaar. Z biegiem lat zakres badań się rozszerzał o wysokość opadów, kierunek wiatru czy wilgotność powietrza. Dodatkowo notowano czas wschodów i zachodów słońca. W 1834 roku burza zniszczyła przyrządy i pomiarów zaprzestano.

Pierwsze systematyczne obserwacje meteorologiczne zapoczątkowano w 1880 roku. Badania warunków atmosferycznych odbywały się 3 razy dziennie. Pomiary prowadzone były przez cały rok przez telegrafistę austriackiego urzędu telefonicznego w zdewastowanym budynku schroniska znajdującego się po czeskiej stronie.
- Dopiero po dwudziestu latach wybudowano pierwsze, prawdziwe obserwatorium. Była to najdroższa inwestycja w ówczesnej Europie - zauważa Zbigniew Kulik, dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu.

W czasie wojny wykorzystali to Niemcy, którzy urządzili na szczycie stację nadawczą i szyfrową dla swego lotnictwa. Po wojnie drewniane obserwatorium niszczało coraz bardziej, więc pojawiły się plany wybudowania nowego. W 1964 roku powstał nowatorski projekt pracowników Politechniki Wrocławskiej. Jednak już od samego początku napotykano na same trudności.
- Pierwszym problemem było takie zaprojektowanie obiektu, aby zajął jak najmniej miejsca na górze - wspomina dziś prof. Waldemar Wawrzyniak, który projektował dzisiejsze obserwatorium wspólnie z nieżyjącym już prof. Witoldem Lipińskim.
Nowy obiekt musiał doskonale się komponować z samą górą oraz z istniejącą już kaplicą św. Wawrzyńca. To właśnie kaplica widziana z lotu ptaka zainspirowała prof. Lipińskiego, który był zapalonym szybownikiem. Lecąc pewnego razu nad Śnieżką uznał, że nowy obiekt również powinien mieć, podobnie jak kaplica, kształt koła. Wszystko rozmieszczono w trzech spodkach wysokich na 15 metrów. Pierwszy pełni funkcję turystyczną, drugi mieszkalno-gospodarczą dla pracowników, a trzeci to serce obserwatorium.

- Jak na ówczesne czasy projekt był architektonicznie rewolucyjny i sporo wysiłku kosztowało nas przekonanie do niego decydentów - uśmiecha się prof. Wawrzyniak.
Prace ruszyły w 1968 roku. Budowniczowie na każdym kroku napotykali na przeszkody.

Pierwszą była budowa drogi na górę. Roboty przeciągały się, bo surowy klimat, panujący na Śnieżce, pozwalał na prace jedynie przez 4 miesiące w roku. A i tak zima niweczyła część wcześniej wykonanych prac. Żwir wwożono z dołu, bo Karkonoski Park Narodowy nie pozwolił brać go z góry. Robotnicy nie mieli gdzie spać i tułali się po górskich schroniskach.

Prace trwały 6 lat. Opłaciło się. Wyjątkową budowlę zauważono na całym świecie. Makieta obserwatorium prezentowana była podczas jednej z wystaw na olimpiadzie w Meksyku, a francuski "Le Figaro" w 1976 roku umieścił duży artykuł o Śnieżce "Syberia w Polsce".
- Obiekt przetrwał pół wieku bez większych remontów i wciąż doskonale nam służy - zachwala Piotr Krzaczkowski, kierownik obserwatorium.
Dzisiejsze pomiary są znacznie nowocześniejsze niż przed laty. Oprócz typowych danych meteorologicznych na Śnieżce sprawdza się czas świecenia słońca w ciągu dnia i energię promieniowania słonecznego, a także obserwuje różne zjawiska, np. halo słoneczne, łuki styczne, zorzę polarną, ognie św. Elma.
- To przepiękne zjawiska, które potrafią urzec niejednego. Każdy, kto choć raz był na Śnieżce, chce tu wrócić, bo to magiczne miejsce - Jerzy Klich pracuje na górze od ponad 20 lat.

Z pracy karkonoskich obserwatorów nadal korzystają telewizyjne Chmurki i Wicherki, tak jak to było w czasach PRL. Kiedy jeden z obserwatorów ma dyżur, to drugi w tym czasie przeważnie śpi. I tak się zmieniają. Mają także wolny czas, który próbują zapełnić. Nie można iść do kina, więc każdy znalazł sobie jakieś zajęcie, bo nie chciał umrzeć z nudów. Zimą Paweł i Jurek jeżdżą na nartach, a Przemek chodzi po górach i czyta książki. Bartek zrobił budzik, który na dwie minuty przed pełną godziną przypomina o zrobieniu koniecznych pomiarów. Nawet jeśli ktoś w nocy na chwilę przyśnie, to budzik postawi go na nogi.

W czasie dyżurów obserwatorzy mieszkają przez dwa tygodnie w spodkach. Później mają dwa tygodnie wolnego.
- Codzienne wchodzenie na górę byłoby niemożliwe. Z tego powodu każdy z nas przez pół miesiąca mieszka w pracy - mówi Piotr Krzaczkowski.
Jak dodaje, to dzięki pasji, która jednak wymaga dużo poświęcenia i wyrzeczeń. Najdłużej, bo prawie 40 lat, w obserwatorium pracuje Janusz Małaszkiewicz, który wkrótce przechodzi na emeryturę. Zaczynał, kiedy jeszcze nie było obecnego obiektu i pamięta ówczesne spartańskie warunki. Jak przekonuje, teraz to obserwatorzy mają luksus.

Mimo to wielu turystów, odwiedzających obserwatorium, współczuje jego pracownikom. Może gdyby po polskiej stronie wyciąg krzesełkowy dojeżdżał na samą górę, tak jak po stronie czeskiej, to byłoby inaczej. A tak zimą każdy z obserwatorów, który schodzi na dół, wraca później na górę z plecakiem pełnym jedzenia. Auto wjedzie na Śnieżkę tylko latem, bo zimą góra jest praktycznie odcięta od świata. Z tego powodu zapasy zaczyna się gromadzić w październiku.
- Pracy w obserwatorium nie zamienilibyśmy na żadną inną. To nasze drugie życie, a Śnieżka jest drugim domem - twierdzą zgodnie obserwatorzy z najwyższego szczytu Karkonoszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska