Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy parkingi i trzy regulaminy na pl. Hirszfelda. Lepiej uważaj

Błażej Organisty
Pani Patrycja zaparkowała pod myjnią samochodową na placu Hirszfelda. Po powrocie czekało na nią wezwanie do zapłaty w wysokości 100 złotych. Ten parking kosztuje 5 złotych za godzinę, z kolei za postój pod znajdującą się obok apteką trzeba zapłacić 200 zł. Teoretycznie wszystko jest zgodnie z prawem, bo parkingi są prywatne, a o zasadach parkowania informują regulaminy.

Na placu Hirszfelda jest apteka całodobowa i myjnia samochodowa. Wokół budynku są trzy parkingi: pierwszy przed apteką od strony ul. Zaporoskiej, drugi wzdłuż myjni oraz trzeci na tyłach apteki od strony Dolnośląskiego Centrum Onkologii. Wszystkie trzy parkingi są płatne i niestrzeżone, wszystkimi zarządza właściciel myjni. Na każdym z parkingów obowiązuje inny regulamin. Przy miejscach postojowych stoją tabliczki z wypisanymi zasadami parkowania.

Rok temu pracownicy myjni za nieprzestrzeganie regulaminów zakładali blokady na koła samochodów, żądając za ich zdjęcie 200 złotych. Kierowcy dostawali paragony za „zdjęcie blokady” lub za „kompleksowe mycie samochodu”. W myśl prawa do zakładania blokad uprawnione są policja i straż miejska. Mecenas Robert Gruz powiedział nam w sierpniu, że samo zawarcie w regulaminie zapisu o możliwości zakładania blokady nie uprawnia jeszcze do takich czynności. Natomiast zarządca parkingu przekonywał, że nie działa wbrew prawu. Sprawą zakładania blokad zajęła się policja, która apelowała, aby zgłaszać każdy taki incydent. Zgłosiło się kilkanaście osób. Występkom przyjrzała się także prokuratura, która wszczęła śledztwo. Dziś informuje, że sprawa jest w sądzie.

Tak było w ubiegłym roku, chociaż w regulaminie wiszącym na latarni pod myjnią wciąż jest punkt informujący, że brak biletu parkingowego lub bilet nieważny będzie skutkować założeniem blokady. Koszt jej zdjęcia to 50 złotych w dzień i 100 złotych w nocy. Ten parking kosztuje 5 zł za godzinę. Z opłaty zwolnieni są klienci myjni, apteki i restauracji znajdującej się w tym samym budynku. Natomiast na pozostałych regulaminach, stojących przy dwóch parkingach pod apteką, punkt o blokadach jest zaklejony taśmą. Najwyraźniej pracownicy myjni zrezygnowali z zakładania blokad.

- W związku z tym, że było to nielegalne, obecnie właściciele znaleźli sobie nowy sposób na nękanie konsumentów poprzez wkładanie za szybę wezwań do zapłaty – informuje nas pani Patrycja.

Wezwanie do zapłaty

Pani Patrycja we wtorek rano odwiozła chorego dziadka na badania do szpitala przy Hirszfelda 12. Zaparkowała pod myjnią. Nie zwróciła uwagi, że parking jest płatny. Opowiada, że zwiodły ją niedbale wyznaczone miejsca parkingowe, zniszczona nawierzchnia i chaotyczne oznaczenia. Po powrocie czekało na nią wezwanie do zapłaty w wysokości 100 złotych. W regulaminie wiszącym na latarni nie ma informacji o możliwości nałożenia takiej kary, ale w tym znajdującym się na tyłach apteki już jest. Z kolei za parkowanie bez opłaty pod apteką od strony Zaporoskiej grozi kara w wysokości 200 zł. Ten parking jest bezpłatny wyłącznie dla klientów apteki, zostawiających samochód na maksymalnie 20 minut. Inni muszą zapłacić w myjni za postój 200 złotych i nie mogą parkować dłużej niż 3 godziny. Jeden z punktów wszystkich regulaminów mówi także o możliwości odholowania samochodu na koszt kierowcy.

Kobieta próbowała dogadać się z pracownikami myjni, przekonując ich, że doszło do nieporozumienia. Bezskutecznie. Wspomina, że została potraktowana arogancko i była straszona komornikiem. Całe przedsięwzięcie uważa za pułapkę, mającą na celu wyłudzenie pieniędzy.

- Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że parking znajduje się z przy szpitalu onkologicznym, gdzie ludzie często mają głowy zajęte poważniejszymi sprawami, niż szukaniem po parkingu rozbudowanych regulaminów. Właściciele, chcąc prowadzić biznes uczciwie, powinni odpowiednio przygotować parking , założyć szlaban, postawić parkomat, przystosować odpowiednio punkt poboru opłat. Przykładem może być prywatny parking przy szpitalu chorób płuc przy ul. Grabiszyńskiej – sugeruje nasza czytelniczka.

Łukasz Zbróg, właściciel myjni, jest przekonany, że o wyłudzaniu pieniędzy nie może być mowy, skoro przy miejscach postojowych są regulaminy.

- Ludzie po prostu nic sobie z nich nie robią - argumentuje, dodając, że różnice w regulaminach wynikają z tego, że dotyczą różnych parkingów. Właścicielowi apteki zależy na tym, żeby miejsca były niejako zarezerwowane dla klientów przyjeżdżających po leki, stąd tak wysoka cena za postój. Szlabanów postawić nie może, ponieważ niedaleko znajdują się miejsca parkingowe na terenie należącym do miasta, które za zamontowanie szlabanów życzy sobie za dużo pieniędzy. Zapewnia jednak, że na tyłach apteki znajdzie się jeszcze jeden, większy regulamin, tak aby nikt nie mógł go przeoczyć. Zapewnia także, że sposób organizacji parkowania konsultował z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który na razie nie zalecił żadnych zmian.

Tymczasem zdaniem pani Patrycji, pracownicy myjni, pomimo wielu interwencji służb i mediów, wciąż żerują na ludzkiej nieuwadze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska