Mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych przeszły już do historii, a reprezentanci Polski powoli wracają do ligowej rzeczywistości. Nie inaczej jest z Bartoszem Jureckim, który od wtorku przygotowuje się z Chrobrym do decydującej fazy sezonu. W najbliższym meczu z KPR-em Legionowo jeszcze jednak nie zagra. - Cały czas się rehabilituję i wzmacniam nogę. Być może będziemy musieli jeszcze poczekać, bo chciałbym się w końcu porządnie wyleczyć i nie wracać już do tego urazu - wyjaśnia kołowy SPR-u.
Jak twierdzi, trudno przestawić się na ligę. - Ciągle w głowie są mistrzostwa. Gdyby był dobry wynik to pewnie łatwiej byłoby skupić się na lidze - mówi B. Jurecki.
Czego więc zabrakło, by zdobyć wymarzony medal? - Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Może i szczęścia, i umiejętności. Na pewno nie pomagały nam kontuzje. Nie można jednak zwalać winy tylko na to, bo przecież potrafiliśmy wygrać z Francją i wyjść z pierwszego miejsca z grupy, a zaraz potem w drugiej fazie wygrać tylko jeden mecz i w dodatku tak wysoko przegrać z Chorwatami, więc to był bardzo dziwny turniej w naszym wykonaniu. Ostatecznie Chorwaci tak jak my przegrali dwa mecze, a zdobyli brąz. Wynika z tego, że trzeba po prostu wiedzieć, kiedy przegrać. My niestety przegraliśmy akurat w tych kluczowych meczach. - ocenia kołowy SPR-u.
Polacy nie mogą jednak zbyt długo rozpamiętywać nieudanych mistrzostw, bowiem już 8 kwietnia rozpoczną bój o Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. W gdańskiej Ergo Arenie zmierzą się z Macedonią, Tunezją i Chile. - Teoretycznie nasza grupa jest najłatwiejsza, ale tylko teoretycznie. Sami wiemy, jak grało nam się z Macedonią i jaki horror w końcówce przeżywaliśmy. Tunezja jest drużyną, która ma aspiracje i z roku na rok gra coraz lepiej, a Chile jest nieobliczalnym zespołem i gra bardzo niewygodną dla nas, agresywną obroną, o czym mogliśmy się przekonać na mistrzostwach świata w Szwecji. Całe szczęście turniej odbędzie się w Polsce, więc będziemy mieli pewną przewagę jako gospodarze i mam nadzieję, że pojedziemy na te wymarzone igrzyska - analizuje B. Jurecki.
Do walki o kwalifikację olimpijską polskich szczypiornistów poprowadzi już nowy selekcjoner. W gronie faworytów do objęcia schedy po Michaelu Bieglerze wymienia się Tałanta Dujszebajewa i Piotra Przybeckiego. - Ja jestem tylko zawodnikiem i nie do mnie będzie należał wybór nowego trenera. Ktokolwiek nim zostanie, chciałbym po prostu pojechać jeszcze na reprezentację i awansować z nią na igrzyska, bo to by jakoś ukoronowało tę moją przygodę z kadrą - kończy B. Jurecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?