Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba mieć patent na piwo z witaminami

Barbara Mudry
Mikołaj Nowacki
Z Barbarą Mudry, kierownikiem Minibrowaru Spiż we Wrocławiu, rozmawia Jacek Antczak.

Zauważyła Pani modę na niepasteryzowane piwo?
Trudno nie zauważyć, tym bardziej że jak się dowiedzieliśmy, jeden z dużych browarów wymyślił, że będzie produkował niepasteryzowane, niefiltrowane piwo o nazwie "Spiżowe". Pochlebia nam, że staliśmy się wzorcem piwa, ale i tak zarejestrowaliśmy piwo Spiż w urzędzie patentowym.

Co takiego dobrego jest w "niepasteryzowanym, niefiltrowanym" piwie, czym się odróżnia od tych, które dotąd królowały w sklepach?
Takie piwo jest nie tylko smaczne, ale i zdrowe. Przynajmniej w naszym przypadku, jest produkowane tylko z wody, słodu jęczmiennego, drożdży i oczywiście chmielu. A drożdże piwowarskie to składnica witamin.

A co złego w pasteryzacji?
Takie piwo jest uboższe o mikroelementy. To tak, jak z domowym wyrobem kompotów - trzeba je podgrzać w wysokiej temperaturze, żeby zabić bakterie. Przy okazji zabija się witaminy.

Smakosze piszą na forach, że niepasteryzowane piwa w puszkach i butelkach to ściema, bo niektóre ponoć mają nawet kilkumiesięczną "gwarancję".Dłuższy okres przydatności do spożycia piwa niepasteryzowanego może być podejrzany. Jeśli jest przechowywane w niskiej temperaturze od 9 do 12 stopni, to trzeba je wypić nie później niż po dwóch tygodniach.

Butelka, puszka - niektórzy stwierdzają, że to już nie jest to, co lane prosto z kegów?
Nie przesadzałabym - jeśli jest świeże, niedawno rozlane do butelek czy puszek, to też jest dobre. Chodzi raczej o tradycję picia piwa. Wiele osób nie wyobraża sobie innego, niż lane prosto do kufla...

Dolny Śląsk kiedyś był browarniczą potęgą. Dziś właściwie są tylko wrocławski "Spiż" i browar z Lwówka, który wznawia produkcję.
Z czego się bardzo cieszę. Bo ja świetnie znam dwoje browarników, którzy łączą te browary (śmiech). Chodzi o mnie i mojego brata, Bogdana Spiża. Pochodzimy z wielopokoleniowej rodziny browarników i wychowaliśmy się między beczkami browaru w Lwówku, a potem w Miedziance. Ja w browarnictwie pracuję od 1967 roku. Kiedyś na Dolnym Śląsku w każdej większej miejscowości był browar. Myślę, że małe browary nie znikną, tak jak małe piekarnie, których wypieki są robione ręcznie i z sercem, dlatego smakują lepiej niż produkty gigantów.

A w dużych koncernach piwowarskich piwowarzy...
...tam nie ma piwowarów, tam pracują "informatycy". Wszystko jest tak skomputeryzowane, że wielu pracowników śledzi linię produkcyjną na komputerze i produkcji piwa nie widzi na własne oczy. A u nas nawet klienci są przy produkcji. Nic dziwnego, że tak im smakuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska