Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudno skruszyć beton. Zwłaszcza że fundamenty lali w PRL-u

Arkadiusz Franas
fot. Paweł Relikowski
Zniknęły PGR-y i uliczne saturatory, ale o czasach Polski Ludowej trudnozapomnieć. Najbardziej przypomina nam je PiS, służba zdrowia, spółdzielnie mieszkaniowe i Wielka Sztuka.

Zajmijmy się tymi skrajnymi przypadkami. Trochę o PiS-ie, bo pewnie wielu dziwi konstatacja o ich związku z Polską Ludową, a nieco więcej o Wielkiej Sztuce, która musi nam wmawiać, że wielką jest...

Otóż Prawo i Sprawiedliwość w mijającym tygodniu po raz nie wiem który udowodniło nam, że jest partią wodzowsko-religijną w stylu leninowskm. Nie są ważne fakty, mało istotne są dowody; ważne, by wierzyć w to, co się robi. Tak jak przed laty kazano nam (naszym rodzicom) wierzyć, że Lenin był bliski Polakom, tak teraz musimy uwierzyć, że 10 kwietnia 2010 roku 96 wybitnych postaci zginęło w wyniku zamachu. Kto go zorganizował? Tu już jest pewna dowolność. Można sobie wybierać.

A że jest to sprawa wiary, powiedział wprost jeden z liderów PiS-u Joachim Brudziński, pytany, czy wierzy w teorię o zamachu. - Wierzę, dopóki nie zostanie ona podważona. Odpowiedź na to pytanie powinna mieć miejsce poprzez rzetelne badania - odpowiedział. Czyli teraz specjaliści muszą badać nie to, co było przyczyną katastrofy, ale przede wszystkim udowodnić, że na pewno wcześniej przy silniku czy lotkach nie grzebali Donald Tusk, Władimir Putin albo minister Tomasz Arabski. Ciekawe, czy już badano alibi podejrzanych...

No i jeszcze jedna kwestia. Rzetelność. Słowo "rzetelne" jest tu kluczowe. Dla PiS-u takowymi działaniami są te prowadzone na przykład przez Antoniego Macierewicza, a już niekoniecznie przez grupę przeszkolonych prokuratorów. Bo ci ostatni działają na zlecenie wyżej wymienionych podejrzanych.

Matko! Jak słucham tych bzdur, to zastanawiam się: jawa, sen czy podróż do ubeckiej przeszłości, gdy człowiek był osądzony, zanim proces się rozpoczął... Pociesza mnie jedno: na tych manifestacjach, organizowanych przez PiS, pojawia się coraz mniej ludzi. To budzi nadzieję.

Dajmy spokój "wielkiej" polityce, bo na Dolnym Śląsku zapanował terror Wielkiej Sztuki. Na wczoraj na deskach wrocławskiego Teatru Polskiego zaplanowano sztukę-protest przeciwko pomysłowi wprowadzenia do instytucji kulturalnych menedżerów. Mówiąc krótko, tzw. światowi artystycznemu nie podoba się to, że wreszcie i u nich byłoby normalnie. Na pomysł ten wpadł wicemarszałek naszego województwa Radosław Mołoń. Niestety, bardzo szybko się przestraszył, bo Wielka Sztuka chciała go zjeść w całości, i z pomysłu się wycofał.

Może faktycznie zadziałał mało politycznie, ale moim zdaniem największym błędem było wycofanie projektu. Bo jak długo jeszcze możemy utrzymywać anachroniczne teatry, które zatrudniają tabuny ludzi? Proszę choćby spojrzeć na listę płac wspomnianego Teatru Polskiego, dostępną na ich stronie internetowej. Trochę do liczenia jest... Owi zatrudnieni organizują cały czas akcję protestacyjną pod hasłem: "Teatr nie jest produktem. Widz nie jest klientem".

A niby dlaczego? Jak słyszę wypowiedzi przedstawicieli Wielkiej Sztuki, że marszałek Mołoń i jemu podobni urzędnicy próbują zabić teatr artystyczny, to nasuwa mi się pytanie: czyli jaki? Ten, którego widzowie nie chcą oglądać? To niech pan marszałek zabija. Po co z pieniędzy budżetowych mamy utrzymywać setki aktorów, którzy nie potrafią osiągnąć sukcesu? Tak jak nie utrzymujemy ślusarzy, informatyków czy pisarzy. Aktor to zawód, jaki sobie wybrali... Naprawdę wielka sztuka broni się sama.

Najlepsi aktorzy grają w filmach i zdobywają Oscary, a czy ktoś słyszał o takim przypadku we wrocławskiej Wielkiej Sztuce? Podobno nasz Teatr Polski przez wielu krytyków uznawany jest za najlepszy w Polsce. Tak głosi Wielka Sztuka. Po pierwsze, zawsze mnie zastanawia, o jakich krytykach mówimy, bo pewnie Państwo już nie pamiętają, ale obecny dyrektor Teatru Polskiego jest... krytykiem, który nawet po objęciu stanowiska dyrektorskiego nadal był redaktorem naczelnym "Notatnika Teatralnego". Tak na wszelki wypadek, żeby miał kto dobrze pisać o jego teatrze...

Wbrew temu, co twierdzą przedstawiciele Wielkiej Sztuki, teatr jest produktem, a widz klientem. I czas najwyższy wprowadzić tam zdrowe zasady. Niech menedżerowie polikwidują peerelowskie etaty dla etatów i spróbują widzom sprzedać teatr artystyczny. On nie umrze. Tak jak na wolnym rynku nie umarła książka czy film. Dobra książka i dobry film. "Pana Tadeusza" można kupić w każdym hipermarkecie. Panie marszałku, czas wziąć młot w ręce i zacząć kruszyć ten beton. Orędownicy Wielkiej Sztuki tylko krzyczą, ale nie gryzą. A przy okazji niech pan się spyta, skąd ci "głodujący artyści miast i wsi" mieli pieniądze na spektakl-protest. Nie boją się, że na teatr artystyczny im zabraknie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska