Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tropami Profesora (felieton)

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski, felietonista Gazety Wrocławskiej
Krzysztof Kucharski, felietonista Gazety Wrocławskiej Marek Grotowski
Wystawę malarstwa i rysunku Eugeniusza Gepperta można oglądać w Muzeum Narodowym tylko do końca listopada

Pół sekundy tylko kombinowałem, skąd Państwo powinni ruszyć tropami Profesora, by dotrzeć na wystawę malarstwa i rysunku - bohatera tej wędrówki - w Muzeum Narodowym, którą można oglądać już tylko do końca miesiąca. Przecież to oczywiste! Spod jego mieszkania i renesansowego portalu przy ul. Ofiar Oświęcimskich 1-3. Choć Profesora już nie ma z nami od 33 lat, to w jego mieszkaniu, teraz galerii, tak samo jak było za jego życia, spotykają się artyści. Ruszamy w stronę placu Solnego, ale skręcamy w lewo w jedną najkrótszych wrocławskich uliczek. To ulica jego imienia - ulica Eugeniusza Gepperta. Ze zrozumiałych względów za długo po niej nie pospacerujemy i popędzimy ku jego ulubionej "stołówce".

Profesor, jak wielu wybitnych artystów skrzykniętych wyzwaniem i wezwaniem ziem zachodnich do Wrocławia, zakochał się w najwykwintniejszej wówczas w mieście kuchni hotelu "Monopol". Znali go tam wszyscy, siadał w rogu dawnej sali kominkowej, a kelnerzy pędzili do kuchni z komunikatem: lord już przybył! Rzeczywiście ubierał się w angielskim stylu, najczęściej chodził w muszce i tweedowych marynarkach. Profesor uwielbiał drób przyrządzany na najróżniejsze sposoby. Co zresztą odnotował kucharz, a potem autor setek książek kulinarnych, Henryk Dębski w broszurce "Potrawy kuchni wrocławskiej" wydanej przez TMW w roku 1988.

Znajdziemy w niej przepisy na kurczęta przyrządzane na dwa sposoby oraz wyrafinowaną recepturę na "nerki cielęce prof. E. Gepperta" serwowane na grzankach posmarowanych pasztetem pod kołderką z sadzonych jajek z paseczkami szynki, zielonym groszkiem i posiekaną natką pietruszki, potem jeszcze obłożone ubitą na sztywno pianą z białek i na końcu zapieczone. Profesor był wyjątkowym smakoszem i artystów w sztuce gotowania potrafił docenić.

Teraz zmierzamy do budynku przy placu Polskim, który był głównym powodem opuszczenia przez Profesora ukochanego Krakowa. Przyjechał do Wrocławia w roku 1946, miał wtedy 56 lat i ta sterta gruzów udająca miasto nie specjalnie mu się podobała. Był typem państwowca i swój przyjazd traktował jak misję, którą mu powierzył sam minister kultury i sztuki świeżo wyzwolonego kraju. Kiedy już stworzył Wyższą Szkołę Sztuk Pięknych, która dziś jest Akademią Sztuk Pięknych i od roku 2008 nosi jego imię, a był jej pierwszym rektorem, potem przez całe lata absolutnym autorytetem dla młodych, to zaczął się… wahać. Powoli przestał już napomykać o powrocie do Krakowa, który był dla niego miastem magicznym, gdzie korekty jego malarskich wyczynów jako studenta, robił mu sam Jacek Malczewski. Szkoła i wrocławianie doceniali jego pasje i misję. W roku 1989 urodził się we wrocławskiej jeszcze wówczas szkole wyższej - konkurs malarstwa im. Eugeniusza Gepperta dla młodych artystów, dziś mający rangę ogólnopolską. No, to z ASP do Muzeum Narodowego mamy już kilka kroków.

Dlaczego przegnałem Państwa przez kawałek miasta na wystawę, na której znalazło się tylko czterdzieści płócien i dwadzieścia rysunków? To proste, bo ta wystawa przejrzyście pokazuje nam precyzyjnie ewolucję artystyczną Profesora, a na dodatek znalazło się na niej wiele prac bardzo rzadko dotąd pokazywanych. Zobaczymy najbardziej znany i opisywany portret doktora Frankowskiego z roku 1916, pokazany po raz pierwszy w tym samym roku w moskiewskiej Galerii Lemercier, ale obok jeden z rysunków "Portret ojca" z roku 1912, kiedy zaczynał studia w krakowskiej ASP. Jest też niezwykła akwarela o dwa lata starsza "Orenburg - widok z okna" z okresu zesłania po rozpoczęciu I wojny światowej. Z pewnością zaintrygują Państwa rysunki studyjne do poszczególnych obrazów. Wystawa ma bardzo precyzyjną konstrukcję, która wynika z konsekwentnych zakupów przez lata. Profesor był bardzo barwną postacią Wrocławia, dlatego zachęcam do tej wycieczki, bo to wystawa nie tylko dla koneserów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska