Śląsk w lidze wygrał cztery mecze z rzędu. Chyba lepszego początku nie można było sobie wymarzyć?
Przed sezonem mieliśmy małe obawy, bo pierwsze dwa mecze graliśmy z Czuwajem Przemyśl i Siódemką Miedzią Legnica, spadkowiczami z PGNiG Super-ligi. Jak się okazało, wystartowaliśmy znakomicie. Udało się z nimi wygrać, a potem ograć jeszcze KSPR Końskie i SPR Zagłębie Sosnowiec. Cieszymy się, ale o samozachwycie nie ma mowy.
Drużyna gra efektownie, ale i agresywnie. Wymaga Pan tego od swoich zawodników?
zdecydowana i agresywna gra podoba się kibicom. Napięcie i koncentracja moich zawodników muszą trwać przez pełne 60 minut. Obecnie mam w drużynie zmienników na każdą pozycję, więc nie powinno być problemu. Kiedy pracowałem w kieleckim Vive, fani - patrząc na sposób gry - określali nas "kielecką ścianą". Fajnie, gdyby Śląsk też miał swój przydomek. Na przykład "wrocławska ściana".
Więcej bramek zdobywacie na wyjazdach. Łatwiej się gra na parkiecie przeciwnika?
U rywali gramy zazwyczaj w godzinach domowego treningu. Pasuje nam to, ale niekoniecznie gra się łatwiej. Dla mnie najbardziej liczy się dobra gra w obronie. Ważne jest również, by zawodnicy umiejętnie przepro-wadzali kontry. Póki co, jedno i drugie wychodzi nam niezależnie, gdzie gramy. Chcemy zdobywać około 30 bramek na mecz.
Jest Pan zadowolony z postawy graczy, którzy dołączyli do drużyny latem (Miszka, Jarowicz, Ścigaj, Krupa, Płoka, Kryński, Nowak - przyp. red.)?
Nie ma idealnych zawodników. Są dobrzy lub bardzo dobrzy. Ci należą do tej drugiej grupy. Jeśli chcą się rozwijać, to muszą nad sobą pracować cały czas. To doświadczeni gracze, na których patrzą młodsi. Jestem zadowolony z ich pozyskania, bo wnieśli sporo jakości w nasze szeregi. Wzmocniliśmy się i teraz to procentuje. Mierzymy w tym sezonie wysoko i na pewno za jakiś czas będą potrzebne kolejne transfery. Klub musi się rozwijać. Na pierwszą ligę skład mamy bardzo dobry, na Superligę trzeba więcej.
Jak ocenia Pan współpracę zawodników podczas gry?
Nie jest jeszcze idealna. Piłka ręczna to gra zespołowa, tutaj zawodnicy muszą się rozumieć bez kontaktu wzrokowego. Tak się profesjonalnie gra w ręczną. Tego nie ma, ponieważ obecny skład Śląska nie jest zgrany. W trakcie spotkań często wymieniam zawodników na boisku, by się ogrywali. Po zawodach analizujemy wszystko i omawiamy. Nasza gra nie wygląda jeszcze tak, jakbym chciał.
Jaka atmosfera panuje w szatni Śląska?
Bardzo dobra. Chłopaki stworzyli fajną paczkę w krótkim czasie. Nasza drużyna składa się ze starszych i młodszych zawodników. Ci pierwsi w większości mieszkają poza Wrocławiem i na weekendy wracają do rodzin. Chłopaki z młodszych roczników często gdzieś razem wychodzą w wolnym czasie. Wiem, że lubią oglądać mecze piłkarskiego Śląska.
Oklaski po każdym meczu nie zawróciły im w głowie?
Nie. Cieszą nas dobre wyniki, ale nie chcemy robić wokół siebie zamieszania. Musimy punktować dalej, a zasłużone brawa usłyszymy na koniec sezonu.
Gdyby teraz zadzwonili do Pana z jakiegoś klubu Superligi i zaproponowali pracę, zdecydowałby się Pan na przenosiny? Nie. Jestem w Śląsku już jakiś czas i chcę wprowadzić klub do Superligi. Pracuję, by moi zawodnicy w niej zagrali, stać ich na to. Jedyne, o czym myślę, to kolejny ligowy mecz. Może gdy-by zadzwonił ktoś z Barcelony, to bym się zastanowił (śmiech).
W sobotę gracie z MKS-em Kalisz. Wygraliście dwukrotnie w tamtym sezonie. Liczycie na łatwe, kolejne zwycięstwo?
Gramy u siebie, ale to będzie ciężki mecz. MKS na pewno nam nie odpuści, grają tam doświadczeni szczypiorniści. Jeśli pozwolimy im na grę "punkt za punkt", to może się źle skończyć. Musimy mieć inicjatywę i ruszyć do walki od pierwszych minut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?