W minioną sobotę obchodził Pan 26. urodziny. Dzień później sam sprawił Pan sobie prezent (26 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty). Mecz z Polpharmą był w Pana wykonaniu najlepszym w karierze?
Mecz z Polpharmą był na pewno moim najlepszym występem na polskich parkietach. Bardzo się cieszę, że zostałem doceniony i wybrany graczem 18. kolejki. To motywuje mnie do jeszcze lepszej gry i udowodnienia, że dobre spotkanie nie było dziełem przypadku. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że moja drużyna odniosła kolejne zwycięstwo. Walczyliśmy w nieprzyjaznym środowisku, a mimo tego wyszliśmy zwycięsko!
Jak rozpoczęła się Pana przygoda z koszykówką? Torey Thomas ma swojego koszykarskiego idola?
Zacząłem grać w koszykówkę w wieku dziewięciu lat w parku przy ulicy koło mojego domu. To miejsce nazywało się Ferris Avenue. Tam wszystko się zaczęło. Z każdym wyjściem do parku coraz bardziej mi się zaczęła podobać ta dyscyplina i szybko rozpocząłem na poważnie interesować się sportem. Ćwiczyłem codziennie, aby było lepiej i lepiej. Gdy dorastałem, moim idolem był Kevin Johnson. Był wybuchowym rozgrywającym. Grał w Phoenix Suns.
Do szatni PGE Turowa, po porażkach z AZS-em Koszalin oraz Treflem Sopot, wrócił spokój, czy w ogóle nie można było mówić o podłamaniu i nerwowości?
Po porażkach w Koszalinie i Sopocie zespół zareagował pozytywnie, czego dowodem było wyjazdowe zwycięstwo z Polpharmą. Można powiedzieć, że wróciliśmy na właściwą drogę. Jako drużyna rozumiemy, że każdy kolejny mecz będzie dla nas bardzo trudny. Zdajemy sobie sprawę, że przez pełne 40 minut, nawet w przypadku wysokiego prowadzenia, będziemy musieli być skupieni i skoncentrowani. Żyjemy każdym kolejnym meczem i cały czas trzymamy się razem. Wierzymy, że to pozwoli osiągnąć założony cel.
PGE Turów jest w stanie zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym miejscu w tabeli?
Wierzę, że mamy duże szanse, aby to osiągnąć. Jak jednak powiedziałem, przed nami jeszcze dużo ciężkiej pracy. W sezonie zasadniczym czeka nas pięć bardzo ważnych spotkań, ale nie wybiegamy za daleko w przyszłość. Skupiamy się na Zastalu.
Dla wielu sportowców jest Pan wzorem do naśladowania. Mimo ciężkiej pracy znajduje Pan czas, by nieść pomoc dzieciom poszkodowanym przez los. Pana akcje charytatywne są odbierane w Polsce bardzo pozytywnie.
Jestem szczęśliwy, że w Polsce kibice, a także społeczeństwo nie są wobec tego obojętni. Mam ideę, że można pograć w koszykówkę w formie zawodu, ale również znaleźć czas, by pomagać ludziom w szczególności młodzieży. To naprawdę nic trudnego.
Jako jeden z nielicznych koszykarzy Tauron Basket Ligi posiada Pan własną stronę internetową. Pomaga ona utrzymać bliski kontakt z najbliższymi?
Strona www.gotorey.com ma zdecydowanie służyć moim zwolennikom w Stanach Zjednoczonych, ale także fanom z innych krajów, w których grałem. Dzięki witrynie mogą kontaktować się ze mną. Jest to niezwykle przydatne narzędzie. Korzystając z okazji, jeszcze raz chciałem podziękować lowgravity.pl za pomoc.
Już trochę czasu jest Pan w Zgorzelcu. Jak się Pan czuje w mieście?
W Zgorzelcu czuję się bardzo dobrze. To małe miasto z przyjaznymi mieszkańcami, którzy dają wielkie wsparcie dla drużyny. Zgorzelec to dobre miejsce do rozwoju koszykówki i cieszę się, że tutaj trafiłem. Fani na każdym kroku dodają nam sił do walki. Tak samo ja staram się wychodzić do społeczności i mieć mniejszy bądź większy wpływ na poprawę różnych spraw.
Przed PGE Turowem ważny mecz z Zastalem Zielona Góra (niedziela, godz. 18), z którym dotychczas radziliście sobie bardzo dobrze. Co musicie zrobić, by podtrzymać dobrą serię?
W meczu z Zastalem musimy ograniczyć ofensywne zbiórki rywali i ich szybkie przejścia do ataku. Musimy przypilnować kluczowych graczy Zastalu, a więc Chrisa Burgessa i Waltera Hodge'a. Jak wykonamy swój plan, to powinno być dobrze.
Rozmawiał Grzegorz Bereziuk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?