18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tore Aleksandersen: Zostaję na przyszły sezon

Paweł Witkowski
Fot. Paweł Relikowski
- Zostaję w Impelu na przyszły sezon. Doszliśmy z władzami klubu do porozumienia. Do uzgodnienia pozostały już tylko detale - mówi szkoleniowiec wrocławianek Tore Aleksandersen.

Mimo zwycięstwa z Budowlanymi, nie był Pan zadowolony z gry zespołu...
Żaden trener nie lubi, gdy jego drużyna spisuje się słabo. Oczywiście, zwycięstwo cieszy, ale czasem ważne jest to, w jaki sposób się wygrało. Jeśli nastawienie jest niewłaściwe albo brakuje mocy, to w kolejnych spotkaniach mogą być problemy. Jakbyśmy zagrali w Łodzi w taki sposób, jak wcześniej w Orbicie, to raczej nie byłoby zwycięstwa. Zawodniczki muszą zrozumieć to, że w każdym meczu, w każdej sytuacji trzeba dawać z siebie wszystko, co najlepsze. Nie można myśleć: "wygraliśmy, jesteśmy dobrzy, idziemy do domu". Więc po meczu sobie porozmawialiśmy o naszych oczekiwaniach na końcówkę tego sezonu, dokąd zmierzamy... Piąte miejsce jest dla nas bardzo ważne.

Reprymenda była. Mocno się oberwało drużynie?
Trochę... Wyliczyłem to, co mi się podobało i nie podobało w trakcie spotkania z zespołem z Łodzi. Ale to była normalna rozmowa. Takie przeprowadzaliśmy przez cały sezon.

Dąbrowa Górnicza okazała się pierwszym finalistą. To zespół na mistrza?
Zdecydowanie. Mają bardzo dobry skład. 12-13 zawodniczek, które w każdej chwili mogą wejść na boisko z pożytkiem dla drużyny. Jednak w play-offach trzeba ustabilizować formę, umieć dobrze zagrać w kilku meczach pod rząd. Na korzyść Dąbrowy przemawia, że w obu rundach, mimo porażek w pierwszym meczu, trzy kolejne potrafiła wygrać.

Dla trenera dużym rozczarowaniem było odpadnięcie z MKS-em?
Tak, nie tylko dla mnie, ale też każdego, kto jest związany z Impelem. Gdy przychodziłem do zespołu, ten znajdował się w bardzo trudnej sytuacji. Z czasem zaczęliśmy lepiej grać, wygrywać z mocnymi rywalami, awansowaliśmy do turnieju finałowego Pucharu Polski. Sami jesteśmy sobie winni, że nie przeszliśmy ekipy z Sopotu, bo okazję mieliśmy sporą. Dąbrowa też nie jest zespołem poza naszym zasięgiem. Odpadliśmy z nią, bo nie potrafiliśmy zachować spokoju w najważniejszych momentach. Nie pokonał nas MKS, ale my sami siebie. Największy zawód sprawił mi drugi mecz. W Dąbrowie zrobiło się nerwowo po porażce z nami 0:3. Zabrakło sprytu i tej walki o każdy punkt, którą było widać w pierwszym starciu. Pozwoliliśmy im wrócić do gry. W kolejnych meczach decydowały niuanse. W ostatnim prowadziliśmy nawet 2:1. Trudno wytłumaczyć, dlaczego w pewnym momencie przestaliśmy grać. Dąbrowa po rundzie zasadniczej była druga, a my zajęliśmy dopiero siódme miejsce. Uzbierała ponad dwa razy więcej punktów w rundzie zasadniczej. To był jeden z najtrudniejszych rywali, na których mogliśmy trafić. Jednak pokazaliśmy, że potrafimy walczyć.

Mecze o piątą lokatę to tylko nagroda pocieszenia?
Uważam, że jeśli zdobędziemy piątą lokatę, to nie będzie to zły wynik. Tym bardziej jeśli sobie przypomnimy, w jakim położeniu znajdowaliśmy się jeszcze w styczniu. I nie chodzi mi tu o pozycję w tabeli. Bardziej o to, że pokazaliśmy wszystkim, że jesteśmy w stanie pokonać każdego. Już nie znajdzie się zespół, który powie: "Z kim teraz gramy? A, Impel. To łatwy przeciwnik". To piąte miejsce będzie dla nas takim potwierdzeniem, że zrobiliśmy coś dobrze.

Po odpadnięciu nie obawiał się Pan, że będzie musiał rozstać się z drużyną?
Przychodząc tutaj, zdawałem sobie sprawę, że pojawiam się tu na te kilka miesięcy. Wszyscy mocno mnie wspierali. Nie odczuwałem presji. Starałem się pomóc zespołowi jak tylko mogłem. Uważam, że zawodniczki zrobiły duży postęp, moje treningi im się spodobały. Oczywiście nie wszystkie problemy dało się naprawić. Nasz zespół dołączył do czołówki. Sądzę, że w Orlen Lidze tylko Muszyna i Dąbrowa prezentują nieco wyższy poziom niż my. Więc przyszły sezon może być bardzo ciekawy...

A zobaczymy w nim jeszcze Tore Aleksandersena jako trenera Impela?
Tak. Zostaję tutaj na przyszły sezon. Doszliśmy z władzami klubu do porozumienia. Do uzgodnienia pozostały już tylko detale.

Sprowadzi Pan rodzinę do Wrocławia?
Niestety nie, we Wrocławiu będę sam. Żona od niedawna zaczęła pracę, z której jest bardzo zadowolona. Starsza córka zaczęła naukę w gimnazjum, a syn - w szkole podstawowej. Więc sprowadzenie ich do Polski wiązałoby się z wieloma trudnościami.

Uważam, że jeśli zdobędziemy piątą lokatę, to nie będzie to zły wynik... I nie chodzi mi tu o pozycję w tabeli. Bardziej o to, że pokazaliśmy wszystkim, że jesteśmy w stanie pokonać każdego. Już nie znajdzie się zespół, który powie: "Z kim teraz gramy? A, Impel. To łatwy przeciwnik".

Wakacje na Dolnym Śląsku?
Nie, na zgrupowaniach kobiecej reprezentacji Finlandii.

W dalszym ciągu będzie Pan dodatkowo pracował z kadrą?
Umowę mam do końca roku.

Wkrótce ruszają eliminacje do mistrzostw świata, kiedy zaczynają się przygotowania?
W tygodniu rozpoczęło się zgrupowanie. Na razie dziewczyny trenują beze mnie. Sytuacja nie jest optymalna, ale ufam swoim asystentom. Wyjeżdżam z Wrocławia 29 kwietnia. Na przygotowania z zespołem będę miał jeszcze trzy tygodnie.

Jakie są Pana oczekiwania przed eliminacjami?
Ciężko powiedzieć, bo nie mamy wiele informacji o rywalach. Mamy bardzo młody zespół, stać go na wiele, ale mamy też pewne problemy z kontuzjami. Wciągu zaledwie kilku ostatnich dni z powodu urazów musiałem wykreślić z kadry trzy zawodniczki.

Nie ma problemów z selekcją. Przecież na co dzień pracuje Pan z klubem...
Od dłuższego czasu mam wyselekcjonowaną 20-osobową kadrę.

Wielu ekspertów docenia Pana pracę z Impelem. A jak Pan ocenia swój pobyt we Wrocławiu?
Zawsze jest miło, gdy usłyszy się dobre słowo od takich ludzi, jak m.in. Andrzej Niemczyk. Ale ja wiem, co potrafię, jestem pewny swoich trenerskich kwalifikacji i tego, co mogę przekazać zawodnikom. Nie robię tutaj czegoś innego niż to, co miało miejsce w innych klubach, w których pracowałem. Dla mnie najważniejsze jest to, co myślą o mnie współpracownicy. Naszym zawodniczkom też należy się olbrzymie uznanie. Potrafiły się podnieść z trudnej sytuacji. Mogą być z siebie dumne.

PTPS pokonał was dwukrotnie. Spodziewacie się znacznie trudniejszego pojedynku niż z Budowlanymi?
Piła jest solidnym zespołem, ale nie jest drużyną ze ścisłej czołówki ORLEN Ligi. Szanse na zwycięstwo są duże, ale tak jak powtarzam: musimy zagrać na bardzo dobrym poziomie, bo dobry to za mało. To trudne zachować najwyższą koncentrację w takich meczach, jak o piąte miejsce. Jakby to był finał o pierwszą lokatę, nikogo specjalnie motywować nie trzeba. To będzie ważny mecz także dla zawodniczek. Trzeba podjąć decyzję kto zostaje, a kto nie w przyszłym sezonie. Więc stawka jest duża.

Plany na przyszły sezon?
W obecnej chwili mogę panu odpowiedzieć jedynie, że są (uśmiech). Przed ostatnimi meczami nie chciałbym zabierać głosu w tej sprawie.

Jakie jest Pana stanowisko w sprawie występów w europejskich pucharach?
Chciałbym, żeby mój zespół w nich zagrał i liczę, że tak będzie. To dobre doświadczenie. Można się wiele nauczyć. W finałach Pucharu CEV występują zespoły, które prezentują poziom z Ligi Mistrzyń. Jednak oczywiście najpierw musimy zająć piąte miejsce...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska