Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Motyka: To moja ostatnia sportowa misja. Wbrew żonie

Wojciech Koerber
Tomasz Motyka po powrocie z medalowych igrzysk w Pekinie. Do Rio de Janeiro też chciałby się jeszcze wybrać. Nie tylko na wycieczkę.
Tomasz Motyka po powrocie z medalowych igrzysk w Pekinie. Do Rio de Janeiro też chciałby się jeszcze wybrać. Nie tylko na wycieczkę. Tomasz Hołod
Ze szpadzistą Tomaszem Motyką (AZS AWF Wrocław), drużynowym wicemistrzem olimpijskim z Pekinu, byłym mistrzem Europy (2005) oraz medalistą mistrzostw świata, rozmawia Wojciech Koerber.

Kim Pan tak naprawdę dziś jest? Wciąż przede wszystkim zawodnikiem, już przede wszystkim trenerem, czy może jeszcze kimś innym?

Przede wszystkim jestem tatą dwóch córek – starszej Marii oraz Niny. No i mężem też jestem. Ale nie lubię mówić specjalnie o życiu rodzinnym. A jeśli chodzi o zawodowe, to łączę obowiązki zawodnika, trenera, a także doktoranta.

Czego chce jeszcze dokonać zawodnik Motyka?

Po rozmowach z prezesem Polskiego Związku Szermierczego Adamem Konopką, a także trenerem kadry Markiem Julczewskim i trenerem klubowym Pawłem Krawczykiem ustaliliśmy, że wrócę na kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (2016). Chcę pomóc tej drużynie. Co do trenerki, mam już w klubie ponad 30 podopiecznych. To przedstawiciele młodszych grup, a gdy dodać do tego sekcję amatorów, ćwiczy już u nas około 40 zawodników i zawodniczek. No i jestem też nauczycielem w prywatnej szkole Sigma na pl. św. Macieja. To zespół szkół, gdzie prowadzę przedmiot “szermierka”. W zeszłym roku prowadziłem tam zajęcia dla gimnazjum oraz szkoły podstawowej i chyba napiszę kiedyś książkę, jak nauczać szermierki w szkole. Myślę, że fajnie by się to sprzedało.

Dla zawodnika Motyki mijający rok tłusty nie był.

Nie pojechałem na mistrzostwa Europy, bo się nie zakwalifikowałem. Spadliśmy w rankingu i podczas mistrzostw świata w Kazaniu musieliśmy walczyć o ósemkę z Rosjanami. Przegraliśmy, zajmując koniec końców 9. miejsce. Oni znaleźli się tuż za podium. Co tu dużo mówić – szpada jest najbardziej popularną bronią, a rywalizacja staje się coraz bardziej wyrównana. Wielu trenerów rozjechało się po całym świecie i próbują wprowadzić swoje ekipy na najwyższy poziom. Dlatego też kwalifikacje na igrzyska nie będą łatwe. Jest sporo chętnych, szykuje się ciężka walka, ale zdecydowałem się podjąć rękawicę. Celem nie jest jednak wyłącznie zdobycie tej kwalifikacji, lecz medalu w Rio. Chcemy powtórzyć z Radkiem Zawrotniakiem nasz sukces z Pekinu. To ma być moja ostatnia sportowa misja w roli zawodnika. Nawet wbrew żonie. Prezes i trenerzy są jednak otwarci na moje propozycje, przedstawiłem swój program i doszliśmy wspólnie do porozumienia.

A praca doktorska?

Przewód otworzyłem w czerwcu, zamierzam się bronić w przyszłym roku. Takich rzeczy, które trzeba robić obok, jest sporo. Jeśli uda się je zrealizować w 90 procentach, będzie dobrze. Chciałbym podkreślić, że dwa lata temu w sekcji szermierczej AZS-u AWF-u Wrocław mieliśmy dwie dziewczynki, dziś – jak mówiłem – zawodników i zawodniczek jest w sumie trzydzieścioro, a opiekuje się też nimi Michał Adamek. W mądry sposób udało się wydać na zakup sprzętu klubowe środki, dzięki czemu mamy dobrze wyposażoną salę. Na ostanich mistrzostwach Polski z różnych względów nam nie wyszło, ale dobrze zarządzane przedsiębiorstwo powinno się samofinansować niezależnie od wyników. I u nas tak jest, a wyniki będą. Jeśli są chętni do uprawiania szermierki, zapraszam do klubu. Mój nr telefonu to 501 345 948. Mam nadzieję, że nasze środowisko będzie współdziałać, a dyscyplina się rozwijać.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska